Platformę urochomił w lutym 2024 magistrat Frankfurtu na Menem. Żeby zgłosić w nim nielegalne parkowanie, trzeba przesłać zdjęcie, lokalizację i godzinę zdarzenia. Miasto uważa to za skuteczne narzędzie podnoszenia świadomości nt. ruchu drogowego i zniechęcania do łamania przepisów.
Od uruchomienia usługi zgłoszono w nim 76 896 naruszeń, co podał magistrat w raporcie podsumowującym działanie platformy. Powstał on w odpowiedzi na zapytanie Partii Lewicy o działanie usługi. Podkreślono w nim, iż zgłoszenia są uzasadnione.
Niemcy mają sposób na patoparkujących kierowców
"Przydatność zgłoszeń jest wysoka. Dzięki obowiązkowym informacjom przekazywanym poprzez serwis internetowy w procesie uwzględniane są wszystkie niezbędne informacje" – czytamy w raporcie. Miasto nie podaje jednak, ile zgłoszonych wykroczeń zakończyło się upomnieniami lub grzywnami: Urząd ds. Porządku Publicznego, który zajmuje się ich weryfikacją, nie śledzi tego.
Magistrat wyjaśnił również, iż wskazanie, jakie wykroczenie popełniono – np. czy samochód stoi na chodniku, czy na ścieżce rowerowej – pozostaje w gestii samych mieszkańców. Głównym celem miasta nie jest generowanie dodatkowych dochodów, ale raczej "zwiększenie świadomości osób parkujących nielegalnie i wpływanie na ich przyszłe zachowania w ruchu drogowym".
Niemieckie platformy jak ZglosParkowanie.pl
Frankfurt jest jednym z kilku miast, które polegają właśnie na aktywności mieszkańców w sieci w egzekwowaniu przepisów ruchu drogowego. Niektóre landy i miasta oferują aplikacje lub platformy internetowe, z których można korzystać, gdy zaobserwuje się wykroczenia.
W Polsce też są takie platformy
Platformy te działają podobnie jak polska ZglosParkowanie.pl, jednak są stworzone i administrowane przez władze, a nie – jak polska platforma – przez obywateli i z ich oddolnej inicjatywy.
ZglosParkowanie.pl uruchomiono we wrześniu 2024, a w niektórych dniach generowała prawie 700 zgłoszeń, przede wszystkim z Warszawy. Na początku października na jakiś czas administratorzy platformy wyłączyli możliwość zgłaszania naruszeń, bo policja wprowadziła limit wiadomości, które była w stanie przerobić (ok. 20 na godzinę).
Do 10 października zgłoszeń było ok. 13 tys., w tym 4,5 tys. z Warszawy. W serwisach społecznościowych przeczytać można było komentarze mieszkańców Warszawy zaskoczonych, iż zgłoszenia przynoszą skutek. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, iż trafiają do policji, a nie do straży miejskiej, na której opieszałość i nieskuteczność działania warszawiacy od lat narzekają.