W Świnoujściu znowu mamy klasyczny polityczny spektakl, w którym logika została wypchnięta za drzwi, a mieszkańców próbuje się traktować jak ludzi bez pamięci i bez zdolności łączenia faktów. Z jednej strony podnosi się wielkie larum o półtora miliona złotych, które przez kilka lat nie trafiło do Urzędu Marszałkowskiego. Z drugiej strony zupełnie cicho przechodzi się nad sprawą wielomilionowego długu szpitala, który powstał w kilkanaście miesięcy i został po sobie pozostawiony przez odchodzącą prezes zarządu Iwona Andrzejczyk-Szawerdo. I to wszystko dzieje się w tym samym czasie. To nie jest przypadek. To jest przykrywka.
Bo łatwiej krzyczeć o półtora miliona, które zgodnie z prawem nie zostało wpłacone w terminie, niż spojrzeć w oczy mieszkańcom i powiedzieć wprost, kto doprowadził do finansowej zapaści szpital i kto za to dziś zapłaci.
Półtora miliona, które rzekomo miało „zniknąć”
Zacznijmy od faktów, bo fakty są tutaj kluczowe. Przez kilka lat miasto nie uiściło opłaty w wysokości około 1,5 miliona złotych do Urzędu Marszałkowskiego Województwa. Natychmiast pojawiły się komentarze, oskarżenia, sugestie, iż pieniądze zostały zmarnowane, przejedzone albo gdzieś rozpłynęły się w powietrzu.
Tymczasem prawda jest znacznie prostsza i znacznie mniej sensacyjna. Te pieniądze nie zniknęły. One przez cały ten czas pracowały dla miasta. Były w budżecie, były wykorzystywane na bieżące funkcjonowanie Świnoujścia, na inwestycje, na utrzymanie infrastruktury, na potrzeby mieszkańców. Została zastosowana zgodna z prawem forma odroczenia płatności. Nie złamano żadnych przepisów. Nie popełniono żadnego przestępstwa.
Dziś miasto po prostu tę kwotę ureguluje. I tyle. Bez afery stulecia, bez sensacyjnych nagłówków o „ukradzionym milionie”, bez politycznej histerii.
A jednak niektórzy zachowują się tak, jakby odkryto największy skandal finansowy w historii Świnoujścia.
Dlaczego akurat teraz wybuchło wielkie larum
Trudno nie zadać pytania, dlaczego temat półtora miliona został tak intensywnie rozdmuchany właśnie teraz. Dlaczego akurat w tym momencie nagle stał się politycznym tematem numer jeden. Dlaczego nagle pojawiają się wypowiedzi pełne oburzenia, moralizowania i teatralnych gestów.
Odpowiedź jest niewygodna, ale bardzo logiczna. Bo w tym samym czasie odchodzi prezes szpitala, pozostawiając po sobie wielomilionowy dług. Dług, który nie powstał przez dekady. Dług, który nie jest efektem zaszłości z dawnych lat. To dług zaciągnięty w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.
I nagle ta sprawa zaczyna być przykrywana sukcesywnie rozwijaną narracją o półtora miliona. Klasyczna zasada polityczna zamiast mówić o prawdziwym problemie, rzuć ludziom temat zastępczy.
Szpital z wielomilionowym długiem i cisza w eterze
To właśnie ta sprawa powinna dziś rozpalać emocje mieszkańców Świnoujścia. Szpital to nie jest zwykła spółka. To nie jest prywatny biznes. To jest instytucja odpowiedzialna za zdrowie i życie ludzi. To miejsce, do którego trafiają dzieci, seniorzy, osoby w stanie zagrożenia życia.
A jednak okazuje się, iż w ciągu kilkunastu miesięcy można tam wygenerować wielomilionowy dług i po prostu odejść. Bez odpowiedzialności. Bez rozliczenia. Bez publicznej analizy. Bez twardych pytań.
Co więcej, na pożegnanie wręczane są kwiaty. I nikt publicznie nie zadaje pytania, czy oprócz kwiatów była też odprawa. A jeżeli była, to jaka. Z czyich pieniędzy. Na jakich zasadach.
To jest właśnie ten moment, w którym mieszkańcy powinni usłyszeć jasne odpowiedzi. Bo dług nie znika wraz z odejściem prezesa. Dług zostaje. I płacić za niego będą nie politycy, nie urzędnicy, nie prezesi. Płacić będą zwykli mieszkańcy.
Podwójne standardy i selektywne oburzenie
W tej historii najbardziej razią podwójne standardy. Z jednej strony robienie ogromnej afery z odroczonej płatności, która była zgodna z prawem. Z drugiej strony kompletna cisza wobec realnego problemu o skali wielokrotnie większej.
