7 ofert wpłynęło w przetargu na budowę Zakładu Odzysku Energii w Stalowej Woli. Najdroższa opiewa na 515 mln zł, a najtańsza na 385 mln zł (ta została wstępnie wytypowana). Spalarnia ma ruszyć w pierwszej połowie 2028 r. Tymczasem 4 kwietnia w Urzędzie Miasta Stalowej Woli odbyło się spotkanie informacyjne w tej sprawie. Mieszkańcy osiedla Hutnik kolejny raz podnieśli na nim wątpliwości i uwagi dotyczące tej inwestycji.
Spotkanie zorganizował radny miasta Andrzej Dorosz, także z osiedla Hutnik, który wcześniej działał w komitecie „Stop spalarni”. Przekonały go jednak argumenty za jej budową i szerokie wyjaśnienia prof. Grzegorza Wielgosińskiego z Politechniki Łódzkiej, który szczegółowo wyjaśniał zasady działania zakładu na spotkaniu pod koniec października 2024 r. – Jestem trochę w niezręcznej sytuacji, ale myślę, iż ta inwestycja się obroni – powiedział „Sztafecie” radny Dorosz.
4 kwietnia do sali obrad Rady Miejskiej Stalowej Woli przybyło ok. 30 mieszkańców. Argumenty za spalarnią przedstawił Janusz Siek z Miejskiego Zakładu Komunalnego, inwestora budowy Zakładu Termicznego Przetwarzania Odpadów, jak też oficjalnie nazywana jest spalarnia.
Przypomniał on, iż za tzw. paliwo alternatywne MZK płaci teraz jego odbiorcom (elektrownie, cementownie) po 600-700 zł za tonę, po uruchomieniu zakładu to on zacznie zarabiać na tym biznesie, a system gospodarki odpadami w Stalowej Woli zostanie wreszcie domknięty, z korzyścią dla mieszkańców (niższe ceny za ciepło i ciepłą wodę). – Szansa, przed którą stajemy jest ogromna i grzechem byłoby z niej nie skorzystać – dodał. Zapewniał też o nieszkodliwości zakładu na środowisko naturalne (koszty odpowiednich instalacji oczyszczających spaliny to 1/3 wszystkich wydatków na budowę spalarni).
Nie przekonało to jednak przybyłych na spotkanie mieszkańców osiedla Hutnik, dla których zakład jawi się jako kolejny truciciel ze strefy przemysłowej, ulokowany w ich sąsiedztwie (w odległości 2440 metrów). Pytali też o liczbę transportów z paliwem alternatywnym, jaka będzie trafiać do zakładu (z zewnątrz ma pochodzić 40 proc. wsadu).
Z kolei radny Andrzej Szymonik stwierdził, iż nie wierzy w obietnicę spadku cen za ciepło i ciepłą wodę po wybudowaniu spalarni, ale Piotr Walczyk z MZK zapewnił, iż 1 dżul energii będzie w niej o połowę tańszy od tego z Elektrociepłowni Stalowa Wola. Wątpliwości budził też ogromny koszt tej inwestycji (320 mln zł plus VAT), ale Janusz Siek wyjaśnił, iż MZK otrzymało i tak najwyższe w tej chwili unijne dofinansowanie, jakie było możliwe, czyli 15 mln euro.