Zostawmy na razie te zachwyty, bo założę się, iż wielu z was może nie wiedzieć, o czym w ogóle jest ten tekst. Skoda Elroq co prawda zdążyła rozgościć się na rynku, jednak zobaczyć ją na ulicy to wciąż rzadki widok.
W naTemat pokazaliśmy już Elroqa po pierwszych jazdach w Hiszpanii. Wtedy sprawdziłem najmocniejszą wersję 85, która ma akumulator o pojemności 82 kWh i silnik o mocy 286 KM. Takim elektrykiem choćby w Polsce da się już ze spokojną głową wyjechać w trasę. Zasięg na papierze wynosił 580 km według WLTP.
Tym razem już w Polsce postanowiliśmy zrobić mały challenge. Wzięliśmy Elroqa 50, który teoretycznie nadaje się tylko do jazdy po sznurku. 52 kWh netto pojemności akumulatora to dość skromnie, jak na dzisiejsze możliwości, ale chcieliśmy to zweryfikować. Dlatego trasa na około 300 km w jedną stroną wydawała się idealnym testem możliwości.
Najpierw przyjrzyjmy się jednak bliżej. Elroq to taki bezpośredni odpowiednik Karoqa, jeżeli chodzi o design i wymiary. Ma niecałe 4,5 m długości, prawie 1,9 m szerokości i spory rozstaw osi, który podamy tu dokładnie: 2765 mm.
Nie będę czarował – ta Skoda podobała mi się od samego początku. Po cichu życzyłbym sobie wersji spalinowej, ale z drugiej strony, jeżeli ktoś nie chce elektryka, w ofercie czeskiego producenta jest z czego wybierać.
Zwróćcie uwagę na przód auta, wąskie światła i bardzo minimalistyczne linie. To nowa koncepcja, która znalazła się także w odświeżonym Enyaqu. Czesi już wiedzą, iż trzeba się pilnować, by samochody nadążały za trendami. Ich nowe elektryki wyglądają modnie i trudno z tym dyskutować.
W środku z jednej strony jest przewidywalnie – jak to w Skodzie. Hasło "Simply Clever" ma się dobrze i pewnie wielu koneserów marki to doceni. Czy znajdziemy parasolkę w drzwiach? Oczywiście.
Ale jest jedna rzecz, której nie zdążyłem docenić podczas premierowych jazd. Pozycja za kierownicą w Elroqu jest dla mnie genialna. To zasługa bardzo wygodnych foteli, ale i zakresu ich regulacji. Mam 1,85 m wzrostu i mogłem ustawić się w taki sposób, by widoczność była perfekcyjna, a kręgosłup i nogi prawidłowo podparte.
Żadnych dodatkowych ruchów, by cokolwiek poprawiać. Nie mówię, iż w Karoqu, Kodiaqu, Superbie czy Octavii jeździło mi się źle, ale w tej kwestii Elroq wygrywa w moim prywatnym rankingu.
Wirtualny kokpit to znany już, minimalistyczny projekt. Tunel środkowy jest praktycznie jednym wielkim schowkiem, bo miejsce zabiera tam tylko mały "suwak", który jest naszą dźwignią automatycznej skrzyni biegów. No i doceniłem jakość wykończenia. Plastikowe elementy są tam, gdzie nie gryzą w oczy. A świecących i bardziej rysujących się połączeń trochę wyłapałem, jednak całość zdominowana jest przez miękkie obszycia.
Co ciekawe, przestrzeni nie brakuje też w drugim rzędzie. I do tego mamy jeszcze 470 l pojemności bagażnika. To naprawdę wypada świetnie, bo przecież nie mówimy o jakimś wielkim aucie. jeżeli złożycie tylną kanapę, dostaniecie 1580 l. Łatwo wtedy zapakować coś większego.
