Ta nagroda wyraża docenienie mojego rozwoju, jest ukoronowaniem tego, co było, a także daje mi motywację do dalszej ciężkiej pracy – mówi Mikołaj Łaba (ur. 14 września 1999 r. w Lublinie).Wyróżnienie przyznane Łabie przez kapitułę III Mazowieckiej Gali Futbolu 2025 nie było na wyrost. Pochodzący z Tomaszowa Lubelskiego sędzia piłkarski miał za sobą udany rok na boiskach mazowieckiej IV ligi. Zbierał wysokie noty za swoją pracę z gwizdkiem.NIE PRZEGAP: Zamość: Pomóżmy Kubie i jego tacie. Turniej Piłkarski w drugi dzień świąt będzie dla nich – Przyznam, iż bardzo dobrze się czułem na boiskach piłkarskich w tym roku. To był dla mnie fajny czas. Najlepszym tego dowodem był czwartoligowy mecz, który sędziowałem w październiku na stadionie przy ul. Marymonckiej w Warszawie. Spotkały się tam zespoły KTS Weszło i Hutnika Warszawa. To były nie tylko derby stolicy, ale też derby stadionu, bo oba kluby występowały na nim w roli gospodarza meczów w IV lidze. Nie był to łatwy mecz do rozstrzygania, a jednak po meczu podeszli do mnie przedstawiciele obu klubów, by wyrazić zadowolenie z poziomu sędziowania i mi podziękować – mówi Mikołaj Łaba.W perspektywie Łaba ma awans do III ligi. – jeżeli w rundzie wiosennej utrzymam poziom sędziowania z rundy jesiennej, to ten awans będzie dla mnie na wyciągnięcie ręki – twierdzi Łaba.Łaba sędziuje mecze piłkarskie od 2017 r. – Byłem bramkarzem Tomasovii. Kończyłem wiek juniora. Podjąłem naukę w liceum w Zamościu. Ciężko mi było pogodzić dojazdy do szkoły z regularnym udziałem w treningach. Trener Stanisław Pryciuk zachęcił mnie do pójścia na kurs sędziowski. Posłuchałem go. To była trafiona decyzja. Mogłem pozostać w środowisku piłkarskim. Mogłem łączyć przyjemne z pożytecznym – wspomina Łaba.W lubelskiej IV lidze Łaba sędziował przez cztery sezony. Pierwszy mecz na tym poziomie rozgrywkowym prowadził 12 sierpnia 2020 r. (środa). Było to spotkanie Huczwy Tyszowce z Kryształem Werbkowice. Na boisku w Tyszowcach gospodarze wygrali 4:0 (3:0). PRZECZYTAJ TEŻ: Piłkarze Hetmana Zamość są pewni swojej wartości. Mecz oglądało się z przyjemnością– Debiut w IV lidze nie był zbyt dobry w moim wykonaniu. Trochę zjadł mnie stres. Dużo się działo na boisku, choć wynik gwałtownie został rozstrzygnięty. Miałem sobie wiele do zarzucenia po tym meczu, ale później było już tylko lepiej – opowiada arbiter.Łaba wykłada na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Jest też analitykiem danych. Do grona sędziów mazowieckich trafił na początku sezonu 2024/2025. – Dojeżdżałem z Warszawy do Tomaszowa Lubelskiego przez pięć lat. Miałem do pokonania 330 km w jedną stronę. Robiłem to nie ze względu na siebie, tylko dla środowiska piłkarskiego z Zamojszczyzny, dla związku, dla ludzi, dla kolegów sędziów, z którymi bardzo dobrze mi się współpracowało. Zdecydowałem się w końcu na zmianę, by weekendowa logistyka stała się dla mnie bardziej optymalna. Był jeszcze jeden istotny powód. Uważałem, iż skoro nie możemy wraz z innymi kolegami z okręgu zamojskiego dostać swojej szansy w III lidze, awansując z woj. lubelskiego, to postanowiłem poszukać takiej sposobności w innym miejscu. Tam, gdzie bardziej będę doceniany. Stwierdzam to z przykrością, ale takie są fakty – mówi sędzia rodem z Tomaszowa.Po zmianie środowiska sędziowskiego Łaba musiał udowodnić swoją czwartoligową przydatność w woj. mazowieckim. – Musiałem zdać stosowne egzaminy sędziowskie. Złożyłem wniosek licencyjny, który został pozytywnie rozpatrzony. istotny był jeszcze mecz, który był dla mnie decydującym testem. Ten sprawdzian umiejętności sędziowskich miałem w trzeciej kolejce rozgrywek mazowieckiej IV ligi, w meczu MKS Piaseczno ze zdegradowaną z III ligi Legionovią. Poszło mi na tyle dobrze, iż zostałem zaliczony do grona sędziów IV ligi – wspomina.W karierze sędziowskiej Łaby istotną rolę odegrał pochodzący z Łaszczowa, a mieszkający w tej chwili w Żdanowie Paweł Tucki – długoletni sędzia piłkarski w okręgu zamojskim. Więcej sportowych relacji w najnowszym wydaniu Kroniki Tygodnia. – Paweł dał mi inspirację w sędziowaniu, skierował mnie na adekwatną sędziowską ścieżkę, przekazał ogromną dawkę wiedzy, nauczył adekwatnego podejścia. To on mnie nauczył, iż sędziowie są dla zespołów i piłkarzy, a nie na odwrót. To on zaszczepił we mnie to, iż sędzia powinien pozostać na boisku sobą, ale nigdy nie może nikogo skrzywdzić. Że mamy pozostawać w cieniu piłkarzy. Bo jeżeli po meczu jest o nas sędziach cicho, to znaczy, iż wykonaliśmy dobrą robotę – tłumaczy Łaba.Do III ligi Łaba trafił dzięki Tuckiemu. – Paweł jeździł na mecze III ligi. Był asystentem pana Piotra Buraka. Gdy doznał kontuzji, polecił mnie na swoje miejsce. Dzięki temu pojeździłem trochę na mecze III ligi, by sędziować na linii – wspomina Łaba.Paweł Tucki twierdzi, iż nastała już odpowiednia pora, by Łaba był głównym w III lidze. – Zawsze go podziwiałem za ambicję. Gdy miał 16 lat, a ja sędziowałem w IV lidze, to przyjeżdżał do mnie z Tomaszowa do Szewni motocyklem, by jeździć ze mną na te mecze. Widać było, iż zależy mu na rozwoju, na nauce. Świetnie mi się z nim współpracowało. Nigdy mnie nie zawiódł. Uważam, iż dziś jest wzorem do naśladowania dla wszystkich sędziów. Nasz związek nie widział go w III lidze, a był najlepszym sędzią do awansu. Może doceni go związek mazowiecki. Ważne jest też to, iż Mikołaj prywatnie też jest bardzo fajny. Zasłużenie dostał nagrodę dla najlepszego sędziego w woj. mazowieckim – mówi Paweł Tucki.