Sztuczna inteligencja jest obecna w medycynie. Korzystam z niej

1 tydzień temu

Dr Józef Bojko – rozmowa o sztucznej inteligencji w medycynie

Krzysztof Ogiolda: Podczas tegorocznych Wielkopostnych Wykładów Otwartych brał pan udział w dwugłosie o schyłku życia pod nieprzesadnie optymistycznym tytułem „Pora umierać”. Znaczącą część swego wystąpienia poświęcił pan ratowaniu życia. Działaniom, które porę umierania mogą odsunąć w czasie. Jednym ze sposobów na to jest korzystanie ze sztucznej inteligencji. Wielu ludzi ma w związku z nią tyleż nadziei, co obaw. A współczesna medycyna?

Dr Józef Bojko: – Wielkopostny wykład był szansą na takie właśnie, z różnych stron, spojrzenie na przedostatnią i ostatnią fazę ludzkiego życia, czyli na umieranie i śmierć. Niektórzy mówią, iż starość się Panu Bogu nie udała.

Muszę się przyznać, iż bardzo tego powiedzenia nie lubię. Dlatego, iż starość naszych bliskich powinna się udać przede wszystkim nam, jak długo mamy ich pod opieką.

– Mnie to powiedzenie też okropnie złości. Dlatego chciałem pokazać, iż współczesna medycyna rozwija się w tempie niewyobrażalnym. Postęp jest kolosalny. Można go widzieć jako pewne zagrożenie. Ale można – także na sztuczną inteligencję – patrzeć z wielką nadzieją na to, iż będzie można ludziom wtedy, gdy tego wymagają, pomagać o wiele skuteczniej niż dotąd. Te skuteczne narzędzia przynajmniej dla części ludzi na świecie już są dostępne, a postęp jest tak szybki, iż spodziewam się, iż w ciągu 5-10 lat ta dostępność będzie zdecydowanie większa.

A co będzie na końcu? Staniemy się nieśmiertelni?

– Nieśmiertelność jest ludzkim marzeniem. I ona przez cały czas marzeniem pozostanie. Natomiast wydłużenie czasu życia o kolejne lata w dobrej formie, w dobrej jakości, to jest cel medycyny współczesnej. Podkreślam, iż chodzi równocześnie o długość życia i o taką jakość, która jest z punktu tej osoby, która ma dłużej żyć, możliwa do zaakceptowania.

Czy pan dzisiaj jest już w stanie skorzystać ze sztucznej inteligencji, ratując życie lub zmniejszając cierpienia swoim pacjentom?

– Sztuczna inteligencja w medycynie jest obecna i korzystam z niej. Ona mnie nie zaskoczyła. Byłem do niej przygotowany. Algorytmizacja myślenia – czyli wzory typu a + b + c + d = x – jest obecna w całym moim życiu. W medycynie podobne wzory służą np. do obliczania klirensu kreatyniny, czyli pomagają w ocenie sprawności filtracyjnej nerek. Z tych prostych algorytmów korzystamy od lat. Nie tylko lekarze. Kto z nas nie liczył sobie BMI, czyli indeksu masy ciała. Po to, by się dowiedzieć, czy ma nadwagę albo się pochwalić, jeżeli nie mamy tego problemu. Z czasem tych algorytmów pojawiało się coraz więcej i były coraz bardziej złożone. Aż do sztucznej inteligencji. Tak złożonej, iż do końca jej nie rozumiemy.

Czy GPT-4 jest przez cały czas tylko narzędziem?

– Niektórzy się zastanawiają się, czy nie jest ono czymś więcej. Powstały bowiem modele neuronalne, które wzorują się na ludzkim mózgu. Tylko są od naszego mózgu dużo szybsze i często nas zaskakują.

Wracam do pytania: Jak pan korzysta z owej sztucznej inteligencji?

– Traktuję to na razie jako ciekawostkę. Kiedy próbuję z GPT-4 rozmawiać, niektóre jego odpowiedzi zaskakują mnie. Dotychczasowe modele działały w oparciu o nieznane mi algorytmy, ale wiedziałem, iż na końcu jest jakiś produkt – bezduszny i niemyślący. I tyle. Nie wykazuje się empatią ani nie ma moralności. Natomiast GPT-4 zaskakuje, bo kiedy odpowiada na moje pytania, dopytuje o szczegóły wymagające właśnie podejścia empatycznego. Kiedy podaję mu jakieś dane pacjenta, on oczekuje, iż powiem mu także, czy mój pacjent cierpi, jak sobie z tym cierpieniem radzi. Dopytuje mnie o sytuację socjalną chorego, o to, czy ktoś go odwiedza. To są naprawdę zadziwiające sytuacje. W naszych nowoczesnych czy już ponowoczesnych czasach żyjemy w tak nieprawdopodobnym tempie, iż nie mamy czasu dla naszych bliskich. Na to, by ich co dzień odwiedzać, dopytywać o samopoczucie i słuchać, co nam opowiadają.

Zakupy seniorom wielu z nas jeszcze robi.

– Zakupy to jest w dużej mierze sprawa techniczna. Ale o wiele trudniej znaleźć czas na to, by usiąść razem z nimi i pogadać. W Stanach Zjednoczonych robiono już badania, sprawdzając, czy da się wykorzystać sztuczną inteligencję do tego, by ona zastąpiła bliskich osoby starszej i schorowanej. I to ona z tym pacjentem rozmawiała. GPT-4 zadano taki temat. Podano mu cały szereg informacji o starszej chorującej pani i kazano odegrać rolę syna. To było tylko ćwiczenie, nie w czasie rzeczywistym. I nie na prawdziwej chorej.

Jak był efekt?

– GPT najpierw się bronił. Twierdził, iż nie powinien w czymś takim brać udziału. Ale przymuszony działał niezwykle sprawnie. Prowadził niesłychanie empatyczne rozmowy, dużo słuchał. Bardzo życzliwie i z wyczuciem odpowiadał na pytania pacjentki. Zakończył swój wywód przypomnieniem, iż jest tylko modelem językowym i nie powinien być wykorzystywany do zastępowania prawdziwych osób.

Sądzi pan, iż możemy doczekać takiego momentu, iż nasze życie jeszcze przyspieszy i każemy naszym starszym rodzicom lub dziadkom prowadzić dyskusje z ustawionymi w ich pokojach inteligentnymi maszynami? Sam nie wiem, czy to obraz bardziej kuszący, czy jednak bardziej upiorny.

– Dlaczego pan mówi o rozmowie z maszyną? Przecież – przykładów w mediach elektronicznych nie brakuje – każdą postać można sprowadzić do jej obrazu lub hologramu. A skoro tak, to wystarczy mieć zdjęcie np. syna osoby chorej i da się je na potrzeby takiej rozmowy ożywić. I będzie wyglądał autentycznie lub prawie autentycznie. Zgadzam się, iż to może dzisiaj budzić pewne obawy. Ale w przyszłości można sobie wyobrazić takie przekształcenie obrazu w sympatyczną postać ludzką oraz jej nowe, prawie iż samodzielne i samoistne życie.

Wciąż trudno mi to sobie wyobrazić, nie ukrywam…

– Ale to raczej sprawa granic wyobraźni. Jeszcze niedawno nikt nie potrafił sobie wyobrazić innego tygodnia pracy jak sześciodniowy z jednym dniem wolnym, który mieliśmy święcić.

Jak w biblijnym obrazie stworzenia świata i w Dekalogu.

– Ale dzisiaj zdecydowana większość ludzi pracuje przez pięć dni w tygodniu. Natomiast młodzi ludzie coraz częściej mówią już, iż trzy dni pracy w tygodniu wystarczą. Czy ich dzieci i wnuki nie powiedzą, iż inteligentne urządzenia mogą i powinny ich wszędzie, gdzie to tylko możliwe zastąpić? Wcale nie mam pewności.

