Pielgrzymka motocyklistów na Górę św. Anny odbywa się w pierwszą niedzielę sierpnia. W tym roku była już po raz dwudziesty trzeci.
Sylwia Puscz przyjechała na pielgrzymkę motocyklistów z Opola-Groszowic z mężem Marcinem. Każde na swoim motocyklu.
– Mój Kawasaki Eliminator 250 jest lżejszy, bo dopiero zaczynam. W tym roku zrobiłam prawo jazdy – mówi pani Sylwia. – Chciałam jeździć od zawsze, ale nie było okazji. Teraz to jest już w pełni rodzinna pasja, bo córka i zięć też na pielgrzymkę przybyli.
– Ja przyjechałem Yamahą Roadstar 1,7 – dodaje pan Marcin. – Najpierw jeździliśmy z żoną wspólnie na jednym motocyklu. Teraz jeździmy każdy na swoim. A św. Annę prosimy dzisiaj, byśmy z każdego wyjazdu mogli cali i zdrowi wrócić. Bo ryzyko jest zawsze. Powinniśmy uważać. I na siebie, i na innych.
Dariusz Kusza miał na motocyklowej kamizelce kilkadziesiąt odznak.
– One przypominają zloty, w których uczestniczyłem. Jeżdżę w klubie OTM Prudnik – mówi. – Pierwszy raz wsiadłem na motor, mając 16 lat. Teraz mam lat 45.
– „Zachorowałem” na tę pasję pod wpływem znajomych, którzy też jeździli – dodaje. – Zacząłem od motoroweru, od „komarka”. Dziś jeżdżę Yamahą Venture 1300. Jazdę na rowerze trzeba lubić, być jej miłośnikiem. To jest tajemnica naszej pasji. Zrobiłem w tym roku trzy i pół tysiąca kilometrów. Jeżdżę po Polsce.
Pielgrzymka motocyklistów. Pokój i dobro dla wszystkich
Koncelebrowanej mszy św. w grocie lurdzkiej przewodniczył ks. Adrian Bombelek, kapelan motocyklistów rejonu raciborskiego. Przyjechał z grupą przyjaciół na motocyklu.
– Pogoda motocyklistów nie odstraszyła. Jesteśmy twardzi – powiedział „Tygodnikowi „O!Polska”. – Razem z grupą przyjaciół zaraz po zakończeniu pielgrzymki motocyklistów ruszamy w trasę. Przez tydzień będziemy odwiedzać sanktuaria na Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce.
W kazaniu ks. Adrian nawiązał do franciszkańskiego pozdrowienia, które zostało umieszczone na okolicznościowych koszulkach z tegorocznej pielgrzymki motocyklistów: „Pokój i dobro”.
– Św. Franciszek pozdrawiał każdego człowieka. Nie pytał kim jest, ani skąd pochodzi – mówił. – Wystarczyło, iż jest dzieckiem Bożym. To wezwanie zawiera w sobie Ewangelię. Po pokój to nie tylko brak wojny, kłótni i agresji. Pokój to stan serca. Przestrzeń, gdzie człowiek żyje pojednany z Bogiem, z drugim człowiekiem i samym sobą.
– (…) Czy nie pokoju pragniemy, gdy zakładamy kask i ruszamy w drogę? – dodał. – Pytam siebie i każdego z was: Czy ja mogę być w dzisiejszym świecie świadkiem pokoju i dobra? Tak to możliwe. Niektórzy widzą w nas, motocyklistach ludzi hałasu i brawury. Ale wy wiecie doskonale, iż to nieprawda. Motocykliści to ludzie drogi, refleksji, ale też braterstwa. Często człowiek właśnie na motocyklu potrafi odzyskać równowagę i pokój serca. Chcę was zaprosić do bycia świadkami Ewangelii – pokoju i dobra. Nie przez wielkie słowa, ale przez szacunek dla innych uczestników ruchu. Przez codzienność, gdy nie ulegasz złości, potrafisz przebaczyć, nie oceniasz drugiego.
Przed rozpoczęciem mszy św. modlono się na różańcu za zmarłych motocyklistów. Pątnicy pamiętali też w modlitwie o pomysłodawcy i wieloletnim organizatorze pielgrzymki motocyklistów – Andrzeju Złoczowskim, którego tym razem choroba zatrzymała w domu.
W motocyklu wycieraczek nie ma
Na pielgrzymkę motocyklistów na Górę św. Anny wielu przyjechało także spoza naszego regionu, jak np. Urszula i Zenon Biczysko z Kępna.
– Trochę trudniej się dziś jechało z powodu deszczu – mówią. – Wstaliśmy o 6.00 ruszyliśmy kwadrans po siódmej i całą drogę padało. W motocyklu, jak wiadomo, nie ma wycieraczek na goglach. No i nawierzchnia śliska. Przed wyjazdem zawsze się modlimy o szczęśliwy powrót.
– Prawie wszędzie jeździmy razem – dodaje pan Zenon. – To znaczy ja prowadzę, a żona jest „plecakiem”. W niektórych latach pokonujemy po 10 tysięcy kilometrów. A podczas covidu ledwo 1500. Motocykliści są bardzo przyjaźni. Zawsze na ich pomoc można liczyć.
Nieco bliżej na pielgrzymkę motocyklistów mieli Ewa i Tomasz Żmudź. Przyjechali z Chruścic. Obok nazwy swojej miejscowości na motocyklowych kurtkach umieścili też swoje grupy krwi.
– To na wypadek, gdyby komuś coś z nas się stało i można by podarować organy – wyjaśniają. – Nasza wspólna pasja zaczęła się dwa lata temu. Zaczynaliśmy od małego motoru – sto dwudziestki piątki. Później mąż – ma prawo jazdy kategorii A – przesiadł się na większy motor. A teraz oboje mamy Yamahy Drag Star 650. Jedna jest czarna, druga biała.
– Na pielgrzymce motocyklistów musimy tu być co roku – podsumowuje pani Ewa. – Spotkaliśmy się na Pierwszej Pielgrzymce Opolskiej na Jasną Górę. Był rok 2001. Więc nas i do Częstochowy, i na Górę św. Anny ciągnie. A modlimy się dzisiaj przede wszystkim o zdrowie.






































































