

Niskie temperatury, opóźnione kwitnienie roślin oraz brak warunków do oblotów pszczół sprawiły, iż produkcja miodów wiosennych spadła i będzie znacznie niższa niż w ubiegłym roku.
– W okresie przełomu kwietnia i maja, kiedy pszczoły rozwijały się bardzo intensywnie, nagle – na skutek obniżenia temperatury – przez 10–11 dni musiały pozostać w ulach. To oznaczało, iż wszystko, co zebrały i przyniosły do ula, musiały spożytkować na własne potrzeby – powiedział Antoni Ożóg, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Opolu.
Brak pożytku w ulu powoduje, iż matka nie składa jaj, rozwój pszczół zostaje zachwiany, a co za tym idzie – produkcja miodu znacząco spada.
Choć są regiony, w których miodu jest sporo, to w skali kraju wpływ niekorzystnych temperatur przełożył się na ogólny spadek zbiorów.
– Na Opolszczyźnie od początku roku odnotowano niewielką ilość opadów, a zbiór pierwszego miodu wynosi zaledwie dwie trzecie tego, co być powinno – powiedział Kewin Kroll, pszczelarz z Twardawy.
Miód nie tylko wzbogaca smak potraw i napojów – wspomaga również leczenie infekcji dróg oddechowych, zapalenia gardła i krtani. Charakteryzuje się silnym działaniem przeciwbakteryjnym i przeciwwirusowym.
Niestety, według analiz branżowych, ceny miodu – ze względu na wiosenne anomalie pogodowe i brak opadów – mogą wzrosnąć średnio o 5–8 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Antoni Ożóg, Kewin Kroll:






Autor: Wojciech Niewiadomski