Podopieczni Jakuba Reila rozgrywki BS Leśnica 4 Liga Opolska wygrali dość niespodziewanie jeżeli weźmie się pod uwagę, iż zimę spędzili na trzecim miejscu. Do tego z sześcioma punktami straty do lidera. Wiosnę mieli jednak niemalże bezbłędną. gwałtownie odrobili różnicę, także dzięki wygranej już w drugiej kolejce rundy rewanżowej u faworyta z Nysy. Łącznie seria zwycięstwa urosła do 12. I mogli świętować mistrzostwo na dwie kolejki przed końcem. Dopiero wówczas polegli w starciu z Ruchem Zdzieszowice.
Łukasz Baliński: Miały być dwa, trzy lata, jest rok…
– Jakub Reil: Tak, co nas bardzo cieszy i na pewno znowu będziemy chcieli spróbować. Czekają nas jednak ciężkie tygodnie o ile chodzi o budowanie kadry, stworzenie takich struktur, warunków pracy, żebyśmy na tym wyższym poziomie mogli realnie walczyć o utrzymanie. Jesteśmy przecież klubem, który będzie miał w tych rozgrywkach pewnie najmniejszy budżet. Dlatego musimy zrobić wszystko z głową. Niemniej mając za sobą doświadczenie dwukrotnego pobytu w tych rozgrywkach wydaje mi się, iż wyciągnęliśmy wnioski. Choć wiadomo, iż z roku na rok stale się coś zmienia. Żeby zespołów z Opolszczyzny na tym poziomie było jak najwięcej, choć za MKS Kluczbork trzymałem kciuki w kwestii awansu do 2 ligi, co byłoby dobre dla naszej piłki.
– Zimą traciliście sześć punktów do nysan. Kiedy uwierzyliście w to, iż jesteście w stanie ich dogonić? Już po wygranej w drugiej kolejce rewanżów?
– Od początku naszym celem było walka o mistrzostwo, ale nie mówiliśmy o tym głośno, bo w sporcie, różne rzeczy się dzieją. I było właśnie parę takich meczów w których nie powinniśmy zgubić punktów, a tak się stało [po czterech kolejkach siódme miejsce z pięcioma punktami na koncie – przyp. red]. gwałtownie jednak zmieniliśmy nastawienie, co przełożyło się na powrót na odpowiednie tory. Byliśmy świadomi tego, iż dobrze przepracowana przerwa zimowa odpowiednio się zwróci wiosną i tak się stało. Wierzyliśmy też, iż jesteśmy w stanie wygrać z każdym, choć wiedzieliśmy, iż nie będzie to łatwe zadanie. Dobre sparingi, trafione transfery też zaprocentowały. Dużo dał również ten rewanż z Polonią Nysą.
Później poszliśmy za ciosem i zyskaliśmy przewagę. I czułem, iż już jej nie wypuścimy. Było jednak parę ciężkich spotkań, które się nam nie układały, ale wygraliśmy je wolą walki, determinacją i wiarą we własne możliwości [cztery z rzędu zwycięstwa jednym golem – przyp. red].
– Łatwiej było gonić tego króliczka czy uciekać?
– Raczej nie miało dla nas żadnego znaczenia. Podchodziliśmy bardziej do tego pod kątem najbliższego meczu. Staraliśmy się do niego po prostu jak najlepiej przygotować w kontekście analizy rywala, jego gry i poprawienia swojej. I wiedzieliśmy, iż o ile będziemy te pojedynki wygrywać to w konsekwencji będziemy się cieszyć z mistrzostwa. Presji nie było, choć faktycznie sprawdzaliśmy wyniki pozostałej dwójki z podium, która też już potem nie miała praktycznie żadnych potknięć. Co nie dziwi, bo to mocne zespoły, a to swoją drogą sprawiło, iż liga była bardzo ciekawa. Staraliśmy się jednak tym nie przejmować. W sensie takim, iż patrzyliśmy głównie na siebie i wiedzieliśmy, iż wszystko było w naszych rękach, nogach i głowach.
– Aż w końcu na dwie kolejki przed końcem udało się wywalczyć awans. I przyszedł moment dekoncentracji – porażka. Przez co nie uzbieraliście kompletu zwycięstw.
– Oczywiście chcieliśmy wygrać wszystkie mecze, bo byłby to spory wyczyn. Niemniej faktycznie po świętowaniu w Strzelcach Opolskich przyszedł moment dekoncentracji. Co nie znaczy, iż przeciwko Zdzichom nie chcieliśmy wygrać. O czym świadczy to, iż choćby przegrywając 0-3 zdobyliśmy dwa gole i wróciliśmy do rywalizacji. Tak samo przy 2-4 złapaliśmy kontakt. Pewnie gdyby nie rozprężenie po awansie, przygotowywalibyśmy się do tego spotkania inaczej, jak do każdego normalnego meczu. Ciężko było jednak chłopaków zmotywować do tego starcia, coś jeszcze od nich wyciągnąć „ekstra”. My chyba lubimy grać trochę pod presją, a w momencie kiedy był już taki luz, to też nie do końca daliśmy radę się skupić. Niemniej fakt jest taki, iż gdy już doszło do tego spotkania to rywal był lepszy. Aczkolwiek wciąż chcieliśmy zwyciężyć, zależało nam na tym. Co też sobie odbiliśmy na zakończenie sezonu w Łubnianach.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania