W hali CRS było bardzo nerwowo od samego początku. Ciężar inauguracji udzielał się obu drużynom i przeszkadzał im skutecznie punktować. Dalej było już jak w dreszczowcu, który musiała rozstrzygnąć dogrywka. W niej wygraną 86:79 zapewnił sobie Górnik Zamek Książ Wałbrzych.
Nie wpadało Zastalowi do własnego kosza nic przez ponad 5 minut pierwszej kwarty. O ile w jednej z premierowych akcji spod kosza trafił Jakub Szumert, od 9:08 do 3:59 gospodarze jedynie pudłowali. Niemoc przełamał debiutujący w polskiej lidze Patrick Cartier. 3 minuty do końca pierwszej odsłony pierwszą trójkę w okresie dla Zastalu zdobył Andy Mazurczak. Zmniejszył też stratę swojej drużyny do jednego punktu. Podobny zestaw, ale w odwrotnej kolejności skompletował Jayvon Maughmer. Najpierw trafił za dwa, a później dał jeszcze trójkę zza łuku. Wcale się nie zapowiadało, ale Zastal dowiózł prowadzenie do końca pierwszej kwarty, po której prowadził 17:15.
W drugiej partii gospodarze zachowali rytm sprzed przerwy. Do tego więcej błędów popełniali gracze Górnika, którym wyraźnie nie kleiła się gra w CRS. Zastal grał o wiele cierpliwiej, a kolejne punkty dokładał kapitan Mazurczak. Po połowie meczu miał ich już na koncie 13, a biało-zieloni prowadzili 34:28.
W trzeciej kwarcie Górnik wrócił na adekwatne tory, a skutecznie punktowali Jogela i Cabill Jr. Przewaga gości doszła do 4 punktów i to Zastal znów musiał gonić biało-niebieskich. Udało się zejść na -1 i znów zdobyć 17 punktów w kwarcie. Może i bez fajerwerków, ale bardzo regularnie. Jednak utrzymania kontaktu z rywalem trener Miłoszewski nie mógł być zadowolony z gry swoich podopiecznych, bo wyraźnie nie potrafili zatrybić. W trzeciej 24:27 dla Górnika, a w całym spotkaniu 51:52. Do czasu sędziowskiej weryfikacji po, której uznano, iż punkty Phila Fayne’a na koniec trzeciej kwarty były zdobyte już po czasie. Po korekcie 49:52.
Zastal gwałtownie te stratę odrobił i praktycznie całą czwartą kwartę oglądaliśmy grę kosz za kosz. Górnik w dwie minuty wyczerpał limit fauli. Gospodarze zbyt wiele na tym nie ugrali i do końca meczu było nerwowo. Na trybunach , na których w piątkowy wieczór zasiadło 4618 widzów również zrobiło się gorąco. W sektorze sąsiadującym z fanami Górnika doszło do przepychanek. O zwycięstwo oba zespoły walczyły do samego końca. Na dziesięć sekund przed syreną Górnik prowadził różnicą dwóch oczek, a na lini rzutów wolnych stanął Phil Fayne i mimo, iż osobiste delikatnie mówiąc nie są jego silną stroną trafił dwukrotnie doprowadzając do remisu i tym samym do dogrywki.
Z wolnych znów trafił Fayne i trójkę dołożył jeszcze Andy Mazurczak, ale Zastal miał coraz więcej problemów z faulami. Za pięć spadli Sulima, Fayne i Szumert przez co rotacja trenera Miłoszewskiego kompletnie się posypała. W końcówce brakowało centymetrów pod koszem i opanowania w ofensywie i to wałbrzyszanie cieszyli się z wygranej.