Sponsor z wizją. Jak Andrzej Cieślik postrzega rozwój Contimax MOSiR Bochnia

2 godzin temu

Dla Andrzeja Cieślika, prezesa Contimax S.A., sponsoring sportu nigdy nie był jedynie działaniem wizerunkowym, czy spełnianiem chwilowej ambicji. To raczej długofalowa decyzja wynikająca z poczucia odpowiedzialności za miejsce, w którym od lat funkcjonuje jego firma i za lokalną społeczność. W rozmowie o przeszłości i przyszłości Contimax MOSiR Bochnia wybrzmiewa też jasno: rozwój koszykówki w Bochni to proces, który – podobnie jak biznes – wymaga cierpliwości, odwagi i gotowości do ryzyka.

To chyba nie będzie przesada, jeżeli już na wstępie napiszę, iż bez udziału Andrzeja Cieślika i finansowego wsparcia od założonej przez niego firmy Contimax, koszykówka kobiet w Bochni nie byłaby dziś w miejscu, w którym jest obecnie. Pracę osób, które rozwijają w Bochni tę dyscyplinę, on wspiera od samego początku – już niemal ćwierć wieku.

To zaangażowanie rosło z czasem, wraz z kolejnymi etapami rozwoju, który przyspieszył 8 lat temu – wtedy powstała pierwsza w historii Bochni drużyna koszykówki kobiet, zgłoszona do rozgrywek 2. ligi. Potem reprezentacja Miasta Soli zaczęła grać w 1. lidze, a po kilku latach, w zeszłym sezonie, awansowała do Ekstraklasy.

Swoją drogą, był to jeden z najpiękniejszych momentów bocheńskiego sportu:

Społeczna odpowiedzialność i marketing

Contimax S.A. to polska, rodzinna firma z siedzibą w Bochni, która już prawie 35 lat (założona w 1991 roku) zajmuje się przetwórstwem rybnym. w tej chwili jest jednym z największych producentów w tej branży w Polsce. Firma specjalizuje się w przetworach ze śledzia (marynaty, filety w sosach, zalewach i oleju), a także produkuje sałatki, ryby wędzone (np. łosoś, pstrąg) oraz pasty rybne. Spółka obsługuje około 80% podstawowego rynku w swoich kategoriach, będąc strategicznym dostawcą dla wielu sieci handlowych. Swoje produkty eksportuje do państw Unii Europejskiej, ale także np. USA i Kanady, a choćby Australii.

Andrzej Cieślik podkreśla, iż jako przedsiębiorca działający w Bochni czuje się zobowiązany do oddawania części tego, co sam otrzymuje od miasta i regionu. W jego przekonaniu korzystanie z lokalnej infrastruktury, rynku pracy i zaplecza społecznego, rodzi naturalny obowiązek wspierania inicjatyw, które służą mieszkańcom. Jestem tutaj w Bochni, korzystam z tego wszystkiego jako firma, więc czuję się zobowiązany, żeby coś zrobić wyjaśnia.

Jednocześnie jasno zaznacza, iż społeczna odpowiedzialność nie wyklucza racjonalnego myślenia biznesowego. Sponsoring sportu ma także sens marketingowy i wizerunkowy, o ile jest prowadzony świadomie: – W końcu marketing i promocja marki są jednym z naturalnych celów sponsoringu – zauważa i nawiązując do gry Contimax MOSiR Bochnia na poziomie ekstraklasy dodaje z uśmiechem: – Na pewno wiele osób dowiedziało się przy tej okazji, iż taka firma istnieje.

W tym sensie sponsoring sportu przynosi korzyści obu stronom: społeczności daje emocje, tożsamość i impuls rozwojowy, a firmie rozpoznawalność, relacje i wiarygodność. Do takiego partnerskiego modelu zaangażowania Andrzej Cieślik zachęca innych przedsiębiorców z regionu, prowadzących tu z powodzeniem swoje biznesy: Dzielenie się sukcesem może być jednocześnie rozsądne i opłacalne – przekonuje.

