I to bez poczucia winy. Trzeba było przywieźć w jedno miejsce 70 tys. osób, praktycznie wszystkich samolotami, a w tym wiele osób – prywatnymi odrzutowcami. Oni wszyscy polecieli na COP28, żeby ratować klimat, który Ty, Czytelniku, niszczysz jeżdżąc Passatem 1.9 TDI.
Byłem lekko zszokowany, jak dowiedziałem się, iż na dubajską konferencję przyleciało nie 700, nie 7000, a 70 tysięcy osób. Niektóre źródła podają choćby liczbę 100 tysięcy, ale chyba trochę się rozpędziły. Tak czy inaczej, jeszcze w 2017 r. w COP28 brało udział 16 tys. osób, w 2018 r. – 18 tys., a później to już zaczęło iść w górę wykładniczo, i tak mamy rok 2023, i liczba uczestników wynosi tyle, co cała populacja Siedlec.
I wszyscy przylecieli na COP28 samolotami
Lotnisko w Dubaju jest wspaniale skomunikowanym „hubem”. Można tam dolecieć praktycznie z każdego miejsca na świecie z minimalną liczbą przesiadek. Dojazd samochodem czy pociągiem do Dubaju jest mało realny, dopłynięcie statkiem teoretycznie możliwe, ale bardzo czasochłonne. Uczestnicy wybrali więc samoloty. No to teraz bierzemy kalkulator ICAO i zaczynamy liczyć. Na początek sprawdziłem, iż przylot z Frankfurtu do Dubaju i z powrotem to 500 kg CO2 na głowę. Jednak wielu uczestników nie miało wcale tak blisko. Lot Tokio-Dubaj-Tokio to już 900 kg CO2/pasażer. Nowy Jork-Dubaj-Nowy Jork sprawia, iż przebijamy 1 tonę na osobę (1,044). A to na razie pasażerowie lotów komercyjnych. W przypadku prywatnych odrzutowców wygląda to zupełnie inaczej. W przybliżeniu wychodzi, iż w tym roku na COP przybyło 140 prywatnych odrzutowców, każdy wiozący kilkoro pasażerów. jeżeli wierzyć danym organizacji Transport & Environment, prywatny „dżet” emituje 15 razy więcej CO2 na pasażera niż ten komercyjny i średnia emisja to ok. 3,5 tony na 1000 km.
Można więc przyjąć pewne uśrednienia
Niech będzie, iż na COP28 przyleciało 140 prywatnych odrzutowców, a każdy wyemitował 15 ton CO2 – to nie jest nierealne, patrząc na kierunki z jakich przybywali ważni uczestnicy szczytu. Czyli na razie mamy tylko 2100 ton CO2, to niewiele. Ale teraz dodajmy do tego uśrednione o,75 tony na osobę razy 70 tysięcy i mamy 52 500 + 2100 = przyjmijmy dla ułatwienia, iż jest to 55 tys. ton CO2 na same podróże, bez transportu na miejscu. To teraz przejdźmy do kwestii motoryzacji.
Przyjmijmy, iż samochód spala 6 litrów paliwa na 100 km
Hybrydowe palą mniej, diesle się w tym mieszczą, benzynowe palą więcej, ale średnio możemy tak uznać. 6 l/100 km to ok. 13,8 kg CO2 na 100 km lub 138 kg na 1000 km. Zatem jedna tona CO2 to przejechane 7246 km. Tych ton mamy 55 tysięcy, czyli jest to ekwiwalent przejechania 398 530 000 km (trzystu dziewięćdziesięciu ośmiu milionów km) samochodem. Czyli to tak, jakby prawie 40 tys. aut przejechało po 10 tys. km przez rok, lub 20 tys. aut przejechało 20 tys. km przez rok – na każdy pojazd. Można zatem przyjąć z pewnymi zaokrągleniami, iż jeden szczyt klimatyczny wyemitował tyle CO2, co wszystkie samochody w Siedlcach przez jeden rok jazdy.
Ale to twoja wina!
To bez znaczenia, iż z Wielkiej Brytanii trzech oficjeli poleciało trzema osobnymi samolotami. To zupełnie inna sytuacja, oni musieli, to są losy świata i to nieważne, iż te trzy loty wyemitowały tyle, co 10 lat jazdy Pandą na LPG. Gdyby tam nie polecieli, mógłby ich ominąć wyjątkowo pyszny poczęstunek.
Wcale nie chciałem przez to powiedzieć, iż nie powinno się ograniczać emisji CO2, albo iż skoro oficjele i celebryci latają wszędzie samolotami, to i my możemy. Chciałem tylko powiedzieć, iż powinniście zobaczyć ten film:
A potem możecie dalej jeździć Passatem w tedeiku.
Czytaj również:
- Nie złomujcie jeszcze swoich Passatów. Rząd nie przyjął projektu ustawy o podatku od samochodów