Sensacji w Sandomierzu nie było. Trzy punkty zainkasowała "Stalówka", a Wisła wciąż płynie na ostatniej pozycji

2 lat temu
Zdjęcie: sandomierzu


W przedostatnim w tym roku ligowym występie Stal Stalowa Wola pokonała na wyjeździe Wisłę Sandomierz 3:0.

Piłkarski zespół z Królewskiego Miasta to bezsprzecznie najsłabsza drużyna rundy jesiennej i w starciu z czołową ekipą ligi, a taką jest Stal, nikt jej nie dawał szans na korzystny wynik. No może z wyjątkiem trenera wiślaków i najbardziej zagorzałych fanatyków sandomierskiej jedenastki. Jarosław Pacholarz liczył na to, iż po pierwsze jego podopieczni zrobią wszystko, żeby zrehabilitować się za sromotną porażkę w Kielcach 0:8, a po drugie, iż zechcą utrzeć nosa mającej spore aspirację drużynie ze Stalowej Woli.
Stalowcy bardzo gwałtownie jednak wybili z głowy gospodarzom marzenia. Od początku do końca dominowali na bardzo ciężkim do gry, grząskim boisku i odnieśli w pełni zasłużone zwycięstwo.
W pierwszym kwadransie meczu Stal wypracowała sobie dwie bardzo dobre sytuacje strzeleckie, jednak w obydwu przypadkach dobrze interweniował po uderzeniach Wiktora Stępniowskiego, Sebastian Ciołek. Bramkarz Wisły nie miał już nic do powiedzenia w 18. minucie. Na 15 metrze Jakub Kałaska „ostemplował” nogę Szymona Grabarza i najmłodszy sędzia 3-ligowy, 22-letni Marek Kulczyk z Chrzanowa podyktował rzut karny. Do „jedenastki” po raz 9 w tej rundzie podszedł Jakub Kowalski i po raz 9 wpisał się na listę strzelców.
Utrata bramki podcięła wyraźnie skrzydła wiślakom i dopiero w końcówce pierwszej połowy stać ich było przeprowadzić akcję, którą mogli zakończyć zdobyciem wyrównującej bramki. Po błędzie Pawła Kucharczyk, praktycznie w sytuacji „sam na sam” ze Smyłkiem znalazł się Sebastian Sprawka, ale górą był bramkarz Stali, który zachował więcej zimnej krwi w „przebitce” o piłkę.
Kilka minut po przerwie „zielono-czarni” podwyższyli wynik. W polu karnym Wisły powstało spore zamieszanie. Piłka trafiła na 13-14 metr pod nogi Arkadego Filipczuka, a ten bez namysłu huknął ile sił w nodze, futbolówka odbiła się od wewnętrznej części poprzeczki i wylądowała w siatce.
Stal od tego momentu kontrolowała całkowicie przebieg spotkania. W 66. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Kowalski i tylko znakomita interwencja Ciołka uchroniła gospodarzy od utraty trzeciej bramki. Kilka minut później doświadczony bramkarz Wisły – notabene były zawodnik „Stalówki” w okresie 2011/12 – nie miał już tyle szczęścia po uderzeniu Sławomira Dudy z rzutu wolnego z ponad 25 metrów. Po tym trafieniu chyba wszyscy, którzy byli na stadionie przy ul. Romana Koseły; piłkarze obydwu drużyn i publiczność myśleli już tylko o gwizdku kończącym mecz. Zaczęło się robić naprawdę zimno…
Stal odniosła 10 zwycięstwo, 4 wyjazdowe, a Wisła przegrał po raz 11 i po raz 7 w domu. W ostatniej kolejce Stal podejmie Lubliniankę, a Wisła pojedzie do Świdnika.

WISŁA – STAL 0:3 (0:1)
0-1 Kowalski (18 – rzut karny), 0-2 Filipczuk (52), 0-3 Duda (72).
WISŁA: Ciołek – Krajewski, Sudy, Kałaska, Solodovnicov – Partyka, Peda (74 Stępień), Cichoń (79 Bednarz), Troianovskyi, Persak (79 Wódz) – Sprawka (89 Bruzda), udy.
STAL: Smyłek – Khorolskyi, Grasza, Kucharczyk – Kowalski, Soszyński (84 Olszewski), Stępniowski (67 Duda), Filipczuk (84 Stelmach), Ziarko – Grabarz (77 Wojtak), Iwao (67 Szuszkiewicz).
Sędziował Marek Kulczyk (Chrzanów). Żółte kartki: Peda, Partyka, Sołodovnicow. Widzów 600.

Idź do oryginalnego materiału