Sport jak firma: bez inwestycji nie ma rozwoju, ale kluczowi są ludzie

W wizji Andrzeja Cieślika klub koszykarski funkcjonuje na bardzo podobnych zasadach jak przedsiębiorstwo. Nie da się stać w miejscu, a awans sportowy, podobnie jak rozwój firmy, zawsze wiąże się z niepewnością, kosztami i ryzykiem błędów. To normalne i trzeba się z tym odważnie mierzyć, wykorzystując posiadane doświadczenie i umiejętności, a jednocześnie ucząc się nowych.

Decyzja o wejściu na poziom Ekstraklasy była – jak sam przyznaje – naturalną konsekwencją wcześniejszych działań. Długotrwałe funkcjonowanie w pierwszej lidze nie miało sensu ani sportowego, ani organizacyjnego. Skoro ponoszone były coraz większe koszty, należało postawić kolejny krok albo zakończyć projekt. Oczywiście wybrano ambitniejszą drogę.

Prezes Cieślik konsekwentnie podkreśla też, iż wysokość budżetu nie jest gwarancją sukcesu. O wyniku decydują przede wszystkim ludzie: ich kompetencje, doświadczenie i zdolność do współpracy. Dotyczy to zarówno zarządzania klubem, jak i budowy samego zespołu sportowego.

Warto w tym miejscu przywołać słowa uznania dla Bochni od człowieka, którego nazwisko w historii polskiej koszykówki zapisane jest złotymi literami: Legenda polskiej koszykówki Ludwik Miętta-Mikołajewicz o Bochni: „Jak wiele zależy od ludzi”

Najmniejsze miasto, wielkie wyzwanie

Zdaniem Andrzeja Cieślika fakt, iż Bochnia jest najmniejszą miejscowością mającą drużynę w Orlen Basket Lidze Kobiet, nie powinno budzić żadnych kompleksów. Wręcz przeciwnie – to powód do dumy. Skoro udało się tu dotrzeć, oznacza to, iż przy odpowiednim zarządzaniu i konsekwencji możliwe jest dalsze funkcjonowanie na najwyższym poziomie.

Przyszłość projektu prezes Contimax S.A. widzi przede wszystkim w coraz mądrzejszym planowaniu, stabilizacji organizacyjnej, dalszym stopniowym budowaniu tożsamości drużyny, rozwijaniu już funkcjonującego szkolenia młodzieży – z coraz większym jego wpływem także na ościenne powiaty.

Euforia beniaminka i surowe realia ekstraklasy

W rozmowie poruszamy oczywiście także wątek emocji sportowych. Choć Andrzej Cieślik uchodzi za sponsora stonowanego i myślącego długofalowo, euforyczny początek debiutanckiego sezonu w Ekstraklasie nie pozostał bez wpływu również na niego. Sensacyjne pokonanie na inaugurację wicemistrza Polski, a potem dwa kolejne zwycięstwa i bilans beniaminka 3-0 były wydarzeniem bez precedensu. Jak sam przyznaje – trudno było w tamtym momencie zachować chłodną głowę. – Te początki były tak obiecujące i tak fantastyczne, iż człowiek się nakręcił…! Że teraz to może być już tylko dobrze… Rzeczywistość zweryfikowała wszystko – relacjonuje (teraz już z dystansem), lekko się uśmiechając.

Przypomnijmy w tym miejscu, iż pod koniec trzeciego meczu poważnej kontuzji – eliminującej ją z całego sezonu – doznała liderka, wokół której w okresie przygotowawczym budowana była cała koncepcja gry i stylu drużyny. To był punkt zwrotny – rozsypanie się układanki plus trudny terminarz sprawiły, iż odbudowa jest trudna i naznaczona bolesną serią porażek. Choć bez dwóch zdań: widać postępy, a postawa beniaminka doceniana jest w ligowym środowisku.

