Klamka z kabla, wystające ze ścian metalowe elementy, brak uchwytów na drzwiach i żarówek. Stan techniczny basenu Delfinek przy ul. Polarnej woła o pomstę do nieba. Otrzymaliśmy w tej sprawie list od zbulwersowanego Czytelnika opatrzony zdjęciami. Poniżej publikujemy go w całości.
Ja rozumiem, iż przecież priorytetem jest remont basenu za kilkanaście mln złotych na Piekarach, ale byłoby miło, jakby ktoś zwrócił uwagę na temat stanu technicznego naszego jedynego w tej chwili krytego basenu Delfinek w Legnicy.
Jestem użytkownikiem w/w obiektu od wielu lat. Bywało gorzej, bywało lepiej jak chodzi o jego stan techniczny, ale to co się tam dzieje w tej chwili to już jest obciach dla prawie 100 000 miasta – pomijając już kwestie estetyki i samego bezpieczeństwa dla jego użytkowników.
Basen co roku zalicza przerwę techniczną (chyba tylko na wymianę wody), aby po rozpoczęciu roku szkolnego, przychodząc na saunę fińską – drzwi do niej otwierać palcem „grzebalcem” lub tym innym, niekoniecznie “serdecznym”, bo przecież uchwyt do drzwi to jest rzecz zbędna (jest progres – zamontowano gałkę … której w tej chwili brakuje w czyjejś babcinej komodzie, ale jednak zamontowano).
W samej saunie człowiek również czuje się komfortowo – na 3 lampy działa tylko 1 (coś za coś, bo rok wcześniej działały 3, ale 2 nie miały obudowy i były gołe żarówki). Drewnianego wiadra z łyżką do polewania kamieni nie uświadczysz od 2-3 lat, ale to już się człowiek zdążył przyzwyczaić. Kiedyś był choćby termometr pokazujący temperaturę, ale to już zwykłe czepialstwo z mojej strony – przecież można bez tego funkcjonować.
Największym atutem legnickiego basenu Delfinek jest jednak szatnia i toalety. Jak już uda nam się dostać do męskiej przebieralni (tutaj muszę pochwalić legnicki OSIR – bo w końcu doczekaliśmy się uchwytu – iż zrobiony z kabla, ale jednak jest, bo 2 tygodnie temu jeszcze go nie było) to w środku zastaje nas 1 sprawny wieszak i to co jest widoczne po drugiej stronie, czyli wystające, metalowe, zardzewiałe elementy ze ściany – widocznie ktoś musi zrobić sobie o nie krzywdę, zanim ktokolwiek wpadnie na pomysł, iż wypadałoby coś z tym jednak zrobić.
Znacznie lepiej za to prezentuje się sytuacja w męskiej toalecie koło pryszniców – tam jest połowiczny sukces, albowiem chociaż z jednej strony do wejścia gdzie jest pisuar mamy klamkę – z drugiej zostaje na obsługa “na dotyk”. Pisuar też miejmy nadzieję, iż na nogi nam nie spadnie, chociaż taki pewny bym wcale nie był ze względu na kafelki po jego bokach z których wystają śruby wyglądające jak blachowkręty.
O klimat zadbano również na samym dużym basenie, gdzie po 21:00 są częściowo przygaszane światła. Jest zrozumiałe, iż w/w usterki i niedogodności są trudne do usunięcia ze względu idące w setki tysiące złotych koszty, ale może jednak uda się coś w tym temacie ruszyć. A wszystkie w/w atrakcje i udogodnienia w cenie jedynie 18zł/h.
Pozdrawiam – stały bywalec w/w przybytku.