Rodzice kontra miasto – walka o Przedszkole nr 17 trwa!

5 godzin temu

Rodzice dzieci uczęszczających do Przedszkola nr 17 w Gnieźnie nie ustają w walce o jego przetrwanie. W poniedziałek pojawili się na posiedzeniu Komisji Oświaty, które odbyło się w Szkole Podstawowej nr 6. Ich celem było przekazanie swoich argumentów oraz podkreślenie o ważności petycji podpisanej przez 919 osób, domagających się możliwości przeprowadzenia rekrutacji na nowy rok szkolny.

W obradach komisji brał udział m.in. prezydent Gniezna, Michał Powałowski. Choć rodzice podkreślali, iż ich działania wynikają wyłącznie z troski o przyszłość placówki, nie obyło się bez kontrowersji. Wśród trójki osób reprezentujących protestujących znalazła się kobieta, która w ostatnich wyborach samorządowych kandydowała do Rady Miasta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

„Chcemy równego traktowania”

Podczas krótkiego, nieplanowanego przemówienia rodzice jasno przedstawili swoje postulaty – domagają się przeprowadzenia rekrutacji, zamiast zamykania placówki na podstawie niepełnych danych.

Nie chcemy konfliktów, tylko równego traktowania – mówił jeden z rodziców. W Gnieźnie są inne przedszkola, które miały więcej wolnych miejsc niż nasze, a nikt ich nie zamyka. Po rekrutacji zawsze okazywało się, iż jest duże zainteresowanie naszą placówką. Chcemy, aby liczby decydowały o przyszłości przedszkola, a nie odgórne decyzje.

Rodzice zwracają uwagę na wyjątkowy charakter przedszkola. Ich zdaniem wyróżnia się ono nie tylko indywidualnym podejściem do dzieci, ale także własną kuchnią, w której posiłki przygotowywane są na miejscu, bez korzystania z usług cateringowych.

To przedszkole to nie tylko budynek, ale społeczność. Nauczyciele są bardzo zaangażowani, dzieci czują się tu dobrze i bezpiecznie. Nasze przedszkole od lat bierze udział w różnych akcjach społecznych, a rodzice chętnie angażują się w jego życie – podkreślał inny protestujący.

Nieoczekiwane kontrowersje

Obecność kandydatki na radną Prawa i Sprawiedliwości wśród reprezentujących rodziców wzbudziła kontrowersje. Niektórzy uczestnicy komisji zastanawiali się, czy protest nie ma drugiego dna i nie jest wykorzystywany do politycznej walki.

Nie mam dzieci w tym przedszkolu, ale rodzice poprosili mnie o wsparcie, więc jestem tutaj, aby im pomóc – tłumaczyła kobieta. Po analizie danych demograficznych widzę, iż decyzja o zamknięciu tej placówki była przedwczesna i powinna być ponownie rozważona.

Co dalej?

Rodzice zapowiadają, iż nie złożą broni i będą dalej walczyć o możliwość rekrutacji. Podkreślają, iż nie są przeciwni zmianom w sieci placówek, ale chcą, by decyzje były podejmowane na podstawie rzeczywistych danych, a nie bez konsultacji społecznych.

Idź do oryginalnego materiału