Sporty mądrze uprawiane pomagają na wiele dolegliwości

3 godzin temu

Krzysztof Ogiolda: Podziela pan pogląd, iż aktywność fizyczna jest uniwersalnym lekiem?

Krzysztof Gibki: Im dłużej pracuję w tej branży, tym jestem bardziej pokorny przy podobnych deklaracjach. Ale bez wątpienia aktywność fizyczna dobrze służy zdrowiu. Pod jednym warunkiem – musi być rozsądna. Do popularnego powiedzenia: „Sport to zdrowie”, niektórzy dodają: „stracone”.

– Ale to zastrzeżenie dotyczy sportu wyczynowego, zawodowego, nie zdrowego ruchu na co dzień.

– Aktywność fizyczna uprawiana na poziomie hobby, czegoś, co jest dla nas przyjemne, przy czym nie odczuwamy dyskomfortu, sprzyja zdrowiu. Problem zaczyna się tam, gdzie walczymy o wyniki, a zwłaszcza staramy się o nie za wszelką cenę, choćby kosztem zdrowia. To jest bardzo ważne, byśmy dochodząc do granicy, przy której pojawiają się dolegliwości bólowe, już jej nie przekraczali. jeżeli nauczymy się słuchać swojego organizmu, wszystkie rodzaje sportów, jakie będziemy uprawiać, mogą być dla nas korzystne.

– Najbardziej podstawową i naturalną formą ruchu jest chodzenie. jeżeli będziemy regularnie przynajmniej intensywnie spacerować, a dodatkowo jeszcze weźmiemy do rąk kije, na co nam takie ćwiczenia mogą pomóc?

– Korzystając z nordic-walkingu, poruszamy praktycznie wszystkimi układami naszego ciała. Stabilizuje się nasze krążenie, przyspiesza serce. To wszystko sprawia, iż zmniejsza się ryzyko tworzenia się w naszym ciele zakrzepów. Kiedy przychodzą do nas pacjenci po dłuższym unieruchomieniu, po operacjach, są najbardziej narażeni na zakrzepy. Lekarze przepisują im odpowiednie leki, ale wraz nimi wskazówki, by się ruszali, pobudzali mięśnie i krążenie krwi. Im szybciej nasza krew płynie, tym bardziej zmniejsza się ryzyko, iż ta krew się w naszych naczyniach zatrzyma i zacznie się sklejać.

– Chodzenie z kijami pomoże także naszemu kręgosłupowi?

– Podczas nordic-walkingu mamy zwykle wyprostowane plecy. To jest bardzo korzystne dla kręgosłupa lędźwiowego. Szczególnie, jeżeli w codziennym życiu dużo siedzimy. A więc mamy stale zgięty kręgosłup. Gdy siedzimy, nasz dysk jest wypychany w tył. Kiedy idziemy, a nordic-walking wymusza silniejszy wyprost, dysk jest wpychany na swoje miejsce. To jest bardzo korzystne dla osób mających problemy z plecami.

– Trzeba się z pomocą instruktora albo filmików w internecie uczyć perfekcyjnej techniki chodzenia z kijami? Jak idziemy z koleżanką, trzymając kije w ręku i plotkując, to już jest sensowny trening?

– Już to, iż znaleźliśmy motywację, żeby wyjść z domu, żeby zaprosić koleżanki i razem pójść, przy okazji rozmawiając, już ma wartość i znaczenie. choćby taka, bardzo prosta aktywność fizyczna będzie działać na różne układy naszego ciała: krążeniowy, oddechowy, limfatyczny i wiele innych. Pracują i nogi, i ręce, i obręcz barkowa. Ale chcę zwrócić uwagę jeszcze na jeden aspekt.

Nasza aktywność fizyczna, uprawiane amatorsko sporty są też świetnym odreagowaniem psychicznym. Żyjemy w takich czasach, iż stres atakuje nas z każdej strony. Dzięki aktywności wiele osób uzyskuje skuteczne uwolnienie emocjonalne, może z siebie zrzucić sporo napięcia. Zwłaszcza osoby zajmujące odpowiedzialne stanowiska potrzebują silnych bodźców, by odreagować. Więc np. biegają maratony. jeżeli ktoś chce, może oczywiście uczyć się chodzenia z kijami z instruktorem, albo czytać o tym. Ale zwykle zdanie się na instynkt i słuchanie własnego organizmu wystarczy. Lepszy ruch, choćby nie do końca technicznie profesjonalny, od braku ruchu.

– Bieganie jest tylko dla młodych? Często osoby w moim wieku takie zastrzeżenie słyszą. Z drugiej strony znam osoby, które doszły do biegania półmaratonu, zaczynając już po pięćdziesiątce.