Żeby jakoś uprościć te wrażenia z wnętrza... to jest praktycznie tak samo, jak w Enyaqu. Deska rozdzielcza, przyciski, konsola środkowa z dotykowym ekranem – już to widzieliśmy. I dobrze, bo rezygnacja z tego prostego, ale funkcjonalnego projektu nie miałaby sensu. O tym, iż przyszło "nowe", przypomina napis "Skoda" na kierownicy. Nie ma tam klasycznego logo.
Weźmy się za najważniejszą część tego testu – wyjechaliśmy w trasę. Po pierwsze, ja naprawdę nie spodziewałem się cudów. Po drugie, marudzenie na zasięg tym razem byłoby na wyrost.
Dla formalności – w broszurce przeczytałem, iż zasięg w cyklu miejskim według WLTP to 479 km. W cyklu mieszanym – 370 km.
Zastanawiało mnie jednak coś innego. Bateria o pojemności 52 kWh, do tego moc 170 KM... czy to nie będzie za mało? Auto maksymalnie pojedzie 160 km/h (to akurat nie powinno nas w ogóle obchodzić). Do setki rozpędza się w 9 sekund.
Na plus w tej wersji Elroqa działa masa, bo mamy tu nieco ponad 1900 kg – to mniej niż w tych wydajniejszych opcjach. I trzeba przyznać, iż Skoda zachowuje się o wiele bardziej żwawo, niż wynikałoby to z danych w katalogu.
Kiedy ruszałem w drogę, auto było naładowane na 100 procent. Przejechałem kawałek po Warszawie i wyszło mi, iż w takich warunkach zrobiłbym jakieś 350-360 km. Dodajmy, iż pogoda była typowo wiosenna, mieliśmy ponad 10 stopni na plusie. Testowałem już elektryki na mrozie, ale tym razem ten problem mnie nie dotyczył.
W trasie weryfikacja była szybka. choćby gdybym jechał ekspresówką 90-100 km/h, nie dałbym rady pokonać jej bez doładowania (jechałem 110-120 km/h). W połowie zrobiłem szybki postój. Maksymalna moc ładowania dla tej wersji wynosi choćby 140 kW, ale u mnie złapało maksymalnie 100 kW.
Nie miało to większego znaczenia, bo przy tej pojemności baterii poszło całkiem sprawnie. W skrócie: zasięg w trasie to około 250 km. jeżeli będziecie jechać przepisowo i nie będzie to minusowa temperatura na zewnątrz.
Nie oszukujmy się – wolałbym taką podróż pokonać szybciej, najwyżej z przystankiem do toalety. Bez podłączania kabli i myślenia, w którym momencie zostanie mi 2 procent baterii i będę mógł się tylko pomodlić. No ale... da się. Na wielu trasach w Polsce dzisiaj doładujecie się bez bólu głowy. A iż zabiera to czas i wymaga planowania – to już temat na inną dyskusję.
Elroq w skromnej odmianie mnie nie zawiódł. Nie jest to auto, którym swobodnie pojedziecie z rodziną na wakacje, ale pod względem komfortu mogłoby takim być. Kiedy ostatnie dwa dni spędziłem z tą Skodą w mieście, w końcu znalazłem się w jej naturalnym środowisku. Doceniłem wtedy przede wszystkim zwrotność i zawieszenie, które ma typowo "uliczny" charakter.
Wersja Elroqa, którą testowaliśmy, kosztuje 149 900 zł, ale auto ze zdjęć to doposażony egzemplarz. Trzeba doliczyć dokładnie 30 550 zł. Finalnie za taką Skodę zapłacilibyśmy ponad 180 tys. zł. Co dostajemy w standardzie? Na przykład kamerę cofania, system audio z ośmioma głośnikami czy tylne światła LED. Nie jest tak, iż samochód w podstawie wygląda na "golasa".
Ta Skoda to bardzo dopracowana i precyzyjna oferta dla osób, które swoje życie łączą tylko z miastem. Albo szukają drugiego auta i mają typowo miejskie oczekiwania. Z dopłatą do elektryków to naprawdę może mieć sens.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.