Szaleństwo zakupowe w galerii Ostrovia. W sieci zawrzało

3 godzin temu
Zdjęcie: Szaleństwo zakupowe w galerii Ostrovia. W sieci zawrzało


Przedświąteczne niedziele handlowe miały być ułatwieniem dla zapracowanych, a stały się areną konfliktu, który wylał się do mediów społecznościowych. Głos pracownika Galerii Ostrovia, apelujący o elementarny szacunek do czasu pracy, wywołał prawdziwą burzę, obnażając głębokie podziały między obsługą a klientami.

Grudzień w galeriach handlowych to czas, w którym zegarki zdają się biec inaczej – dla klientów zbyt szybko, dla sprzedawców zdecydowanie za wolno. Tłumy szturmujące sklepy w poszukiwaniu prezentów często zapominają o jednym: po drugiej stronie lady stoi człowiek, który również ma dom, rodzinę i… prawo do wyjścia z pracy o czasie.

„Jutro też jest dzień” – desperacki apel sprzedawcy

Wszystko zaczęło się od emocjonalnego wpisu jednego z pracowników Galerii Ostrovia. Autor nie przebierał w słowach, kierując swój apel do „nierozgarniętych klientów”. Główne przesłanie? Galeria ma sztywne godziny otwarcia (10:00–20:00 w handlowe niedziele), a obsługa po zamknięciu to nie uprzejmość, ale kradzież prywatnego czasu pracowników.
> „Dlaczego Wy Klienci nie szanujecie sprzedawców? (…) Życie Wam się nie skończy, jeżeli nie kupicie czegoś w danym dniu” – czytamy we wpisie, który stał się internetowym manifestem zmęczonych pracowników handlu.
>

„Zmień pracę” kontra „Bądź ludzki”

Pod postem zawrzało. Jak to zwykle bywa w sieci, opinie podzieliły się na dwa obozy. Pan Daniel, reprezentujący postawę „klient nasz pan”, stwierdził brutalnie: „Zawsze można zmienić pracę (…) A jeżeli godzisz się pracować po 12 godz, nie wymagaj, by inni dostosowywali swój świat do twojego”.

Na taką argumentację błyskawicznie zareagowali inni internauci, wytykając komentującemu brak empatii i logiki.

Pan Mikołaj podkreślił, iż nie chodzi o „dostosowywanie światów”, a o zwykłe uszanowanie czasu pracy. Najmocniej wybrzmiały jednak wspomnienia byłych pracowników. Pani Kamila przytoczyła obrazki, które wielu uznałoby za absurdalne: „Ludzie trzaskali nam w rolety, żebyśmy otworzyli”.

Z kolei pani Aleksandra słusznie zauważyła, iż to klient wchodzący po godzinach próbuje nagiąć rzeczywistość do własnych potrzeb, a nie odwrotnie.

Nie tylko rolety – na parkingu też wrze

Jakby emocji wewnątrz galerii było mało, głos zabrali również kierowcy. Pan Robert w dosadny sposób przypomniał, iż świąteczny pośpiech nie zwalnia z myślenia za kierownicą. Jego opis sytuacji na parkingu pod Ostrovią – gdzie „marka BMW odejmuje IQ”, a zasada prawej ręki zdaje się być wiedzą tajemną – dopełnia obrazu chaosu, jaki panuje wokół handlowych gigantów w grudniu.

Co nam zostało z „magii świąt”?

Afera wokół wpisu z Ostrovii to nie tylko lokalna sprzeczka. To smutna diagnoza przedświątecznego szaleństwa. Agresja wobec pracowników, ignorowanie regulaminów i drogowa brawura pokazują, iż w pogoni za „magicznymi świętami” często gubimy to, co najważniejsze – ludzkie podejście.

Może warto przyjąć radę autora wpisu i uwierzyć, iż „jutro też jest dzień”? Prezent kupiony w poniedziałek rano będzie cieszył tak samo, a sprzedawca, który wyjdzie z pracy o 20:00, być może zdąży jeszcze przeczytać dziecku bajkę na dobranoc.

A Ty co sądzisz o tej sytuacji? Czy zdarzyło Ci się robić zakupy „za pięć dwunasta”, czy zawsze sprawdzasz godziny otwarcia?

Idź do oryginalnego materiału