Związek tak ułożył terminarz rozgrywek, iż w dwóch pierwszych kolejkach Tomasovia musiała grać na wyjazdach. Na inaugurację sezonu drużyna z Tomaszowa Lubelskiego wygrała w Kętach z tamtejszym Kęczaninem 3:1 (17:25, 25:20, 25:15, 25:23). Spotkanie zaplanowane było na godz. 18, a rozpoczęło się dopiero o 19.10. A to dlatego, iż awarii uległ autobus, którym do Kęt wyprawiła się tomaszowska ekipa. – gwałtownie musieliśmy zorganizować zastępczy środek transportu. Spóźniliśmy się na mecz, ale jakoś udało nam się zebrać do kupy. Chwała za to naszym dziewczynom. Słowa uznania należą się też drużynie z Kęt, która nie musiała czekać na nasz przyjazd, a mogła otrzymać zwycięstwo walkowerem. Gospodynie tego meczu postąpiły jednak z duchem fair play. Cierpliwie na nas poczekały – mówi trener Stanisław Kaniewski.Tomaszowianki przegrały w Kętach tylko pierwszego seta. Potem udowodniły swoją wyższość nad rywalem. PRZECZYTAJ TEŻ: Piłkarska klasa A: Sokół Zwierzyniec najwyżej sklasyfikowanym beniaminkiem– Ten pierwszy set miał dla nas charakter rozgrzewkowy. Po tych przygodach i perypetiach dziewczyny potrzebowały trochę czasu, by dobrze „wejść” w mecz. A gdy już to zrobiły, to zagrały „swoją” siatkówkę. Spokojnie wygrały dwa kolejne sety. Tylko ta ostatnia, czwarta partia, była „na żyletki”. Cieszyliśmy się z tego zwycięstwa, bo Kęczanin zawsze był dla nas niewygodnym przeciwnikiem – komentuje trener Kaniewski.Tydzień później Tomasovia niespodziewanie przegrała na wyjeździe z AZS UMCS Lublin 0:3 (19:25, 14:25, 16:25). – Nie wiem, co się stało, iż przegraliśmy ten mecz. Nic nie wskazywało na porażkę. Wszystko na treningach wyglądało bardzo dobrze. Dziewczyny – jak się wydawało – były w wysokiej formie. A ja nie mogłem ich poznać, bo nie prezentowały tego, co w Kętach, a także wcześniej w turniejach w ramach przygotowań do sezonu. Nie dopisywały w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Nie wychodziło im przyjęcie, a iż poszczególne elementy tworzą system naczyń połączonych, to także nie radziły sobie z atakiem. Źle szło im również w zagrywce. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego dziewczyny, które miały wieść prym w naszym zespole, nagle stały się jego najsłabszymi ogniwami – mówi trener Kaniewski.W Lublinie, z powodu spraw prywatnych, nie mogła zagrać Gabriela Kostur, ale zdaniem trenera Kaniewskiego nie miało to wpływu na postawę drużyny. – Gabrysia jest środkową, więc nie przyjmuje zagrywki – wyjaśnia trener Kaniewski.PRZECZYTAJ: II ligi siatkówki kobiet. TKS Tomasovia zaczęła od wygranejKażdy z trzech setów AZS UMCS Lublin wygrał z Tomasovią zdecydowanie. – Zespół z Lublina grał bardzo dobrze, a my – bardzo słabo. Mam nadzieję, iż była to tylko incydentalna przegrana – wzdycha trener Kaniewski.W Lublinie Tomasovia zagrała w składzie: Martyna Dzida, Zofia Madej, Kateryna Pylypenko, Cecylia Pietruszka, Oliwia Ażelonis, Katarzyna Marcyniuk, Aleksandra Tabaczuk (libero) oraz Paulina Olchawa, Liliana Tabak i Klaudia Twardoch.II LIGA SIATKÓWKI KOBIET, GRUPA IVWyniki meczów 2. kolejki: AZS UMCS Lublin – Tomasovia Tomaszów Lubelski 3:0 (25:19, 25:14, 25:16), Poprad Stary Sącz – KSZO SMS Ostrowiec Świętokrzyski 1:3 (15:25, 25:19, 22:25, 18:25), MKS MOS Wieliczka – Marba Sędziszów Małopolski 0:3 (12:25, 14:25, 19:25), MKS Łańcut – WTS SMS Solna Wieliczka 3:1 (25:16, 25:16, 20:25, 25:16). Mecz Maraton Krzeszowice – Kęczanin Kęty został przełożony na 23 października (czwartek).Następna kolejka (25 października): Tomasovia Tomaszów Lubelski – Maraton Krzeszowice (sobota, godz. 17.30), KSZO SMS Ostrowiec Świętokrzyski – MKS MOS Wieliczka, Marba Sędziszów Małopolski – AZS UMCS Lublin, WTS SMS Solna Wieliczka – Poprad Stary Sącz, Kęczanin Kęty – MKS Łańcut.