To jest właśnie klasyczne selektywne oburzenie. Tam, gdzie można uderzyć w poprzedników, robi się burzę. Tam, gdzie odpowiedzialność może spaść na obecne środowisko władzy, zapada cisza.
I jeszcze próbuje się wmówić mieszkańcom, iż to półtora miliona jest największym problemem Świnoujścia. Że to jest wielki skandal. Że to jest symbol niegospodarności.
Tymczasem prawdziwym symbolem niegospodarności jest sytuacja, w której publiczny szpital w kilkanaście miesięcy generuje wielomilionowy dług, a osoba odpowiedzialna za ten okres zarządzania odchodzi bez konsekwencji.
Świnoujście. Prezes szpitala odchodzi, dług zostaje. Kto za to odpowie?
Kto za to wszystko dziś zapłaci
To jest pytanie, które powinno paść głośno i wyraźnie. Kto zapłaci za wielomilionowy dług szpitala. Odpowiedź jest brutalnie prosta. My wszyscy. Mieszkańcy Świnoujścia.
Zapłacimy w wyższych podatkach. W cięciach wydatków. W gorszym dostępie do usług. W kolejnych oszczędnościach. W kompromisach kosztem jakości leczenia.
A tymczasem polityczna narracja próbuje przesunąć uwagę społeczną na temat, który de facto został już zamknięty. Półtora miliona zostanie wpłacone. Sprawa się zakończy. Wtedy temat zniknie. Natomiast dług szpitala zostanie z nami na długie lata.
Mieszkańcy nie są naiwni
Najbardziej obraźliwe w całej tej rozgrywce jest traktowanie mieszkańców jak ludzi, którzy nie potrafią myśleć logicznie. Jak ludzi, którzy nie potrafią zestawić dwóch faktów. Jak ludzi, którym można podsunąć dowolną narrację, a oni ją bezrefleksyjnie przyjmą.
Mieszkańcy Świnoujścia widzą, co się dzieje. Widzą, iż robi się zadymy sztuczne. Widzą, iż prawdziwe problemy zamiata się pod dywan. Widzą, iż odpowiedzialność się rozmywa.
I coraz więcej osób głośno mówi dość.
Polityczne dymy zamiast realnych rozliczeń
Zamiast poważnej debaty o finansach szpitala mamy polityczny dym. Zamiast raportu otwarcia mamy medialne przepychanki. Zamiast twardych liczb mamy emocjonalne wypowiedzi.
To nie rozwiąże żadnego problemu. To tylko pogłębia nieufność. To tylko powoduje dalszą polaryzację. To tylko odwraca uwagę od istoty sprawy.
Jeżeli ktoś naprawdę chce dobra miasta, to powinien dziś skupić się na tym, jak wyciągnąć szpital z zadłużenia. Jak zabezpieczyć jego dalsze funkcjonowanie. Jak zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości. A nie na tym, jak rozgrywać medialnie półtora miliona, które i tak zostanie zapłacone.
Odpowiedzialność to nie tylko słowo
Odpowiedzialność w polityce lokalnej nie polega na wygłaszaniu patetycznych przemówień. Odpowiedzialność polega na braniu na siebie konsekwencji. Na uczciwym poinformowaniu mieszkańców, co się wydarzyło. Na pokazaniu pełnych dokumentów. Na ujawnieniu wszystkich umów, dodatków, odpraw i decyzji finansowych.
Jeżeli ktoś odchodzi ze stanowiska po kilkunastu miesiącach i zostawia po sobie wielomilionowy dług, to nie jest to zwykła rotacja kadrowa. To jest problem systemowy. To jest efekt konkretnych decyzji. To są realne skutki zarządzania.
Koniec z zadymami. Czas na uczciwą rozmowę
Mieszkańcy Świnoujścia zasługują na uczciwą rozmowę. Bez zadym. Bez manipulacji. Bez przykrywania jednej afery drugą. Bez grania na emocjach.
Półtora miliona zgodnie z prawem nie wpłacone w terminie to nie jest dramat miasta. Dramatem może się okazać wielomilionowy dług szpitala, który będzie ciążył na budżecie przez kolejne lata.
I właśnie o tym powinniśmy dziś rozmawiać.
A wszystkim tym, którzy próbują robić z logiki polityczną prostytutkę, warto powiedzieć jedno. Mieszkańcy nie są głupi. Widzą więcej, niż wam się wydaje.

1 tydzień temu







!["Historia Misia Wojtka" w Ostrołęce. Edukacyjny spektakl IPN w Muzeum Żołnierzy Wyklętych [ZDJĘCIA]](https://www.eostroleka.pl/luba/dane/pliki/zdjecia/2025/596616239_1295950429240182_390064676278364064_n.jpg)


