Darczyńca, który przekazał 100 tys. zł dla wychowanków domu dziecka w Długiem, nie jest już anonimowy. To Kamil Labudda. Działa on na youtubie pod pseudonimem Budda. Publikuje głownie materiały o tematyce motoryzacyjnej. W sobotę opublikował materiał po tytułem “rozdałem milion złotych swoim widzom”.
Historia jak z filmu rzeczywiście trafiła do filmu. Przypomnijmy. Pewnego ranka pod drzwiami Domu Dziecka w Długiem niedaleko Krosna pojawiła się metalowa skrzynia zabezpieczona łańcuchem. Choć na skrzyni była kartka, aby się nie bać. dyrektorka placówki zadzwoniła na policję.
Chwile później tajemniczy telefon otrzymał redaktor naczelny portalu Krosno112. Rozmówca podał mu kod kłódki skrzyni i się rozłączył. Okazało się, iż to hasło otwierało skrzynię, w której było 100 tys. zł i słodycze.
Internauci podejrzewali kto stał za całą akcją. Okazało się, iż mieli rację.
Do domu dziecka w Długiem podkradli się nad ranem
Po dwóch tygodniach do wszystkiego przyznał się Kamil Łabudda. Akcję zaczął o 5 rano. Wypakował srebrną skrzynię po brzegi słodyczami i kasą na jednej z podkarpackich stacji benzynowych. Tak przygotowaną przesyłkę, włożyli z kumplami do czarnego busa.
Mieli także mapę, gdzie rozrysowali sobie dojście do domu dziecka w Długiem. Dojechali tam o godz. 5:43. Następnie wzięli skrzynię i podkradli się pod budynek.
– Ta skrzynia waży z 50 kilogramów. Trochę mnie plecy bolą – mówi na filmie Budda.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Tajemnicza skrzynia przed Domem Dziecka w Długiem. A w niej 100 tysięcy złotych
Dalej widzimy, jak dwóch mężczyzn zostawia skrzynię przed wejściem do domu dziecka i ucieka ile sił w nogach. Schowali się w busie czekali na rozwój wypadków.
Po prawie dwóch żmudnych godzinach obserwacji, drzwi domu dziecka się otworzyły i wyszedł z nich mężczyzna. Wyszedł obejrzał skrzynie i zapalił papierosa. Chłopaki przestraszyli się, ze ich zobaczył, więc odjechali z piskiem opon. Ukryli się w innej części wsi. Resztę sytuacji obserwowali…. dzięki drona. Leciał z wysokości 300 metrów nad ziemią.
– Na miejscu robi się coraz większe poruszenie – relacjonuje Budda.
Dzwoni więc do właściciela Krosno112 i podaje mu kod do kłódki – trzy siódemki. Po półgodzinie słuchać syreny.
– Policja przyjechała – mówi Kamil. A przez kamerę załączoną w gronie, obserwują, iż skrzynia została otwarta. – I właśnie ich oczom ukazało się 100 tyś. zł – oznajmia Budda.
Budda rozdaje pieniądze jak cukierki
Po pracowitym poranku, Budda jedzie do Rzeszowa. Jeszcze zanim dojeżdża na stację benzynową, gdzie będzie lać benzynę dla wszystkich chętnego, na ulicach utworzył się korek. Na tę akcję youtuber przeznaczył 60 tys. zł, ale nie wykluczał, iż wyda więcej. I tak się stało. Poszło mu 97 tys. zł. Chodziło 10 dystrybutorów na raz.
- POLECAMY: Złombol 2023. Polonezem z Podkarpacia do Portugalii. I to w szczytnym celu
Sam Budda podchodzi do każdego kierowcy w kolejce zamienia kilka słów i przybija piątki. W pewnym momencie choćby rozdawał pieniądze na paliwo zachwyconemu tłumowi (7 tys.).
– Co tym masz głowie, iż tyle hajsu wydajesz? – pyta go chłopak. Na co Budda odpowiada: – Ja wiem, iż zarobiłem go dzięki wam…
Ludzi ponosi wyobraźnia. Dwóch chłopaków choćby ogoliło na stacji głowy za co dostało 10 tys. zł. Całość wydanych w Rzeszowie złotówek Budda oszacował na 124 tys. zł.
Milion oddał widzom
Akcje na Podkarpaciu były tylko częścią zaplanowanej przygody Buddy. W pomysłowy sposób rozdał milion zł w siedmiu województwach. Rozdał pieniądze m.in. na zrobienie praw jazdy, czy wyprowadzeni piesków w schronisku.
– Mógłbym te pieniądze wydać na jakiś fajny, sportowy samochód. Pewnie gadali by o mnie na całym świecie. Ale nie chcę rozgłosu za wszelką cenę – zapewnia Budda.