

Na osiedlu Orlika, przy blokach przy ulicy Sportowej, w poniedziałkowy poranek pojawiły się dwa słupki, które uniemożliwiły swobodny przejazd przy jednym z budynków. Jeszcze tego samego dnia słupki zniknęły. Co adekwatnie się wydarzyło?
Osiedle bloków przy ul. Sportowej funkcjonuje jako całość – wewnętrzne drogi łączą dojazd do poszczególnych budynków, a mieszkańcy swobodnie korzystają z przejazdów.
Sytuacja na tym fragmencie osiedla różni się jednak od innych miejsc na Orlika. Zwykle bowiem bloki ustawione są w taki sposób, iż z klatki wychodzi się na chodnik, a dopiero dalej na drogę. Tutaj wyjście prowadzi wprost na drogę wewnętrzną, która pełni rolę zarówno chodnika, jak i jezdni. Tuż obok znajdują się tereny zielone i place zabaw, dlatego dzieci często wybiegają z klatek, nie rozglądając się uważnie.
Z uwagi na bezpieczeństwo, z jednej strony wjazdu ustawione są znaki „zakaz wjazdu”. Nie zawsze są one respektowane – zdarza się, iż kierowcy skracają sobie tędy drogę.
W poniedziałek na jednej z tych dróg, właśnie od strony zakazu, pojawiły się dwa słupki blokujące całkowicie przejazd. Sprawa od razu wzbudziła emocje. Do naszej redakcji zgłosił się czytelnik, którego montaż słupków – jak sam przyznaje – zirytował.
– Postawienie tych słupków w tym miejscu, to decyzja jednego człowieka, w zasadzie dwóch. Mieszkańca, który sobie ich zażyczył i prezesa spółdzielni, który na prośbę przystał. Nie było w tej sprawie żadnej uchwały, ani żadnych konsultacji z mieszkańcami. Po prostu z dnia na dzień ktoś sobie zażyczył jednoosobowo słupków i takie słupki postawiono. To jest działanie bezprawne i niezgodne z zasadami ograniczania organizacji ruchu na wewnętrznych osiedlowych drogach. Słupki postawiono bez zatwierdzenia organizacji u odpowiednich organów, bez konsultacji ze służbami mundurowymi – zaalarmował i dodał – Jak teraz będzie wyglądał przejazd karetki czy straży pożarnej? Cofanie od drugiej strony i jazda w innym kierunku, to dodatkowe 10 minut dla służb mundurowych. Było dobrze, ale jak zwykle ktoś musiał majstrować – dodał.
Zwrócił uwagę również na fakt, iż od tej strony dojeżdżają karetki oraz, iż parkujący mieszkańcy sąsiedniego bloku będą przez te słupki mieli problem z wyjazdem. Po ulicy jeżdżą dzieci na rowerach i hulajnogach, więc i o wypadek będzie nie trudno.
Zanim zdążyliśmy skontaktować się ze Spółdzielnią Mieszkaniową, słupki zniknęły. O powody zapytaliśmy prezesa spółdzielni.
– Tak to już jest, iż wszystkim nie dogodzi. Przy wjazdach w te drogi wewnętrzne znajduje się „zakaz wjazdu”. Mieszkańcy narzekają, iż ludzie tych znaków nie respektują i nie przestrzegają. Poproszono nas o zamontowanie słupków z uwagi choćby na bezpieczeństwo dzieci i na to przystaliśmy – wyjaśnia nam Waldemar Wilkowski.
– Kiedy jednak tylko ustawiliśmy słupki, rozdzwoniły się telefony, przychodzili mieszkańcy, którzy z kolei tych słupków sobie nie życzą. Mamy demokrację, więc wola większości zdecydowała. Słupki zostały zdementowane – komentuje sprawę nasz rozmówca.
O sytuację zapytaliśmy także Komendę Powiatową Policji w Przasnyszu. Jak przekazała nam rzeczniczka, faktycznie od mieszkańców bloków spływają co jakiś czas zgłoszenia dotyczące różnych wykroczeń drogowych w tym rejonie.
Asp. Ilona Cichocka, oficer prasowa przasnyskiej komendy, wyjaśnia również kwestie organizacji ruchu:
– Ulica Sportowa nie posiada statusu drogi publicznej (należy do Spółdzielni Mieszkaniowej) w związku z tym Policja nie jest organem upoważnionym do opiniowania projektów dotyczących tej ulicy. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, w myśl rozporządzenia Ministerstwa Infrastruktury oraz Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie szczegółowych warunków zarządzania ruchem na drogach, policja opiniuje wyłączenie projekt organizacji ruchu dotyczących dróg powiatowych – przekazuje.


ren

2 miesięcy temu












