Koszenie trawy oraz klepanie kosy, wyplatanie wianków, potańcówka, a także stragany pełne swojskiego jadła. W Parku Etnograficznym w Tokarni trwa tradycyjna Sobótka oraz Sianokosy. Wydarzenie jest okazją do zobaczenia z bliska tradycyjnych obrzędów oraz zabawy na świeżym powietrzu.
Barbara Misztal z Koła Gospodyń Wiejskich „Kowalanki” wyjaśnia, iż koszenie było wymagającym zajęciem, którym w dawnych czasach na wsi zajmowali się głównie mężczyźni. Zarówno używanie tradycyjnej kosy, jak i układanie siana wymagały siły i umiejętności. Jednym z elementów dzisiejszego wydarzenia było także zaprezentowanie obrzędu wyzwolenia kosiarza.
– Jest to symboliczne przyjęcie młodego kosiarza w grono doświadczonych, starszych kosiarzy. Taka osoba musi wykazać się umiejętnościami koszenia i poczuciem humoru. Następnie zaprasza na poczęstunek – wyjaśnia.
– Przy koszeniu trzeba mieć wyczucie i spryt. Nie każdy się do tego nadaje. Dlatego to mężczyźni wykonywali to zajęcie. Trzeba mieć przede wszystkim siłę i wytrzymałość. Kosi się zwykle w słońcu. Po koszeniu był tradycyjny chłopski poczęstunek. W pole brało się kaszę ze skwarkami, kawę zbożową z mlekiem na zimno, chleb, twaróg, masło, jajka czy ogórki. Czyli to co łatwo się nie psuło i było ogólnodostępne – dodaje gospodyni.

Jednym z głównych punktów wydarzenia są warsztaty z plecenia wianków. Katarzyna Suliga z KGW „Bebelno” wyjaśnia, iż w dawnych czasach w najdłuższy dzień w roku, 21 czerwca, na wsiach organizowano zabawy, podczas których młode dziewczyn przygotowywały wianki z kwiatów czy ziół.
– Upleciony wianek był puszczany na wodę. Ten, który jako pierwszy wypłynął najszybciej był znakiem, iż jego autorka ma największe szanse na wyjście za mąż w danym roku.
– Wykonanie wianka przy odpowiedniej technice nie jest skomplikowane. Zajmuje około 15-20 minut. w tej chwili wianki są przygotowywane z pewnym ułatwieniem, czyli przy użyciu sztywnej żyłki. To sprawia, iż kwiaty i zioła nie rozpadają się. Dawniej kobiety używały tradycyjnych metod. Przykładowo zbierając takie rośliny, które miały elastyczne łodygi, a zarazem na tyle twarde, iż wianki jak najdłużej zachowywały swój wygląd – podkreśla.
Z bliska można zobaczyć także jak dawniej klepano kosę. Michał Fitał z Muzeum Wsi Kieleckiej wyjaśnia, iż do przygotowania ostrza do pracy wystarczy młotek oraz „babka”, czyli przenośny pieniek.
– Młotkiem z dobrej stali uderzamy w krawędź kosy, aby delikatnie rozgrzać ją. Następnie, gdy ostrze jest już cienkie, osadzamy je na kosisku. Kosę ostrzymy mokrą osełką i możemy przystąpić do pracy – tłumaczy.

Czy klepanie kosy jest trudne? Michał Fitał wskazuje, iż kluczowa w opanowaniu tej umiejętności jest praktyka.
– Wystarczy jedną kosę zepsuć, drugą pofalować, a przy trzeciej już będziemy mieli doświadczenie i wszystko powinno się nam udawać. Myślę, iż powrót do używania kosy jest jak najbardziej możliwy. Tym bardziej, iż nie są one tak hałaśliwe jak np. kosiarki – zwraca uwagę.
Małgorzata Krzywda, kierownik Parku Etnograficznego w Tokarni wskazuje, iż tego typu wydarzenia są żywą lekcją dawnych wiejskich tradycji.
– Kultura jest jedną z podstaw naszej tożsamości. Dlatego naszą rolą jest jej podtrzymywanie – stwierdza.
Wydarzenie w skansenie w Tokarni potrwa w niedzielę (22 czerwca) do godz. 21.00.


















