W cieniu miejskiego urzędu, na końcu parkingu, rodzi się coś więcej niż wspólny posiłek - to wspólnota, która daje nadzieję, iż dobro można odnaleźć choćby tam, gdzie najmniej się go spodziewamy. Na placu Adama Mickiewicza od trzech lat w ostatnią sobotę każdego miesiąca grupa wolontariuszy rozstawia ławki, przynosi termosy z gorącą zupe, ciasta i kawę. I nie patrzą, kto przychodzi - czy to osoba bezdomna, samotna, zagubiona, czy ktoś ubrany elegancko. Każdy, kto usiądzie przy stołach, dostaje ciepły posiłek i chwilę wytchnienia.