Tracą wszystko u bukmachera z okienka. "To choroba, kto z nas twierdzi inaczej, jest hipokrytą"

2 dni temu
Zdjęcie: Stacjonarne lokale zakładów bukmacherskich wciąż przyciągają. Głównie starszych klientów


Kiedyś były miejscami schadzek fanów sportów, teraz powoli wymierają, ale dla niektórych pozostają symbolem — życiowych i finansowych sukcesów, ale i porażek, które doprowadziły do straty ostatnich oszczędności życia. Podczas piłkarskiego Euro postanowiliśmy zajrzeć do stacjonarnych punktów bukmacherskich. Sprawdziliśmy, kto jeszcze zagląda do takich miejsc, skoro branża hazardowa czerpie większość zysków z obstawiania przez internet. – Przychodzą do mnie, bo wiedzą, iż jeżeli zainstalują w swoim telefonie aplikację do obstawiania, "popłyną" i będą grali 24 godziny na dobę – wyjaśnia doradczyni klienta, przyjmująca zakłady w swoim okienku jednego z bukmacherów w Łodzi. Bo jak się okazuje: rzeczywistość "u buka" bywa bezwzględna.
Idź do oryginalnego materiału