– Nie ma jednej reguły. Każdy organizm ma nieco inne możliwości i trzeba się do nich dostosować. Te same rzeczy jednym będą służyć świetnie, a komuś innemu gorzej albo wcale. Powtórzę, warto łączyć aktywność fizyczną z uczeniem się własnego ciała i jego obserwowania. Znam wiele osób, które zaczęły biegać po przekroczeniu 50. roku życia. Zauważyli, iż są za grubi, iż chcą z tym coś zrobić. Niektórzy z nich w ciągu stosunkowo krótkiego czasu – roku, dwóch lat – doszli choćby do biegania maratonu. I nic im się złego nie działa.

– Bieganie jest dobre. Ale ile? Jak ktoś wstanie od piwa i orzeszków i na pierwszym treningu zechce od razu pokonać biegiem pięć kilometrów, prawie na pewno nie da rady.

– Moi pacjenci często o to pytają. Jednej odpowiedzi dla wszystkich nie ma. Ani co do długości dystansu, ani częstotliwości treningów. Ważne jest to, co robiliśmy wcześniej. Przez większość życia. Inne potrzeby, możliwości i oczekiwania ma ktoś, kto się wybiera na pierwszy trening w życiu. Inne wracający do biegania po wyleczeniu kontuzji maratończyk. Do przebiegnięcia dwóch, a choćby pięciu kilometrów nie będzie mu się chciało zawiązać butów.

– Znalazłem kiedyś w internecie program stopniowego wdrażania się do biegania. Zaczynał się – w pierwszym tygodniu – od 30 minut marszu co drugi dzień.

– To jest opcja bezpieczna. Jak zaczniemy od chodzenia, a poczujemy, iż już dzieje się coś niekorzystnego, to wiemy, iż kolejne progresy trzeba sobie odpuścić.

– Ale jak nic się nie działo i stopniowo te obciążenia biegowe rosły, to po kilku miesiącach człowiek budził się rano, a cały organizm krzyczał: Idź już na trening.

– Niektórzy mówią, iż jeżeli uda się tryb fizycznej aktywności, w tym biegania, utrzymać przez 21 dni, to potem już ciężko nam bez niej funkcjonować.

– Zwolennicy jazdy na rowerze często podkreślają, iż ich pasja pozwala nie tylko uprawiać sport, ale i poznawać różne trasy i tereny…

– Rower ma wiele zalet. Ja sam wolę biegać, ale te argumenty rowerzystów znam i rozumiem. Na rowerze pracują zupełnie inne mięśnie niż przy bieganiu czy nordic-walkingu. Na rowerze mamy inną pozycję. Przede wszystkim angażujemy nasze nogi. Mniej brzuch, obręcz barkową i ręce. I to pozostało jeden argument za tym, by zmieniać formy ruchu w kolejne dni i rzeczywiście angażować całe ciało.

Dobrze jest wykorzystywać kilka rodzajów aktywności. Dlatego też jeżeli po bieganiu mamy zakwasy, to na drugi dzień może lepiej iść popływać albo pochodzić z kijkami i uprawiać inne sporty, które uruchomią inne mięśnie i będą wymagały mniej wysiłku. Warto próbować różnych sportów, różnych rodzajów wysiłku. Jeden wciąż powtarzany częściej prowadzi do przeciążeń.

– Jakie są zalety pływania? Z prawa Archimedesa wiemy, iż w wodzie nasze ciało waży pozornie mniej. To jest argument za pływaniem?

– Niektórzy mówią, iż nie po to człowiek dopiero co wyszedł z wody, żeby do niej wracał. Ale to żart. W wodzie jesteśmy odciążeni i jeżeli mamy dolegliwości związane z układem ruchu, to pływając, dajemy naszym stawom możliwość poruszania, nie obciążając ich zbytnio. One zaczynają lepiej pracować, zwiększa się ilość mazi stawowej, zmniejsza się tarcie w naszych stawach. W wielu ośrodkach rehabilitacyjnych ćwiczenia w wodzie są wykorzystywane. Także pod kątem zmniejszania masy tłuszczowej. Woda jest przydatna dla naszego zdrowia.

– Wielu z nas kupuje i nosi smartwatche, żeby się mobilizować do regularnego wysiłku fizycznego. To dobry pomysł?

– Generalnie jest to dla naszego zdrowia korzystne, bo to jest motywujące. Zachęca do fizycznej aktywności. Byle nie wpaść w manię liczenia każdego kroku, walki o wyniki itd. Nie jest dobrze, kiedy zaczynamy słuchać zegarka jak wyroczni, bardziej niż kardiologa.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału