Ta droga dla rowerów to zemsta drogowców. Serwisy od zawieszenia zacierają ręce

10 miesięcy temu

Nie możesz przejechać, nie możesz zawrócić, możesz tylko stać i czekać, aż ktoś cię uratuje, w ramach rozrywki podziwiając jadących rowerzystów. Ewentualnie możesz rozwalić felgę i zawieszenie albo złamać przepisy. Podpowiedź: oficjalnie zalecanym rozwiązaniem jest to ostatnie.

Gdyby więc ktoś pytał o to, dlaczego kierowcy w Polsce jakoś tak różnie trzymają się litery prawa, to tak – to jest jedna z tych odpowiedzi.

Co wydarzyło się w Wieliczce, zostaje w Wieliczce. Twoja felga i opona też może tam zostać.

O sprawie napisał serwis moto.pl, powołując się na bardziej lokalne źródło, tj. stowarzyszenie Otwarta Wieliczka. W dużym skrócie – w Wieliczce powstała nowa droga dla rowerów (dobrze), która biegnie wzdłuż ruchliwej drogi (dalej dobrze) i w pewnym momencie dzikim zawijasem wylatuje zza ekranu dźwiękochłonnego (trochę średnio), zajmując część dotychczasowej jezdni (sprawa zaczyna być naprawdę skomplikowana), od której – akurat w tym miejscu – oddziela ją bardzo wysoki krawężnik.

W czym problem? Wyjątkowo tym razem nie w samej drodze dla rowerów, a w tym, iż nikt w żaden znaczący sposób nie zadbał o widoczną zmianę organizacji ruchu, co sprawia, iż od strony „wjazdu” całość wygląda tak:

Dwa mocno tymczasowe słupki – których, według komentarzy, niedawno jeszcze nie było – a potem wysoki krawężnik. Według autora nagrania na krawężniku widać ślady po samochodach, których kierowcy nie zdążyli na czas zauważyć nowej przeszkody. Z kolei – jak podaje moto.pl – wiceburmistrz Wieliczki twierdzi, iż mogą to być ślady po maszynach, którymi realizowana była budowa. Nie zajmowałem się wprawdzie organizacją budów w żadnej formie, ale gdyby wykonawca zniszczył swoim sprzętem to, co właśnie zostało na nowo zbudowane, to raczej bym czegoś takiego nie odebrał, a nie mówił, iż „no chyba to to”. Ale mam też słabe doświadczenie w wydawaniu cudzych pieniędzy, więc w sumie co ja tam wiem.

Bardziej zadziwiający jest natomiast fakt, iż droga/jezdnia, po której odbywa się już ruch, nie doczekała się choćby tymczasowej organizacji z wykorzystaniem wiadra żółtej farby i jakiejś szmaty, którą zostałyby zakryte znaki, które już nie obowiązują. jeżeli chcielibyśmy trzymać się przepisów, to na dobrą sprawę tym zwężeniem można przejechać tylko rowerem albo motocyklem – w innym przypadku samochodem trzeba najechać najpierw na powierzchnię wyłączoną z ruchu, potem na linię ciągłą jednostronnie (ale nie z tej strony) przerywaną, a potem jechać z podwójną ciągłą między kołami, mijając wcześniej po prawej stronie znak informujący o odcinku dwukierunkowym.

Może znowu się nie znam, ale brzmi to jak seria całkiem zasadnych – w normalnych warunkach – mandatów. Tymczasem dowiadujemy się, iż nowe oznakowanie będzie, oczywiście. Kiedyś będzie. Zdarza się, każdego może w końcu zaskoczyć pojawienie się nowej drogi rowerowej, wczoraj nie było, dzisiaj jest, tak to się właśnie odbywa.

Czyli można ze spokojem przyznać, iż wchodzimy w 2024 r. w stanie stabilnym. Budujmy tak dalej, wszystkim na pewno wyjdzie to na dobre.

Idź do oryginalnego materiału