Warszawa pogrążyła się w smutku po tragicznej śmierci 18-letniego Dmytro, który zmarł w wyniku ciężkich obrażeń odniesionych podczas wypadku na ulicy Kąty Grodziskie. Młody mężczyzna, pochodzący z Ukrainy, został poważnie ranny, gdy 30 lipca z dachu dwupiętrowego budynku spadł na niego około 30-kilogramowy kocioł.
Fot. Warszawa w Pigułce
Dmytro natychmiast po wypadku trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację. Niestety, jego stan zdrowia nie poprawiał się, a lekarze byli zmuszeni wprowadzić go w śpiączkę farmakologiczną. Po kilku dniach intensywnej walki o życie, lekarze zdecydowali się na odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w rozmowie z redakcją WP.pl potwierdziła, iż stwierdzono zgon młodego mężczyzny.
Tragedia ta będzie miała poważne konsekwencje prawne. 51-letni pracownik, który odpowiadał za wymianę kotła na dachu budynku, teraz stanie w obliczu poważniejszych zarzutów. Mężczyzna przyznał, iż zamiast bezpiecznie znieść urządzenie, postanowił zrzucić je z wysokości około 10 metrów. Tłumaczył, iż kilkukrotnie upewniał się, czy na dole nie ma nikogo, jednak Dmytro miał nagle pojawić się zza rogu budynku. W związku z tragicznym wypadkiem, pracownikowi zabroniono wykonywania pracy na wysokościach oraz nałożono zakaz opuszczania Polski.
Śmierć 18-latka to ogromna strata dla jego rodziny oraz społeczności ukraińskiej w Polsce. Prokuratura zapowiedziała, iż ciało Dmytro zostanie poddane sekcji zwłok, której wyniki będą najważniejsze dla dalszych postępowań w tej sprawie.