Co już dzisiaj w leczeniu chorych sztuczna inteligencja robi lub potencjalnie może robić? Czy można sobie wyobrazić – przy wielkim szacunku, jaki mam dla pana – iż niedługo znajdzie się coś (boję się nazwać to coś maszyną), co postawi diagnozę może nie lepiej od pana, ale jednak szybciej. Przepisze lekarstwa itd.

– Nie mam wątpliwości, iż to jest przyszłość. Od tego nie uciekniemy. Już sprawdzałem GPT-4, wprowadzając na próbę dane pacjenta, tak, żeby go nie identyfikować oczywiście. I sprawdzałem własne intuicje diagnostyczne, czy dobrze myślę. Przyglądałem się, czy AI potrafi wytyczyć ścieżki do diagnozy. I być pomocą pacjentowi. Zadawałem mu także pytania dotyczące sposobu leczenia.

Umiał odpowiedzieć?

– Odpowiada bardzo precyzyjnie, co można dla pacjenta o opisanych przeze mnie cechach zrobić.

Na wykładzie mówił pan przejmująco o tym, jak gwałtownie sztuczna inteligencja podnosi swoje medyczne kompetencje.

– W Stanach Zjednoczonych poddano GPT-4 złożonemu z bardzo wielu pytań testowi, jaki rozwiązują wszyscy lekarze amerykańscy, zanim dopuści się ich do praktyki medycznej, do leczenia ludzi. Przy pierwszej próbie zdał ten egzamin na sześćdziesiąt kilka procent.

Czyli na solidną czwórkę. A potem pozyskał nowe dane i przez kolejne trzy miesiące się uczył…

– I wtedy rozwiązał już ten sam test na poziomie eksperckim, profesorskim powyżej osiemdziesięciu procent.

Człowiek potrzebowałby na uzyskanie takiego postępu wiedzy paru lat?

– Myślę, iż o wiele więcej niż paru lat. Sztuczna inteligencja uczy się bardzo szybko. Tyle tylko, iż po wchłonięciu odpowiedniej ilości wiedzy trzeba ją przestawić w system off-line, żeby miała czas tę wiedzę przeanalizować, czyli się uczyć. jeżeli to dalej w tym kierunku pójdzie, to jeszcze przez kilka najbliższych lat człowiek wciąż będzie weryfikował ustalenia, propozycje, diagnozy, rozwiązania proponowane przez sztuczną inteligencję. Na razie ciągle tak. Przyszłość, zwłaszcza ta odleglejsza pozostaje do pewnego stopnia niewiadomą.

W czym jeszcze można by już teraz sztuczną inteligencję w leczeniu – bez szczególnego ryzyka – wykorzystywać?

– Do tego, co nam wszystkim zajmuje bardzo wiele godzin każdego dnia. Mówi się, iż pielęgniarki więcej niż 30 procent czasu swojej pracy, a lekarze choćby więcej niż połowę tego czasu poświęcają na prowadzenie dokumentacji medycznej. W Stanach Zjednoczonych już teraz się w tym celu, by rozwiązać problem niebywale rozbudowanej biurokracji, sztucznej inteligencji używa.

Jeśli to się u nas też powiedzie, to przypuszczam, iż wcale niemało pana koleżanek i kolegów uda się z dziękczynną pielgrzymką do jakiegoś świętego miejsca.

– Bo też rozwiązanie problemu biurokracji, to byłoby wielkie dobro. Ale jest też strefa, którą ja zostawiłbym jednak ludziom. To są dylematy społeczno-moralne, których bym całkowicie w ręce sztucznego tworu nie oddał.

Dlaczego?

– Od czasów Fenicjan prawie wszystko na tym świecie ma także swój wymiar materialny. W tym, co można zrobić i co robimy w medycynie – wszystko. Z drugiej strony jest etyka i moralność. A my już w tej chwili – bez udziału sztucznej inteligencji – słyszymy od menedżerów ochrony zdrowia prawie codziennie, byśmy nie zapominali o ekonomii i o tym, iż pieniądze w medycynie są ograniczone. Musimy nimi gospodarować w sposób racjonalny, bo ich dla wszystkich potrzebujących nie wystarczy.

Co pan wtedy mówi?

