Tuż za słynnym Zakrętem Śmierci, na północno-wschodnim stoku Czarnej Góry w Górach Izerskich, znajduje się miejsce, które intryguje nie tylko wspinaczy, ale i tych, którzy w górach szukają śladów historii z mroczniejszym odcieniem. Mowa o tzw. Skałkach Teściowej, znanych również jako Skałki Samobójców – nazwach tak sugestywnych, iż aż prosi się o zadanie pytania: co tu się naprawdę wydarzyło? Geologicznie to rarytas – masyw zbudowany z hornfelsu, skały przeobrażonej termicznie, bogatej w andaluzyt i inne interesujące minerały. Dla wspinaczy – świetnie przygotowany rejon z kilkunastoma drogami, od VI do VI.5, z dodatkiem ekstremalnych boulderów sięgających poziomu 8B. Są rysy, płyty, przewieszenia i klasyki jak „Ponura Małpa” czy „Złodziej ringów”. Mimo iż miejsce ucierpiało po pożarze, który zniszczył jedną ze struktur wspinaczkowych, przez cały czas przyciąga śmiałków – nie tylko ze względu na trudności techniczne, ale też ze względu na… atmosferę.
[foto:7517983]
No właśnie – atmosfera. Skałki leżą adekwatnie „na uboczu” – z punktu widokowego widać głównie porośnięty lasem Grzbiet Kamienicki, więc panorama nie wbija w ziemię. A mimo to to miejsce jest zaskakująco popularne. Może dlatego, iż coś wisi tu w powietrzu?
W bezpośrednim sąsiedztwie skałek znajduje się system trzech betonowych kory