Mówisz Środa Śląska, myślisz - wieża przy kościele pw. św. Andrzeja. To ona góruje nad miastem. Ma niesamowitą historię!
Została wybudowana około połowy XV w. w stylu gotyckim. Jest wysoka na 33 m i posiada siedem kondygnacji, choć wygląd zewnętrzny może sugerować, iż jest ich mniej. Początkowo zwieńczona była 20-metrowym spiczastym hełmem z pozłacaną kulą.
Ze względu na swoją wysokość, często padała ofiarą żywiołów. W 1560 roku od uderzenia pioruna zginęła mieszkająca tam rodzina stróża. Natomiast w 1598 roku kolejna burza zniszczyła hełm wieńczący wieżę. Władze miasta nie zdecydowały się na jego odbudowanie - być nie może nie stać ich było na to. Możliwe też, iż tego typu hełm nie pasował już do panującego wówczas w architekturze renesansowego stylu. Ozdobiono więc szczyt wieży attykami.
W 1686 roku ówczesny proboszcz parafii św. Andrzeja o nazwisku Schönweise ufundował (z dochodów kościelnych) zegar z cyferblatami, widoczny z każdej strony dzwonnicy. Kosztowały one 124 talary i niestety nie zachowały się do dzisiejszych czasów. Od 1729 roku oparty o wieżę stoi pomnik św. Jana Nepomucena, również fundacja miejscowego proboszcza Pachury. Wschodnią elewację zdobiła zaś aż do lat 90. XX w. gotycka rzeźba Madonny z Dzieciątkiem (tzw. Madonna Średzka). w tej chwili znajduje się ona w Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu, a jej miejsce zajmuje drewniana kopia.
Wieża pełniła jednocześnie funkcję dzwonnicy i strażnicy. Pierwsze dzwony zostały zdjęte w 1531 roku i przetopione na armaty. Był to efekt paniki wywołanej zwycięstwami armii tureckiej - bano się, iż dotrą i do Środy Śląskiej. Ogromny pożar z 1634 roku po raz kolejny zniszczył wiszące na wieży dzwony.
W 1556 roku powołano specjalnego urzędnika miejskiego, który z tej dzwonnicy, w nocy, miał nadzorować miasto i przy użyciu trąbki alarmować o pożarach. Co interesujące wówczas tym urzędnikiem został 84-letni Herman z Lubania. W latach 40. XVIII w. mieszkał w wieży wartownik, który w ciągu dnia dbał o zegar i odtrąbiał pełne godziny. Aż do 1945 roku w średzkiej dzwonnicy znajdowało się mieszkanie przeznaczone dla aktualnie pracującego tam strażnika.
Ze średzką dzwonnicą związana pozostało jedna ciekawostka. Otóż w 1546 roku w mieście wystąpił linoskoczek Franciszek Heineban z Brukseli. Przeszedł się dwa razy po linie rozpiętej między okiennicą wieży a pobliskim domem, potem zawisł na niej, klęczał, a choćby napił się czegoś, ciągle stojąc na linie.
Anna Celuch