
Rozmowa z RADOSŁAWEM KANACHEM, pomocnikiem Resovii. Zawodnik „Pasiaków” zdobył w meczu z ŁKS-em II Łódź kontaktową bramkę, a spotkanie zakończyło się remisem 2-2.
PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 2. LIGA
– Druga drużyna ŁKS-u plasuje się tuż nad wami w tabeli, więc przed meczem z pewnością nie bralibyście punktu w ciemno. Odrobiliście jednak dwubramkową stratę w samej końcówce spotkania, więc ten punkt należy raczej szanować.
– Tak, zdecydowanie chcieliśmy wygrać pierwszy mecz przed własną publicznością w tej rundzie. Z przebiegu meczu możemy mieć niedosyt, bo jeszcze w końcówce mogliśmy odwrócić wynik na własną korzyść, ale trzeba oddać ŁKS-owi, iż postawił nam ciężkie warunki. Szanujemy punkt, ale na pewno jest też duży niedosyt.
– Zaczęliście mecz całkiem obiecująco. Wysoki pressing nierzadko przynosił skutek z próbującymi na krótko od bramki rozgrywać piłkarzami ŁKS-u. Wspomniane końcowe fragmenty gry także należały do was. Dlaczego po niezłym okresie waszej gry, ŁKS potem wyglądał lepiej?
– Ciężko tak jednoznacznie stwierdzić, co było przyczyną, iż ten mecz tak wyglądał. Na pewno trzeba zwrócić uwagę, iż za łatwo tracimy bramki. Oprócz meczu z Olimpią Grudziądz nie zagraliśmy na zero z tyłu i to bardzo boli. Musimy na to zwrócić uwagę. jeżeli miałbym wskazać, dlaczego ŁKS w pewnych momentach wyglądał od nas lepiej, nie wiem, myślę, iż to jest młody zespół, z fantazją, który nie ma nic do stracenia, chcący się pokazać. Natomiast przede wszystkim musimy patrzeć na siebie, bo to my nie zagraliśmy dobrego meczu i musimy się poprawić.
– Zdobyłeś kontaktową bramkę strzałem głową po rzucie rożnym. Odnalazłeś się tak dobrze w polu karnym instynktownie, czy to było ćwiczone?
– Ćwiczone na treningach (uśmiech).
– Na koniec zapytam o drużynę. Sporo nowych piłkarzy, nowy sztab szkoleniowy. Jak przebiega proces aklimatyzacji z innym zespołem „Pasiaków”?
– Aklimatyzacja cały czas trwa, poznajemy swoje mocne i słabe strony. Myślę, iż taki całkowity obraz tego, co nowego powstało w tej rundzie, jeszcze zobaczymy na boisku.