To nie był zwykły mecz.

sokolka.tv 2 godzin temu

Atmosfera na stadionie w Krynkach od pierwszych minut była wyjątkowa, a spotkanie rozpoczęło się od uroczystych podziękowań i docenienia zaangażowania i ciężkiej pracy miejscowej drużyny piłkarskiej.

Drużyna LZS Krynki po raz pierwszy w 70-letniej historii klubu rozegrała domowe spotkanie w ramach rozgrywek IV ligi. Rywalem zespołu był nie byle kto – Tur Bielsk Podlaski, jedna z najbardziej rozpoznawalnych drużyn w regionie.

Zanim jednak piłkarze wybiegli na murawę, odbyło się uhonorowanie kryńskiego klubu za historyczny awans. Sławomir Kopczewski, prezes Podlaskiego Związku Piłki Nożnej, wręczył zawodnikom puchar i medale. To był moment dumy nie tylko dla piłkarzy, ale i dla całej lokalnej społeczności, która od lat wspiera swój klub.

Nie zabrakło również akcentów osobistych.

Dziś żegnamy Łukasza Brałkowskiego, obrońcę, który przez ostatnie dwa lata reprezentował nasze barwy i właśnie zakończył piłkarską karierę. Dziękujemy mu za serce oddane drużynie – podkreślił Mariusz Stefanowicz, były prezes LZS Krynki.

Bardzo miłym gestem wykazali się także rywale. Zawodnicy Tura Bielsk Podlaski wręczyli gospodarzom pamiątkowy grawerton, podkreślając znaczenie tego dnia dla całej piłkarskiej społeczności.

To podwójna okazja do świętowania. Po pierwsze to 70-lecie klubu z Krynek, a to naprawdę piękna rocznica. kilka klubów, zwłaszcza z małych miejscowości, może poszczycić się tak długą i bogatą historią. Po drugie to historyczny awans. Jesteśmy świadkami pierwszego meczu domowego na tym poziomie rozgrywek. To prawdziwe święto nie tylko dla samej drużyny, ale również dla całej lokalnej społeczności, którą ten klub od lat jednoczy i współtworzy - podkreślił Rafał Roszczenko, działacz klubu Tur Bielsk Podlaski.

Do przerwy na stadionie w Krynkach utrzymywał się bezbramkowy remis 0:0. O losach spotkania zadecydowała jednak druga połowa, w której skuteczniejsi okazali się goście. Ostatecznie Tur Bielsk Podlaski zwyciężył 2:1 i wywiózł z Krynek komplet punktów.

Drużyna z Krynek podeszła do meczu bardzo ambitnie, było widać ogromne zaangażowanie zawodników, którzy naprawdę dawali z siebie wszystko. Żeby zdobyć tu bramkę, musieliśmy się sporo napracować. Już w pierwszej połowie mieliśmy trzy dogodne sytuacje i mogliśmy wcześniej otworzyć wynik, ale się nie udało. Dzięki konsekwentnej grze i determinacji do samego końca zdołaliśmy jednak zdobyć dwie bramki i cieszymy się z bardzo cennych trzech punktów - mówił po meczu Dariusz Szklarzewski, trener Tura Bielsk Podlaski.

Pierwszy gol dla Tura padł w 71. minucie z rzutu karnego. Drugą bramkę goście zdobyli w 93. minucie. Gospodarze odpowiedzieli trafieniem w 94. minucie, jednak gol nie został uznany z powodu spalonego.

Trener LZS Krynki, Jan Łotysz, nie ukrywał, iż jego zespół nastawiał się głównie na grę defensywną.

Naszym celem było przede wszystkim nie stracić bramki. Niestety, jeden niepotrzebny faul i rzut karny to już zbyt duży prezent dla rywali. Drugi gol padł w konsekwencji tego, iż zaryzykowaliśmy, chcąc zaatakować i spróbować coś stworzyć z przodu. Zabrakło nam dziś trochę jakości w ofensywie i zimnej krwi w obronie. Czwarta liga nie wybacza takich błędów – ocenił szkoleniowiec.

Łotysz podkreślił, iż choć jego drużyna walczyła, zwycięstwo Tura było zasłużone.

{gallery}zdjecia/2025/sierpien/54/{/gallery}

Sylwia Matuk/Powiatowy Dom Kultury w Sokółce,

Fot. Jarosław Stasiulewicz

Idź do oryginalnego materiału