W poprzednim wydaniu naszej gazety zamieściliśmy artykuł p.t. „Obiecali i nie zrobili. Bezsilność mieszkańca w starciu z urzędami”. Opisaliśmy w nim zmagania o spowolnienie przejeżdżających samochodów. Zgłosił się do nas inny mieszkaniec, reprezentujący sąsiadów, którzy mają odmienne zdanie na całą sprawę. Pan Tomasz od 4 lat stara się, aby samochody przejeżdżające przez drogę, przy której mieszka, jechały wolniej - 40 km/h, ponieważ do takiej prędkości jest w tym miejscu ograniczenie. Co prawda nie dochodziło tam przez gwałtownie jadące samochody do niebezpiecznych sytuacji, choć oczywiście w każdej chwili może do tego dojść. Jak mówił, jemu i sąsiadom mieszkającym przy tej drodze zależy przede wszystkim na ograniczeniu hałasu przez gwałtownie jadące samochody. Po to, aby mogli normalnie funkcjonować, żyć w swoich miejscach zamieszkania.
Po co te linie?
- Jest taki hałas, iż od poniedziałku do piątku w godzinach od 5 rano do 23 nie jestem w stanie spać. Wtedy jest największy ruch. W nocy jeżdżą rzadziej, ale bywa, iż budzę się o godz. 1, 2 lub 3, gdy przejeżdża jakiś samochód. Gdy jest ciepło na dworze, to nie można otworzyć okien, bo jest tak głośno - powiedział w rozmowie z nami.
Interweniował w wielu urzędach i instytucjach. Sprawa dotyczy mieszkańców ki