"To są tortury, a nie leczenie". Matka pacjenta: Nie pilnowali leków, tylko zapinali go w pasy i trzymali jak zwierzę

3 godzin temu
W pierwszej dobie po operacji Bartek spadł ze szpitalnego łóżka i rozciął łokieć. Przyszliśmy na salę, a tam wszędzie krew. Złożę zawiadomienie do prokuratury, bo nie pierwszy raz narażone zostało zdrowie i życie mojego syna - mówi Małgorzata Rospond, matka pacjenta kliniki przy ul. Borowskiej we Wrocławiu.
Idź do oryginalnego materiału