Krakowski szpital uniwersytecki w Prokocimiu przekazał w piątek po południu druzgocące wieści – mimo heroicznych wysiłków zespołu medycznego, nie udało się uratować życia 13-letniego chłopca ze Słowacji, który kilka dni wcześniej uległ poważnemu wypadkowi na stoku narciarskim w Krynicy-Zdroju. Nastolatek podczas jazdy na nartach zderzył się z armatką śnieżną, doznając obrażeń, które ostatecznie okazały się śmiertelne.

Fot. Obraz zaprojektowany przez Warszawa w Pigułce wygenerowany w DALL·E 3.
„Obrażenia chłopca na skutek wypadku okazały się na tyle poważne, iż lekarzom mimo podejmowanych wysiłków nie udało się go uratować” – poinformowała Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Służby medyczne przez kilka dni toczyły dramatyczną walkę o życie młodego narciarza, jednak stan poszkodowanego był zbyt ciężki.
Do tragicznego zdarzenia doszło w środę na jednym ze stoków narciarskich w Krynicy-Zdroju, popularnym kurorcie górskim w Małopolsce, chętnie odwiedzanym przez turystów z Polski i sąsiednich krajów. Wstępne ustalenia policji wskazują, iż chłopiec podczas zjazdu zjechał z głównej trasy i uderzył w stojącą z boku stoku armatkę śnieżną, która w momencie wypadku była nieczynna.
Mimo iż nastolatek miał na głowie kask ochronny, co jest standardem bezpieczeństwa na stokach narciarskich, siła uderzenia była tak duża, iż spowodowała rozległe i krytyczne obrażenia. Po wypadku chłopiec został natychmiast przetransportowany na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, gdzie przez kilka kolejnych dni lekarze robili wszystko, co w ich mocy, aby uratować jego życie.
Okoliczności tego dramatycznego zdarzenia są w tej chwili wyjaśniane przez policję pod nadzorem prokuratury. Śledczy dokładnie analizują, czy armatki śnieżne na stoku były odpowiednio zabezpieczone, a trasa prawidłowo oznakowana i zabezpieczona. Według informacji przekazanych przez TVN24, armatka śnieżna, w którą uderzył chłopiec, była w momencie wypadku nieczynna i miała być odgrodzona metalową siatką. najważniejsze będzie ustalenie, czy zabezpieczenia te były wystarczające i zgodne z obowiązującymi przepisami bezpieczeństwa.
Ten tragiczny wypadek po raz kolejny zwraca uwagę na kwestię bezpieczeństwa na stokach narciarskich, które w okresie zimowym przyciągają tysiące miłośników sportów zimowych, w tym wiele dzieci i młodzieży. Infrastruktura narciarska, w tym armatki śnieżne, stanowią nieodłączny element współczesnych ośrodków narciarskich, ale mogą również stwarzać zagrożenie, jeżeli nie są odpowiednio zabezpieczone lub jeżeli narciarze nie przestrzegają zasad bezpiecznego poruszania się po stoku.
Tragedia z udziałem młodego narciarza to nie pierwszy tego typu wypadek w polskich górach w tym sezonie. Statystyki pokazują, iż co roku na stokach narciarskich dochodzi do wielu wypadków, a część z nich kończy się poważnymi obrażeniami, a choćby śmiercią. Eksperci apelują o ostrożność i respektowanie zasad bezpieczeństwa, podkreślając, iż choćby stosowanie sprzętu ochronnego, takiego jak kaski, nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa w przypadku zderzenia z dużą prędkością.
Śmierć 13-letniego chłopca w wyniku wypadku na stoku narciarskim to ogromna tragedia, która dotknęła nie tylko jego rodzinę i bliskich, ale również całą społeczność narciarską. Przypadek ten powinien skłonić zarówno zarządzających ośrodkami narciarskimi, jak i samych narciarzy do refleksji nad bezpieczeństwem na stokach i podejmowania wszelkich możliwych działań, aby podobne tragedie nie powtarzały się w przyszłości.
Policja apeluje do wszystkich świadków tego tragicznego zdarzenia o kontakt i przekazanie informacji, które mogą pomóc w ustaleniu dokładnych okoliczności wypadku. Śledczy będą również analizować materiały z monitoringu, jeżeli takowy był zainstalowany na stoku, oraz przesłuchiwać pracowników ośrodka narciarskiego i innych narciarzy, którzy mogli być świadkami zdarzenia.