Śmigus-dyngus, jako zwyczaj słowiański składał się z dwóch odrębnych zwyczajów. Śmigus, zdaniem językoznawców pochodzi od słowa smagać. Pierwotnie czynność smagania odnosiła się od uderzania się nawzajem po nogach wierzbowymi witkami lub palmami i oblewania się wodą. Miało to zapewnić płodność, witalność i zdrowie. Obrzęd zwiastował również nadejście wiosny i odejście zimy.Zwyczaj dyngusowania, zwany również włóczebnym z języka słowiańskiego, dawał możliwość wykupienia się z podwójnego oblania dzięki pisanek i innych potraw. Podczas folklorystycznego biesiadowania włóczebników po domach, praktykowany był poczęstunek lub darowizna na drogę pod groźbą zlania wodą. Obrzęd jak sama nazwa wskazuje, był metodą na pozyskanie włóczebnego, czyli posiłków. Posiłek mógł być szczególnie sowity, o ile biesiadnicy dotarli na dwór. Takie odwiedziny miały przynosić szczęście, o ile gospodarze należycie ugościli kolędników.Zwyczaj oblewania wodą szczególnie obchodzono na wsiach. Z racji, iż takie zachowanie typowe było dla ludności wiejskiej, szlachta modyfikując praktykę wprowadziła kropienie perfumami. Na przestrzeni lat oba zwyczaje zlały się w jeden, czyli śmigus-dyngus. Obecnie, szczególnie dzieci i młodzież, oblewają wodą najbliższych, ale również nieznajomych. Dzisiejsze zachowanie traktowane jest jako forma zabawy, a niekiedy przypomina "wodną walkę", do której wykorzystywane są butelki, specjalne pistolety czy balony. Praktyka taka ma niewielkie odniesienie do prawdziwej tradycji związanej z obrzędem.Kurcarze i kurek Kurek Wielkanocny czy dyngusowy zwyczaj zwany również " chodzeniem z kurkiem" to polski zwyczaj ludowy, praktykowany przez młodzieńców z łowickich wsi. Wozili oni żywego koguta, wcześniej nakarmionego ziarnem namoczonym w spirytusie, który zdolny był jedynie do głośnego piania. Był to symbol oznaczający odejście zimy i nadejście wiosny. Kurcarze polewali wodą młode panny, co miało zapewnić powodzenie oraz zdrowie całej rodzinie. Był to również obrzęd zalotny, ponieważ chodzenie młodego chłopca z kogutem było traktowane jako idącego w kontury.Kawalkada Wielkanocna Zwyczajem obchodzonym od 300 lat w Pietrowicach Wielkich (powiat lubelski) jest 100-konna procesja, która wyrusza spod kościoła. Procesja prowadzona jest przez trzech jeźdźców, gdzie jeden wiezie krzyż, drugi figurę Chrystusa Zmartwychwstałego, a trzeci "śpiewak", nadaje intonację pieśniom i modlitwom. Prowadzą oni orszak zaproszonych gości bryczek i pozostałych jeźdźców konnych. Zmierzają do kościoła pątniczego pw. Świętego Krzyża na odprawianą mszę w intencji rolników i ich pomyślnych zbiorów. Po uroczystości wszyscy wracają do wsi polnymi drogami, a dojeżdżając do zabudowań jeźdźcy głośno manifestują zakończenie pochodu uczestnicząc w wyścigu.Zwyczaj dyngusowania, zwany dawał możliwość wykupienia się z ponownego oblania wodą, dzięki pisanek i innych potraw. fot. Adam TrochimiukDziady Śmigustne Wieś Dobra w południowej Małopolsce kultywuje tradycję Dziadów Śmigustnych, zwanych również Słomiakami. W nocy poprzedzającej poniedziałek wielkanocny maszkary opatulone słomą, z maskami ze skóry lub pończoch, paradują, trąbią, mruczą, proszą o datki i oblewają wodą. Podczas obrzędów nie używają mowy, a bardziej języka, ponieważ jest to nawiązanie do legendy. Głosi ona, iż do wioski przybyli jeńcy z niewoli tatarskiej, otuleni słomą, ubrani w łachmany, którym Tatarzy obcięli języki. Mieszkańcy wsi zaopiekowali się nimi, udzielili schronienia, nakarmili. Od tamtej pory wieś nazywa się Dobra.Goik W Beskidach dziewczęta z Wisły czy Lesznej Górnej w lany poniedziałek zakładają stroje regionalne i z goikiem wędrują po swojej miejscowości. Spacerują we trzy, jedna przebrana jest w góralski strój panny młodej, pozostałe dwie symbolizują drużki. Goik, czyli młode drzewko świerkowe, przyozdobione wielkanocnymi ozdobami trzymane jest przez pannę młodą. Mieszkańcy zapraszają dziewczyny przed dom, które śpiewają piosenki. Niegdyś była to metoda na pozyskanie datków podczas obrzędu ludowego.Tradycja z euforią Można śmiało zauważyć, iż każda tradycja ma swoją racjonalną potrzebę powstania. Obrzędy towarzyszące drugiemu dniu świąt były zawsze nacechowane euforią i dobrą zabawą. Zwiastowały okres nadejścia wiosny czyli początku dobrobytu. Obyczaj kolędowania miał sprzyjać zdrowiu i powodzeniu. Poczęstunek czy datki, którym obdarowywano gości, zaspokajały potrzebę dzielenia się, a biesiadowanie zacieśniało więzi społeczne i dawało możliwość wspólnego świętowania. Warto zatem, choć na chwilę pokłonić się nad historią tradycji święta, które obchodzimy co roku i zaczerpnąć te najbardziej wartościowe przesłania z niej płynące.