Świąteczny prezent dla kibiców! Chełmianka z kolejnym zwycięstwem

3 dni temu
Przyjezdni "głodni" wygranejPoczątek meczu pokazał, iż całe spotkanie będzie zaciekłe i oba zespoły są świadome tego, iż nie bez powodu sąsiadują ze sobą w III-ligowym zestawieniu oraz zrównały się punktami. Większą determinację prezentowała jednak Siarka, co już w 14. minucie poskutkowało golem autorstwa Kosei Iwao, a nieco ponad kwadrans później jeszcze jedno trafienie dla gości dołożył Kacper Prusiński. Na murawie zrobiło się nerwowo, piłkarze Chełmianki szukali pomysłu na poprawę swojej sytuacji i wyniku na tabeli, mieli również kilka okazji na zdobycie bramki kontaktowej. Zespół z Tarnobrzegu nie odpuszczał i skutecznie utrudniał biało-zielonym ciągłość gry i budowanie akcji. Bardzo groźnie zrobiło się w 41. minucie, kiedy akcja przeniosła się w pole karne gospodarzy, rywale oddali strzał, piłka odbiła się od poprzeczki i skierowała dokładnie tam, gdzie stał Kosei Iwao, który błyskawicznie uderzył w nią głową, na co nie miał szans zareagować Michał Jerke i Siarka prowadziła już 3:0. Honor Chełmianki w pierwszej połowie obronił Dawid Kroczek, który dzielnie przebijał się przez kolejnych rywali i posłał futbolówkę za stojącego w ich bramce Mateusza Białki."Kanonada" po zmianie stronCokolwiek usłyszeli biało-zieloni od trenera Grzegorza Bonina podczas kwadransa w szatni przyniosło widocznie wymierne skutki, ponieważ od pierwszych minut drugiej połowy wydawało się, iż na murawę wyszła nowa drużyna - a przede wszystkim niezwykle skuteczna. Bardzo ofensywna postawa gospodarzy wydawała się zaskoczyć zarówno kibiców, jak też zespół przyjezdnych, który nagle, po dominacji w pierwszej połowie, został zmuszony do większej czujności i defensywy. Kolejną zmianę na tablicy wyników zanotowano w 59. minucie, kiedy pod bramką Siarką zrobiło się zamieszanie, piłka zawisła w powietrzu, przy niej pojawił się Kacper Wiatrak i "pchnął" ją ciałem za plecy goalkeepera gości. Podopieczni trenera Dariusza Kantora nie mieli za dużo czasu, żeby otrząsnąć się ze straconego gola, ponieważ zaraz po wznowieniu gry znów zostali zmuszeni do odbierania biało-zielonego natarcia. W 67. minucie na skrzydle znalazł się Bartłomiej Korbecki, posłał piłkę w kierunku pola karnego Siarki, a tam czekał już Krystian Mroczek, celnie uderzając głową i doprowadzając do remisu. Od tej chwili gra na murawie przy ulicy Ceramicznej stawała się nie tylko coraz bardziej nerwowa, ale momentami wręcz brutalna, co przekładało się na to, iż sędzia nie szczędził podnoszenia żółtego kartonika, ukarał nim choćby siedzącego na ławce Chełmianki Pawła Ofiarę. Można było odnieść wrażenie, iż przyjezdni walczyli nie tylko z drużyną gospodarzy, ale również z brakiem pomysłu na własne granie, co poskutkowało tym, iż w 75. minucie stracili przewagę. Piłkę dostał pod nogi jeden z najskuteczniejszych snajperów Chełmianki Dawid Kasprzyk, znany z potężnych uderzeń i kolejne dorzucił do sportowego CV, wygrywając starcie z Mateuszem Białką. Chwilę później ten sam zawodnik ponownie posłał futbolówkę do siatki rywali po dobrym podaniu Pawła Perduna, jednak sędzia odgwizdał spalonego. Na moment gra przeniosła się pod bramkę gospodarzy, piłkarze Siarki próbowali odrobić straty, jednak uniemożliwił im to czujny Michał Jerke i zespoły wróciły na połowę przyjezdnych. Na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu emocje wzięły górę nad tarnobrzeżanami, co poskutkowało podyktowaniem rzutu karnego, a do "jedenastki" podszedł Bartłomiej Korbecki. Bramkarz gości błędne wyczuł jego intencje, rzucił się w przeciwną stronę niż nasz napastnik oddał płaski strzał i Chełmianka prowadziła już 5:3. Kilkadziesiąt sekund później biało-zieloni mieli szansę na szóste trafienie, kiedy Piotr Zmorzyński przebiegł niemal całą długość boiska i podał piłkę do Jakuba Karbownika zbliżającego się do pola karnego, którego uprzedzili jednak obrońca i bramkarza rywali. 88. minuta przyniosła rzut karny dla Siarki, którego nie zmarnował Emmanuel François. Sędziowie doliczyli jeszcze sześć minut, podczas których działo się bardzo dużo, oba zespoły "szły na żywioł", ale nie padła już żadna bramka i gospodarze mogli cieszyć się z kompletu punktów i następnego wiosennego zwycięstwa z rzędu.- Bardzo istotny i bardzo ciężki mecz, ale chwała chłopakom za to, jak się zaprezentowali, zwłaszcza w drugiej połowie - podsumował spotkanie trener Grzegorz Bonin. - Cały czas powtarzam im, iż muszą bardziej wierzyć we własne umiejętności, ponieważ ja tego za nich nie zrobię. Pokazali jednak tą wiarę po zmianie stron, pokonali stres z pierwszej połowy, na który na pewno wpłynęły też niewykorzystane sytuacje, wzięli głęboki oddech i podeszli do gry z głową. Myślę, iż odwróceniem losów spotkania po raz kolejny udowodniliśmy sobie i kibicom, iż razem możemy wszystko.
Idź do oryginalnego materiału