Teodor Anioła. Bombardier z Dębca

1 miesiąc temu

Teodor Anioła urodził się 4 listopada 1925 roku w Poznaniu. Rodzina mieszkała przy ul. Wspólnej na Dębcu, a ojciec pracował na kolei, co w pewnym sensie wyznaczyło ścieżkę młodego Teodora.

Starsi bracia, Józef i Leon, trenowali boks i piłkę nożną w poznańskim HCP. Teodor zaś, 1 czerwca 1945 roku, mając 20 lat, wstąpił do klubu KKS i rozpoczął swoją przygodę z barwami „Kolejorza”.

Choć dla współczesnych 20 lat bywa uważane za późny start w piłkarskim życiu, Anioła pokazał, iż talent i determinacja mogą przecierać szlaki. Debiutował przeciwko Polonia Jarocin, 1 lipca 1945 roku, strzelają trzy gole w meczu wygranym przez KKS 11:1. Trenera Franciszek Bródka miał powiedzieć: „Teodor, będą z ciebie ludzie”. I miał rację.

Bombardier z Dębca

W drugiej połowie lat 40. i na początku lat 50. Anioła wykazywał skuteczność, która dziś jawi się niemal legendarnie. Trzykrotnie zostawał królem strzelców polskiej ligi: w 1949, 1950 i 1951 roku.

Wówczas tworzył wraz z Edmundem Białasem i Henrykiem Czapczykiem słynny tercet „ABC”, który był postrachem dla wszystkich przeciwników.

Mimo iż w powszechnej opinii Anioła był uważany za najsłabszego technicznie z tej trójki, nie dryblował jak Białas, nie miał techniki Czapczyka, to nadrabiał to wytrzymałością, zawziętością oraz talentem strzeleckim. Trafiał z niemal każdej pozycji. W drużynie mówiono o nim „czołg”.

Zdobywał bramki seryjnie, co czyniło go idealnym kandydatem na bohatera trybun. Kibice widzieli w nim swojego człowieka. Chłopaka, który pochodził z Dębca i potrafił robić różnicę. Anioła karierę w Kolejorzu kontynuował do 1961 roku.

Jego statystyki są imponujące. W lidze zaliczył 196 występów i zdobył 138 goli. W sumie we wszystkich oficjalnych występach trafiał do siatki 197 razy.

Jeden z najlepszych bramkarzy Polski tamtych lat, Tomasz Stefaniszyn przyznał kiedyś, iż bał się w życiu dwóch rzeczy: wybuchu III wojny światowej i Teodora Anioły z Lecha.

Epizod w Warcie Poznań

Gdy w połowie lat 50. Lech znalazł się w poważnym kryzysie, jedna rzecz pozostawała pewna: bez Teodora Anioły klub nie miałby szans przetrwać w lidze. Kolejorz bronił się przed spadkiem niemal co sezon, a „Diabeł z Dębca” był często jedynym zawodnikiem, który potrafił przesądzić o wyniku meczu. Jego bramki dosłownie trzymały Lecha przy życiu.

W końcu jednak nadszedł moment przesilenia. Kiedy drużyna spadła do drugiej ligi, Anioła zdecydował się na ruch, który wstrząsnął całym Poznaniem. Ogłosił, iż przechodzi do lokalnego rywala, Warty Poznań. Dla kibiców z Dębca był to cios.

Na szczęście historia miała szczęśliwy finał. Po kilku miesiącach Teodor Anioła wrócił do Lecha, a kibice przyjęli jego powrót z radością. I to właśnie on poprowadził Lecha z powrotem do elity. w okresie po powrocie zdobył 12 goli, znacząco przyczyniając się do awansu Kolejorza do I ligi.

Swój ostatni ligowy mecz rozegrał 14 maja 1961 roku, mając 36 lat. Lech zremisował wówczas z Cracovią 1:1. To był symboliczny koniec pewnej epoki.

Choć był bohaterem ligowych boisk, dla reprezentacji Polski Anioła rozegrał tylko 7 meczów, zdobywając 2 bramki.

Wierny kolejarskim korzeniom

Po zawieszeniu butów na kołku pozostał wierny kolejarskim korzeniom. Podjął pracę na kolei jako urzędnik, a z czasem zajął się szkoleniem młodzieży i drużyn rezerwowych Lecha. Znalazł też czas na swoją największą pozasportową pasję, wędkarstwo, które dawało mu spokój, jakiego nie znał w gorących latach futbolowych emocji.

Teodor Anioła zmarł 10 lipca 1993 i został pochowany na cmentarzu Junikowskim.

Dziś Anioła to symbol klubu i symbol piłkarskiego Poznania. Jedna z trybun na stadionie nosi jego nazwisko, a kibice i klub dbają o to, by pamięć o nim nie zanikła. W plebiscytach był wielokrotnie wskazywany jako jeden z największych sportowców regionu.

W 2025 roku Lech Poznań ogłosił iż rok ten będzie „Rokiem Teodora Anioły”, z okazji setnej rocznicy jego urodzin.

Idź do oryginalnego materiału