Te wsie zniknęły z mapy Łódzkiego. Wszystko przez kopalnię

1 dzień temu

Badania prowadzi czteroosobowy zespół

Projekt jest realizowany w ramach przedsięwzięcia "Utracone w XX wieku. Podbełchatowskie wsie przed powstaniem Kopalni Węgla Brunatnego «Bełchatów»", na które muzeum uzyskało wsparcie Ministerstwa Kultury z programu "Kultura ludowa i tradycyjna".

Badania prowadzi czteroosobowy zespół pracowników instytucji podległej Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Łódzkiego: Maja Nowakowska z Biblioteki Etnograficznej, Michał Świercz z Działu Plastyki Ludowej, Piotr Czepas z Działu Gospodarstwa i Przemysłu Wiejskiego oraz Tomasz Romanowicz, kurator działów etnograficznych. Do powrotu w ten teren zainspirowały ich prace sprzed sześciu dekad, z 1964 roku.

- W latach 60. XX wieku zaczęto planować potężny kompleks energetyczny, co oznaczało, iż część tutejszych wsi nie przetrwa. Nasi poprzednicy ruszyli w teren, aby ocalić od zapomnienia życie codzienne mieszkańców, zanim wielka inwestycja odmieni region

- wyjaśnia Piotr Czepas.

"Trudno było nie myśleć, iż kiedyś tętniło tu życie"

Etnografowie z muzeum oraz ówczesnej Katedry Etnografii Uniwersytetu Łódzkiego dokumentowali wówczas Grocholice - dziś część Bełchatowa, dawniej samodzielną wieś. Efektem tamtych badań był cykl publikacji poświęconych lokalnym rzemiosłom, budownictwu i rękodziełu, wydanych w 1966 roku przez łódzkie muzeum.

- To dla nas punkt wyjścia. Podobnie jak oni pracujemy w czasie przełomowym - kiedy oni chcieli utrwalić świat, który właśnie znikał, my działamy w momencie, gdy z krajobrazu powoli znika sama kopalnia. Interesuje nas także, jak zmienił się ten teren przez 60 lat

- mówi Michał Świercz.

Duże wrażenie zrobił na badaczach również wyjazd do bełchatowskiego wyrobiska.

- Patrząc na ogromną pustkę, trudno było nie myśleć o tym, iż kiedyś tętniło tu życie. To skłoniło nas do prób odtworzenia wyglądu dawnych wsi

- dodaje Piotr Czepas.

Niektórzy wspominają własne dzieciństwo

Ostatnie miesiące upłynęły im na rozmowach z ludźmi, którzy pamiętają czasy sprzed powstania kopalni. Niektórzy wspominają własne dzieciństwo, inni - opowieści rodziców i dziadków. Wielu z nich udostępniło także rodzinne pamiątki.

- Wciąż docieramy do nowych osób. Mieszkają w różnych częściach Polski, m.in. w Warszawie, Zabrzu, Krynicy Morskiej, Łodzi czy Pabianicach. Jedna osoba żyje w tej chwili w USA

- mówi Michał Świercz.

Piotr Czepas dodaje:

- Zależało nam, by prace miały charakter interdyscyplinarny. Współpracujemy z dr Alicją Piotrowską z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UŁ oraz z dr Barbarą Chlebowską, wieloletnią pracownicą naszego muzeum.

https://tulodz.pl/wiadomosci-lodz/miedzynarodowe-polaczenie-wraca-do-lodzi-po-20-latach/ATrbbFG1UTPAYL4OAPCZ

Z map regionu zniknęło co najmniej dziesięć wsi

Cennych informacji dostarczyli również członkowie Stowarzyszenia Ojcowizna Wola Grzymalina - dawni mieszkańcy tej miejscowości, ich rodziny oraz osoby odwiedzające kiedyś bliskich.

Według ustaleń badaczy, w związku z budową kopalni z map regionu zniknęło co najmniej dziesięć wsi. Obecne prace skupiają się na trzech z nich: Woli Grzymalinie, Kucowie i Piaskach.

Wola Grzymalina była niegdyś częścią majątku Leopolda Kronenberga, znanego XIX-wiecznego finansisty. Kuców powstał w 1818 roku jako osada czeskich ewangelików z Zelowa, którzy posługiwali się własną gwarą - jej słownik opracował językoznawca prof. Karol Dejna. Większość mieszkańców opuściła miejscowość w latach 50. XX wieku.

- Kuców był jak miniatura regionu łódzkiego - różnorodny i wielokulturowy. Podczas badań ustaliliśmy, iż w Piaskach znajdował się młyn nad dawnym korytem Widawki, w Kucowie działała cegielnia, a w Woli Grzymalinie funkcjonowało torfowisko i kuźnia

- opowiada Piotr Czepas.

https://tulodz.pl/mpk-lodz/piec-linii-mpk-zmieni-trasy-utrudnienia-zaczna-sie-10-grudnia/1jTAyk8L9o2HyRHqylcd

"Nasi rozmówcy mają niezwykłą pamięć"

W każdej z tych miejscowości istniały różne warsztaty i zakłady usługowe, m.in. stolarskie czy krawieckie.

- Nasi rozmówcy mają niezwykłą pamięć. Opisywali przebieg drogi głównej, miejsce przystanku autobusowego i to, iż autobus kursował raz dziennie, choć nie zawsze się zatrzymywał. Wspominali układ zabudowy, wygląd domów - przeważnie murowanych z czerwonej cegły, choć trafiały się również budynki przedwojenne oraz chaty z gliny i drewna. Wiemy też, iż działały tu szkoły, a relacje sąsiedzkie były serdeczne - ludzie trzymali się razem i chętnie spędzali wspólnie czas

- podsumowuje Piotr Czepas.

Dołącz do kanału TuŁódź na WhatsAppie!

Idź do oryginalnego materiału