Rolnik Głogówek czyli pierwsza siła naszej piłki nożnej kobiet świętuje 40 lat!

10 miesięcy temu

Rolnik Głogówek świetuje 40 lat

Klub z ziemi prudnickiej może pochwalić się łącznie ponad 20 medalami mistrzostw Polski we wszystkich kategorie wiekowych, licząc zarówno piłkę nożną jak i futsal. Ponadto do grupy sukcesów doliczyć należy cztery lata występów w elicie kobiet i kilkanaście lat na jej zapleczu. A przy tym, co nie zawsze jest takie oczywiste, Rolnik od 1988 roku nieprzerwanie gra w seniorskich rozgrywkach pań!

I pomyśleć, iż wszystko zaczęło się przy małej szkole w Biedrzychowicach. To właśnie tam, jak wspomina jeden z ojców-założycieli Wilfryd Parchatka, zachęcone sukcesami swoich kolegów w popularnych wówczas zmaganiach „Piłkarska kadra czeka” uczennice niemalże wyprosiły u pedagogów założenie zespołu również dla nich.

Były prezes nie kryje, iż na początku były to same miejscowe. Ale to gwałtownie zaczęło się zmieniać i zaczęły zgłaszać się dziewczyny nie tylko z okolicy. Na sukcesy trzeba było co prawda trochę poczekać, ale te przyszły. I klub na długo stał się wzorem wychowywania zdolnej młodzieży. W czym niemała zasługa także, drugiego „po Bogu” w Rolniku, Stanisława Dyi.

Z maleńskiej wsi na salony

– W różnych kategoriach wiekowych zdobyliśmy kilkanaście medali mistrzostw Polski, zarówno na boiskach pełnowymiarowych, jak i w futsalu. A już w tym drugim to mamy krążki we wszystkich kategoriach juniorskich. Tu złotego brakuje tylko w seniorkach, gdzie są trzy srebra i trzy brązy – wylicza Wilfryd Parchatka. – To wszystko oraz wspomnianą ekstraklasę na „dużych boiskach” liczyłbym jako najważniejsze wydarzenia w naszej historii.

Na najwyższym szczeblu boisk pełnowymiarowych Rolnik grał w latach 2000-02 i 2019-2021. Najczęściej ów team z Opolszczyzny występował jednak szczebel niżej.

– Gra w elicie to było jednak chyba za dużo. Tym bardziej, iż u nas nigdy się nie przelewało. Z tego co słyszałem, to jak ostatnio byliśmy w ekstraklasie to jedna z reprezentantek Polski, grająca w Górniku Łęczna, zarabiała prawie tyle, ile my dawaliśmy wszystkim seniorkom na dojazdy i jedzenie w ramach wyjazdów na mecze – zaznacza Wilfryd Parchatka.

– To, do czego doszliśmy, to zasługa przede wszystkim tych ludzi, którzy działali sami z siebie, zawodniczek, rodziców, trenerów. Bo jak mówiliśmy w innych klubach, jaki mamy budżet, to nie chcieli nam wierzyć, iż taki skromny. Zawsze też bardzo pomagali więksi i mniejsi sponsorzy. Choćby poprzez transport czy catering. Były lepsze okresy w naszej działalności, były i gorsze, ale warto było poświęcić na to tyle życia – wspomina, bo sternikiem klubu przestał być całkiem niedawno.

Ikony Rolnika

I dodaje przy tym, iż w ciągu czterech dekad łącznie przez klub przewinęło się około 800 piłkarek, a w reprezentacjach Polski w różnych kategoriach wiekowych spośród nich znalazły się m. in. (w kolejności alfabetycznej): Beata Bąk, Agnieszka Foryś, Karolina Gogolin, Iwona Górecka, Jessica Ludwiczak, Ewa Łuczak, Magdalena Łuczak, Emilia Pawłowska, Agata Sobkowicz. A jeszcze niedawno do kadry futsalistek powoływane były choćby Kinga Ejzel i Ilona Kujawska.