– Bardzo często się z owymi menedżerami sprzeczam. Ale z nimi mogę to robić, powołując się na tę wartość wyższą, jaką jest ratowanie ludzkiego zdrowia, a choćby życia. Natomiast jeżeli oddamy tę decyzję sztucznej inteligencji, to obawiam się, jakimi kryteriami będzie się – choć uczy się gwałtownie i uczy się sama – przy decyzjach etyczno-moralnych kierować. choćby jeżeli będzie się stawać kimś na kształt dobrego człowieka, to bałbym się jej w sposób pewny i nieograniczony zaufać. Mnie jeszcze uczono, iż jest taki warunek: Możesz być dobrym medykiem pod warunkiem, iż starasz się być dobrym człowiekiem. Nie jestem pewien, czy sztuczną inteligencję takiego myślenia można nauczyć i dać jej taki sam jak ludziom system wartości.

Jeśli sztuczna inteligencja będzie się w takim tempie rozwijać, to pytanie o nią jest już nie tyle pytaniem o przyszłość medycyny, co o przyszłość świata…

– Zdecydowanie tak, tym bardziej, iż w świecie jest ona już wykorzystywana bezpośrednio do badań.

Jak się to odbywa?

– Zadaje się określone problemy, tematy do podjęcia, a sztuczna inteligencja tworzy protokoły badawcze. My jako ludzie stajemy się jedynie wykonawcami pewnych projektów. I to budzi wątpliwości. Bo nie wiemy, jaki wpływ na te procedury może mieć coś, co leży w interesie możnych tego świata – na przykład koncernów farmaceutycznych, które mogą wprowadzić do tego protokołu coś takiego, co wymusi korzystanie z leku firmy X albo Y. Może być tak, iż sztuczna inteligencja uzna dany projekt za możliwy do zrealizowania w USA, ale nie w tym, czy innym kraju Trzeciego Świata. Bo to się nie opłaca. Nie mamy w tej chwili gwarancji, jak sztuczna inteligencja choćby w tym samym zamożnym rejonie świata czy kraju potraktuje dwie róże sieci szpitali czy przychodni.

Czyli bez człowieka jednak ani rusz?

– Ku temu się skłaniam. Powinniśmy się nauczyć korzystać z tych narzędzi. Wykorzystywać je we wszystkim, co bezsprzecznie służy dobru chorych. Zaakceptować, iż sztucznej inteligencji nie da się uniknąć, ani od niej uciec, a w sensie technicznym nie sposób z nią konkurować. Ale to nie znaczy, iż mamy się wycofywać z przynależnych ludziom decyzji o charakterze społeczno-etycznym.

Na ile pomóc mogą takie dokumenty jak podpisany już w 2020 roku dokument Papieskiej Akademii Życia „Rzymskie Wezwanie do Etyki Sztucznej Inteligencji”. Deklaracja zawiera sześć zasad jej etycznego rozwoju: systemy AI muszą być zrozumiałe dla wszystkich; nie mogą nikogo dyskryminować, zawsze musi być ktoś, kto bierze odpowiedzialność za to, co robi maszyna; systemy sztucznej inteligencji nie mogą podążać za uprzedzeniami ani tworzyć ich; sztuczna inteligencja musi być niezawodna; systemy AI muszą być bezpieczne i szanować prywatność użytkowników. Pod dokumentem podpisał się nie tylko reprezentant akademii, ale i przedstawiciele firm IBM i Microsoft. Możemy się jako ludzkość skutecznie umówić w takich sprawach?

– To, iż się całkowicie skutecznie w kwestii sztucznej inteligencji dogadamy, to jednak jest raczej marzycielstwo. W dużo prostszych sprawach, choćby w polityce, to się nie udaje. Demony wracają. Natomiast to nie znaczy, iż takie sieci porozumienia nie powinny powstawać. Ale te uzgodnienia trzeba tworzyć tak, by się wszystkim partnerom opłacały. jeżeli wielcy gracze będą zadowoleni, my maluczcy zostaniemy zabezpieczeni. W bezinteresowną empatię wielkich graczy wierzę słabo.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału