Świdniczanin chce ustanowić rekord Guinnessa

4 godzin temu

Ten proces wymaga niezwykle starannego przygotowania, przestrzegania wielu zasad i odpowiedniej dokumentacji. Świdniczanin Grzegorz Zdunek postanowił stawić czoła wyzwaniu i już jutro będzie próbował ustanowić rekord świata dotyczący długości zadęcia na jednym oddechu na instrumencie dętym stroikowym.

– Zacznę od tego, iż pomysłodawcą jest mój syn, Jakub. Powiedział: – Tato, skoro już grasz, mógłbyś pobić rekord Guinnessa. Rzeczywiście, gram od wielu lat, na saksofonie i klarnecie, ale dopiero po jego słowach zacząłem cykliczne próby jak najdłuższego grania na jednym oddechu. Syn posprawdzał wszystkie aktualne rekordy i ostatecznie namówił mnie, żebym wreszcie to zrobił, może w te wakacje. Uległem jego sugestii.

Kenny G posiada rekord Guinnessa za najdłuższy dźwięk zagrany na saksofonie. Używając oddechu cyrkulacyjnego, utrzymał dźwięk przez około 45 minut. Natomiast ja dzisiaj próbowałem bez oddychania okrężnego i wytrzymuję około 45 sekund. Takiego czasu w jednym oddechu jeszcze nikt nie uzyskał – wyjaśnia Grzegorz Zdunek.

– Jakie są procedury dotyczące takiego przedsięwzięcia?

G.Z.: – jeżeli ktoś chce pobić rekord natychmiast, musi wpłacić, w zależności od jego rodzaju, około 1000 funtów. Nie spieszyło mi się aż tak, więc wybrałem wersję ekonomiczną, wpłaciłem 5 funtów i czekałem 12 tygodni na akceptację zgłoszenia. Po tym czasie mogłem rozpocząć intensywny okres prób, który trwa 60 dni. Muszę też w ciągu tych 2 miesięcy od minięcia 12 tygodni przesłać nagranie wideo swojej najlepszej próby. Jest również wymagane to, aby każdy mógł pobić taki rekord. Nie można wymyślić sytuacji, której nikt inny nie byłby w stanie sprostać. Tutaj musi być zachowana zasada konkurencyjności.

– Są jakieś szczególne wymagania, jeżeli chodzi o dokumentację?

G. Z.: – Były dwie opcje. Mógł przyjechać arbiter z Londynu i obserwować moje zmagania, ale to wiązałoby się z ogromnymi wydatkami. Musiałbym zapłacić mu pełną gażę plus zwrócić koszt podróży. Druga opcja jest zdecydowanie lepsza, bo dokumentuję wszystko dzięki wideo. Do Biura Rekordów wysyłam film, a także podpisy dwóch niezależnych świadków, którymi muszą być osoby reprezentujące jakąś instytucję, potwierdzające, iż nagranie wideo jest prawdziwe. Żeby być wiarogodnym, dodałem od siebie, iż zatkam nos, aby było widać, iż nie oddycham okrężnie. Poza tym w kadrze będzie widoczny stoper elektroniczny, pokazujący upływający czas gry. Komisja ma 12 tygodni na sprawdzenie i zatwierdzenie rekordu.

– W jaki sposób przygotowywał się Pan do tego wyzwania?

G.Z.: – Jestem propagatorem szybkiego chodzenia, które polepsza kondycję mięśni, płuc, krążenia, serce lepiej pracuje. Trenuję je od wielu lat i doszedłem do takiego momentu, iż moje płuca są bardzo pojemne i wytrzymałe. Wprowadziłem też dodatkowe ulepszenie w postaci żucia goździków. Oczyszczają gardło, więc mogę wziąć więcej tlenu na jednym oddechu. Przed samym biciem rekordu niezbędne będzie dostarczenie płucom dużej ilości powietrza. Będę musiał wziąć potrójny głęboki oddech. Przećwiczyłem dzisiaj i dochodzę prawie do 50 sekund.

– Próbę ustanowienia rekordu mogą obserwować też chętni…

G.Z.: – Zapraszam jutro, o godz. 11.00, do studia muzycznego „Łejkap”, przy ul. Kruczej 4 w Lublinie. Ze względu na wielkość pomieszczenia, liczba miejsc jest niestety ograniczona.

– Wcześniej zdradził nam Pan, iż na jednym rekordzie się nie skończy.

G.Z.: – Guinness przyznał mi dwie aplikacje. Drugi instrument mogę sobie sam wybrać. Musi to być też instrument dęty i długość zadęcia bez okrężnego oddychania. Na pewno będę więc próbował. Mam czas do 5 sierpnia. A czy się uda…

Agnieszka Wójcik-Skiba, fot. arch. GŚ, grafika G. Zdunek

Idź do oryginalnego materiału