Sekulski strzela, Wisła remisuje w Kielcach i jest liderem! Była jednak szansa na coś więcej

1 godzina temu

Wyjazdowe spotkanie z Koroną Kielce było ostatnim meczem Wisły w tym roku. 2025 rok był bardzo dobrym rokiem dla podopiecznych Mariusza Misiury - 1 czerwca Wisła wywalczyła awans do Ekstraklasy, a 8 grudnia spędzą w fotelu lidera PKO Ekstraklasy. Strącić z niego mogą już tylko Raków Częstochowa i Jagiellonia Białystok, co oznacza, iż w najgorszym przypadku Wisła Płock będzie zimować na trzecim miejscu w tabeli. Do upragnionej granicy 40 punktów, dających niemal pewne utrzymanie, pozostało zaledwie 10 oczek. Choć po meczu w Kielcach można mieć poczucie, iż punktów powinno by więcej. Po tym spotkaniu można mówić o niedosycie.

Nafciarze liderem

Od meczu z Koroną zaczęła się przygoda Wisły w 2025 roku w Ekstraklasie i w Kielcach podopieczni Mariusza Misiury kończyli rundę. W tamtym spotkaniu wszystko ułożyło się po myśli Nafciarzy - goście gwałtownie stracili zawodnika, potem drugiego, a Wisła grająca w przewadze 11 na 9 wcisnęła 2 bramki. W Kielcach trudno było liczyć na powtórkę takiego scenariusza, choć gospodarze ostatnio nie rozpieszczali swojej publiczności. Zawodnicy Jacka Zielińskiego po raz ostatni przy ul. Ściegiennego 8 wygrali 27 września. Od tego czasu remisowali lub przegrywali.

Początek spotkania wyglądał tak, jakby gospodarze koniecznie chcieli wygrać z Wisłą. Na skrzydle szalał Nikodem Niski, z którym Marcus Haglind-Sangre miał spore problemy. Skrzydłowy oddał niezły, choć niecelny strzał, a w 4. minucie dograł to Tamara Svetlina i tylko świetna interwencja Rafała Leszczyńskiego uchroniła Wisłę przed stratem gola. Były bramkarz Śląska Wrocław po raz kolejny udowodnił, iż jest bardzo mocnym punktem zespołu.

Wisła gwałtownie otrząsnęła się po kilku atakach gości i sama przeprowadziła akcję ofensywną, co bardzo gwałtownie przyniosło bramkę. Szybkie rozegranie, Dominik Kun wrzuca piłkę na dalszy słupek, a tam Łukasz Sekulski uciekł obrońcy i dobrym strzałem wpakował piłkę do bramki już w 13. minucie. To już 8 trafienie kapitana Wisły Płock w tym sezonie.

Nafciarze grali bardzo przytomnie, a pochwalić trzeba zwłaszcza Daniego Pacheco. Hiszpan dyrygował grą, regulował tempo, potrafił jednym podaniem pokonać kilkadziesiąt metrów, a kiedy trzeba było zwalniał akcję i cofał piłkę. Niezła gra nie przełożyła się jednak na kolejne sytuacje. Były wrzutki, była indywidualna akcja Andriasa Edmundssona zakończona strzałem, ale Xavier Dziekoński nie był w opałach. Leszczyński też długimi momentami pomagał tylko przy rozegraniu.

Wisła się cofa

Druga połowa zaczeła się tak samo jak pierwsza - od pojedynku Svetlina z Leszczyńskim. Znów górą był bramkarz Wisły, ale Koroniarze zaczęli coraz mocniej przyciskać. Spotkanie stało się nieco bardziej otwarte, ale z czasem to gospodarze przejęli inicjatywę. To Wisła mogła jednak prowadzić

W 67. minucie, po dobrze rozegranym rzucie wolnym, Dziekoński wybił piłkę wprost na głowę Wiktora Nowaka. Pomocnik Wisły wpakował ją do siatki, ale wideoweryfikacja wskazała, iż była pozycja spalona i gol nie został uznany. Później Nafciarze ograniczali się już tylko do kontrataków, dwa z nich zakończyły się niecelnymi strzałami Nowaka.

Jacek Zieliński zmieniał zawodników, dołożył napastnika, a jego zespół cisną, cisnął i w końcu wcisnął. Wisła zapłaciła za zbytnie cofnięcie się. W 84. wyrównał Konstantinos Soteriou i spotkanie zakończyło się remisem 1:1.

Oznacza to, iż po 18 kolejkach Wisła Płock ma 30 punktów na koncie, co na 8 grudnia daje pozycję lidera PKO Ekstraklasy.

Teraz czas na przerwę zimową. Nafciarze wrócą do gry w lutym. Mecz z Rakowem Częstochowa zaplanowano na 1 lutego.

Korona Kielce - Wisła Płock 1:1

Idź do oryginalnego materiału