Ostatnie lata pod względem wyników sportowych, szczególnie na pełnowymiarowych boiskach wśród seniorek, to już jednak mocny rollercoaster. Po tym jak drużyna awansowała do ekstraligi, a następnie utrzymała się w niej „dzięki” sytuacji pandemicznej, to następnie nie tylko z niej spadła, ale i zaraz nie zdołała się utrzymać na drugim szczeblu i w tej chwili gra w 2. lidze. W futsalowej elicie klub również już nie odgrywa takiej roli…

– Pobyt w ekstralidze „na trawie” był dla mnie superprzygodą. Tylko szkoda, iż wyniki nie były takie jakbyśmy chciały. Niestety, w naszym przypadku dało się odczuć, iż nie trenujemy tyle, ile rywalki. Drużyny przeciwne były lepiej przygotowane fizycznie. A my przez całe 90 minut nie dawałyśmy rady się bronić – wspomina Ilona Kujawska czyli jedna z liderek ówczesnej i obecnej drużyny. – Potem był kolejny spadek, który dość nas zaskoczył. Teraz jesteśmy na trzecim szczeblu i tu też nie jest łatwo, bo rywalki stale robią postępy. Nam też trafiają się lepsze i gorsze mecze, ale też mimo wszystko cały czas tworzymy młody zespół. Myślę, iż w przyszłości, przy pomocy trenera Arka Fludera, w końcu znowu „zaskoczymy” i powrócimy do 1. ligi – dodaje.

Piłkarskie serce

To właśnie ona po Beacie Bąk przejęła niejako pałeczkę ikony Rolnika na boisku. Jej poprzedniczka grała w klubie od początku jego istnienia do 2005 roku. Ona niemalże wtedy zaczynała i jest w nim do dziś.

– Ponad połowa mojego życia to Rolnik i trwa to już ponad 18 lat. Przerwę miałam tylko na ciążę. Do gry wróciłam cztery miesiące po porodzie, więc urlop macierzyński w piłce był krótki – śmieje się Ilona Kujawska, z domu Sotor, która pochodzi z Nogowczyc oddalonych od Głogówka o blisko 45 km. – Na pierwszy trening zabrała mnie koleżanka Kasia Rudner i to razem z nią jeździłam na treningi, mecze. Do dziś się ze mnie śmieje, jak brałam kanapki na trening, a były one różne i pachniało na całe auto. A sporo tych kilometrów razem zrobiłyśmy. Zawsze bezpiecznie, za co bardzo jej dziękuję. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie zakończenia przygody z piłką w innym klubie. Tu zostawię piłkarskie serce – dodaje.

Przyznaje również, iż czyniono wobec niej kiedyś „podchody” z innych zespołów. Niemniej jakoś tak wyszło, iż nie umiała się odciąć od Rolnika. I przez cały czas jest bardzo do niego przywiązana. Sama piłka też jej się raczej nigdy nie znudzi.

– Po szkole gdy szukałam pracy to musiała być ona taka żebym dalej mogła grać w piłkę. Zatem weekendy wolne i w tygodniu tylko na ranną zmianę – wyjaśnia. – Dość chyba miałam jedynie wtedy, gdy był kryzys w ekstralidze i wszystko przegrywałyśmy. Frustracja była jednak normalną rzeczą. Teraz już, mimo tego, iż jestem mamą i mam więcej obowiązków, to staram się być na treningu, meczu. I z tego miejsca też bardzo dziękuję mężowi za wsparcie i wyrozumiałość – zaznacza.

Finanse i kooperacja na lepsze

Tymczasem cieszy na pewno fakt, iż na dzisiaj sytuacja finansowa w klubie jest coraz bardziej stabilna. I jak przyznaje prezes klubu „tak dobrze nie było od lat”.

– Wiąże się to po prostu ze ścisłym rachowaniem każdej złotówki. Nie było niepotrzebnego wydawania pieniędzy. Zawsze zastanawialiśmy się czy na pewno istnieje jest konieczność. Dzięki czemu nas stać nas było, żeby zrobić na początku listopada galę z okazji czterdziestolecia klubu. To jest ciężka praca wielu ludzi: zarządu i partnerów klubu, których kilku przybyło lub zaczęło bardziej nam pomagać. To jest analizowanie bieżących potrzeb. Pochylanie się nad tym czy za piłkarskie buty wydamy po 200 czy po 300 zł, bo to wszystko jest ważne – wylicza Krzysztof Pałka.

Nie kryje też, iż w ostatnim czasie Rolnik coraz lepiej i ściślej współpracuje z klubami z sąsiedztwa. Jak choćby z Fortuną Głogówek.