Dziś prezes patrzy na tamten początek sezonu ze spokojem, traktując go jako część procesu dojrzewania projektu, a nie błąd w myśleniu. No i chyba warto zaznaczyć, iż ówczesna euforia uzmysłowiła też nam wszystkim, jak przyjemne chwile czekają w Ekstraklasie na ambitnych, którzy mają odwagę, by walczyć choćby z mocniejszymi:

Lekcja na przyszłość

Z perspektywy czasu Andrzej Cieślik podkreśla, iż takie zderzenie entuzjazmu z rzeczywistością było potrzebne. Pozwoliło lepiej zrozumieć skalę wyzwań Ekstraklasy i utwierdziło w przekonaniu, iż pierwszy sezon powinien być oceniany nie przez pryzmat bilansu, ale zdobytego doświadczenia i wyciągniętych wniosków. To etap nauki, który musi zostać przepracowany.

W tym momencie wraca jego biznesowe podejście: bez nerwowych decyzji, bo projekt sportowy – podobnie jak firma – nie może być prowadzony pod wpływem chwilowych nastrojów, w tym przypadku po kilku miesiącach gry (rozmawiamy dokładnie w połowie rundy zasadniczej).

W tej filozofii kluczowe jest też m.in. jasne rozpisanie ról w klubie. Prezes podkreśla, iż bez tego – znów: tak jak w firmie – nie da się ani skutecznie zarządzać projektem, ani wyciągać wniosków na przyszłość. istotną rolę przypisuje trenerowi, do którego – po wielu rozmowach prowadzonych przed i w trakcie sezonu – ma duże zaufanie. Artur Włodarczyk hołduje bowiem wizji niemal tożsamej z tą, jaką prezentuje doświadczony w biznesie sponsor.

Stała obecność i znaczenie zaplecza medialnego

Przez wszystkie lata budowania bocheńskiej koszykówki dyscyplina ta ma wsparcie Bochnianin.pl. „Od zawsze” (ponad 20 lat…!) portal był przyjacielem basketu, a potem został patronem medialnym drużyny, konsekwentnie dokumentując kolejne etapy rozwoju zespołu – od ligowych początków po grę w Ekstraklasie.

W naszej rozmowie Andrzej Cieślik podkreśla, iż dostrzega znaczenie takiej obecności, szczególnie w kontekście zwiększania zainteresowania dyscypliną i budowania lokalnej społeczności wokół klubu. Bez słodzenia, ale z wyraźnym przekonaniem mówi, iż sport na tym poziomie potrzebuje nie tylko finansowego wsparcia, ale także rzetelnego, zaangażowanego przekazu, który pozwala mu realnie funkcjonować w przestrzeni publicznej. Bochnianin.pl wykonuje na tym polu dobrą pracę, co potwierdzają choćby raporty medialne OBLK.

Wizja oparta na realizmie

W spojrzeniu Andrzeja Cieślika na bocheńską koszykówkę nie dostrzegam ani hurraoptymizmu, ani zniechęcenia po trudniejszych momentach. Widzę za to konsekwencję i przekonanie, iż projekt sportowy musi rozwijać się etapami. Że awans do Ekstraklasy otworzył kolejny rozdział, stawiając przed klubem nowe wymagania organizacyjne, sportowe i mentalne.

Jego wizja dla Contimax MOSiR Bochnia to droga ewolucji. Oparta na doświadczeniu biznesowym, świadomości ograniczeń i przekonaniu, iż przy dobrym zarządzaniu i wykorzystaniu dostępnych zasobów można osiągnąć wiele.

To daje solidne podstawy do tego, by koszykówka na najwyższym poziomie w Bochni nie była jedynie chwilowym epizodem, ale trwałym elementem sportowej mapy Polski.

Patronem medialnym drużyny jest portal Bochnianin.pl.

Idź do oryginalnego materiału