

Po przerwie do hurtowni, a zatem i do aptek trafiają pierwsze partie specyfików – zapewnia Naczelna Izba Aptekarska. W tym sezonie grypa, ale także inne choroby wirusowe, zbierają ogromne żniwo. Zachorowań byłoby zdecydowanie mniej gdybyśmy się szczepili.
– Pod tym względem daleko nam do państw zachodniej Europy – przekonuje prezes Izby Marek Tomków i zaraz dodaje, iż zapotrzebowanie zaskakuje, bo w minionych sezonach nie było aż tak wysokie. A to i tak tylko część powodów obecnej sytuacji. Kolejnym jest zmiana podejścia lekarzy. Między innymi z tego wynika zwiększenie zapotrzebowania o około 300 %. Nie bez znaczenia jest kilkusetprocentowy wzrost zachorowań – dodaje prezes.
– Niestety dostępność leku przeciwwirusowego na bazie substancji czynnej znanej jako Oseltamiwir, wykorzystywanego w leczeniu grypy typu A i B jest znikoma – przyznaje Elżbieta Stachińska, kierownik apteki Pod Lwem – otrzymaliśmy kilka opakowań, co absolutnie nie zaspokaja zapotrzebowania ze strony chorych.
– Co więcej, tych leków dalej brakuje – dodaje Bogusława Cąkała kierownik apteki Api-Med. – W ostatnią sobotę otrzymaliśmy cztery opakowania, być może faktycznie coś zaczyna się zmieniać.
Przypomnijmy, sezon grypowy trwa od września do marca. Zatem niebawem ma się skończyć – mówi Marek Tomków. Jednak z powodu obecnej sytuacji, już powinniśmy myśleć o kolejnym.
Marek Tomków, Elżbieta Stachińska, Bogusława Cąkała:
Autor: Sebastian Pec