– Udało się to naprostować ze względu na to, iż w obu miejscach są teraz działacze, którzy rozumieją, iż nie chodzi o to aby ze sobą walczyć. Ale by się wzajemnie wspierać. Poza tym my się znamy prywatnie, prowadzimy wspólne różne przedsięwzięcia i biznesy. Nie widzimy więc tutaj konieczności zachowywania się jak „Tom i Jerry”. Mamy też świetne relacje z KS-em Twardawa, Racłavią Racławice Śląskie, LKS- Racławiczki i LZS-em Walce. Dzięki czemu mamy np. cztery alternatywne boiska wokół Głogówka, gdzie zawsze z chęcią nas przyjmą. Bez kłopotu możemy też trenować w Rzepcach. Pod tym względem również sporo się pozmieniało na plus. To cieszy, iż Rolnik i piłka kobiet nie są już postrzegane jako takie intruzy. Każdy nas traktuje jak partnera – zauważa sternik futbolistek z Głogówka.

Dziewczyny też chcą kopać

Co jest ważne tym bardziej, iż kobieca piłka nie tylko w naszym regionie, ale i w kraju nie jest tak popularna jak siatkówka, piłka ręczna czy koszykówka w wydaniu pań.

– Coś w tym jest, ale też bardzo cieszy mnie fakt, iż coraz bardziej idziemy z tym do przodu. Starając się pokazywać, iż to fajna alternatywa dla nowego pokolenia dziewczyn. I kto wie, może to w naszym województwie urodziła się już druga Ewa Pajor. I za parę lat będziemy ją oglądać w wielkich klubach jak FC Barcelona czy PSG – zastanawia się Ilona Kujawska.

– Fajnie też to widać w ramach różnych imprez przygotowywanych przez Opolski Związek Piłko Nożnej. Przykładem może być chociażby ostatni finał wojewódzkiego Puchar Polski w Branicach, gdzie cała organizacja była naprawdę na wysokim poziomie. I tu też przyszło całkiem sporo kibiców. Widać więc, iż zainteresowanie rośnie i miejmy nadzieję, iż z roku na rok będzie ono jeszcze większe – cieszy się Ilona Kujawska.

Ma to przełożenie także na nabory dziewczynek. Tym bardziej, iż bardzo dobrą pracę w klubie pod tym względem wykonują Klaudia Golasz i Emilia Stoklossa, prowadząc miejscową akademię. A niedawno dołączyła do nich Wiktoria Juchno. I co interesujące wszystkie mają za sobą grę w Rolniku.

Jest zainteresowanie

– Jest u nas sporo malutkich zawodniczek, najmłodsza ma w granicach 4 lat. Fajne jest to, iż rodzice sami się do nas zgłaszają. Bo np. widzą, iż ich pociecha chce i ufają nam – obrazuje Krzysztof Pałka. – Tym samym chyba bym się nie martwił o naszą przyszłość. Tym bardziej, iż w następnym sezonie wiek seniorki uzyska kilka fajnych dziewczyn. I tebędą mogły się wdrażać już do gry w drugiej drużynie. Wszystko idzie więc ku temu byśmy nie mówili: „jakoś to będzie” tylko „będzie dobrze i jest to kwestia czasu” – przedstawia swój punkt widzenia.

Warto także podkreślić, iż w niektórych rozgrywkach młode futbolistki rywalizują z chłopcami i idzie im naprawdę nieźle. Choćby w lidze młodzików, gdzie w jednej z grup terytorialnych są w czołówce tabeli.

– W zasadzie moglibyśmy wybrać mecze kiedy nie wygrywają. jeżeli mam przyjemność bywania na ich spotkaniach to czuć jakość piłkarską. Grają z pomysłem. Widać efekty pracy, która jest od lat wykonywana i to ma to ma przełożenie na wyniki – zaznacza sternik Rolnika.

Jeśli z kolei chodzi o frekwencję na trybunach, to już z tym bywa różnie. A wszyscy zauważają, iż to w znacznej mierze zależy od wyników.

– Na Odrę Opole dwa lata temu też mało kto chodził, a ostatnio zajęte są wszystkie miejsce na trybunach. To dlatego, iż drużyna jest na pierwszym miejscu i jest sukces. Jak my zrobiliśmy awans do najwyższej klasy, to na inaugurację stadion był wypełniony po brzegi, było święto futbolu. A jak spadaliśmy to przychodziło po parę osób – opowiada Krzysztof Pałka. – Ludzie by oczywiście chcieli tego, aby zawsze była walka o najwyższe cele, ale nie zawsze się da… I nie zawsze chyba trzeba o to grać. Ja już to mówiłem wielokrotnie: skończyliśmy z armią zaciężną. Swego czasu wydaliśmy spore pieniądze, żeby niektóre dziewczyny pościągać, a one przy pierwszej lepszej okazji nas opuściły. Dzisiaj po latach widać, komu kiedyś zależało na tym klubie.

Idź do oryginalnego materiału