Trzymasz oszczędności na „czarną godzinę”? Rodzina może nie zobaczyć ich przez wiele miesięcy. Jeden błąd formalny blokuje dostęp do konta

2 godzin temu

Śmierć bliskiej osoby to tragedia, na którą nigdy nie jesteśmy w pełni gotowi emocjonalnie. Niestety, w parze z żałobą idą przyziemne, ale brutalne realia: koszty pogrzebu, bieżące rachunki, spłata rat. Wiele osób żyje w błogim przekonaniu, iż w razie nieszczęścia zgromadzone przez lata oszczędności na koncie bankowym automatycznie trafią do współmałżonka lub dzieci, zapewniając im bezpieczeństwo finansowe. Nic bardziej mylnego. Polskie prawo bankowe i spadkowe zawiera pułapkę, która w 2026 roku wciąż zaskakuje tysiące rodzin, zostawiając je bez środków do życia w najtrudniejszym momencie. Wystarczyłby jeden podpis, by tego uniknąć.

Fot. Warszawa w Pigułce

Mit „automatycznego dostępu”

Większość Polaków nie zaprząta sobie głowy czytaniem regulaminów bankowych, zwłaszcza w tak delikatnych kwestiach jak śmierć właściciela rachunku. Panuje powszechne przekonanie, iż skoro jesteśmy małżeństwem, a pieniądze są „wspólne” (nawet jeżeli konto jest na jedną osobę), to bank nie będzie robił problemów. Rzeczywistość weryfikuje to podejście w bolesny sposób.

Z chwilą, gdy bank otrzymuje informację o śmierci posiadacza rachunku (np. z systemów państwowych lub od członka rodziny, który przyniósł akt zgonu), następuje procedura, którą można określić jednym słowem: blokada. Rachunek zostaje zamrożony. Karty płatnicze przypisane do właściciela przestają działać, dostęp do bankowości internetowej zostaje odcięty, a zlecenia stałe są anulowane. Pieniądze są bezpieczne, ale… niedostępne.

Dla rodziny oznacza to szok. Wyobraź sobie, iż żona, która zawsze polegała na tym, iż mąż opłaca rachunki ze swojego konta, nagle zostaje z plikiem faktur i niedziałającą kartą, a na koncie męża leży kilkadziesiąt tysięcy złotych, których nie może dotknąć. Dlaczego? Bo w świetle prawa środki te wchodzą w skład masy spadkowej. Aby je odzyskać, konieczne jest przeprowadzenie postępowania spadkowego.

Sądowa batalia o własne pieniądze

Odzyskanie dostępu do środków drogą spadkową to proces, a nie jednorazowa wizyta w oddziale. W Polsce mamy dwie główne ścieżki: notarialną (akt poświadczenia dziedziczenia) lub sądową (stwierdzenie nabycia spadku).

Ścieżka notarialna jest szybsza, ale wymaga zgody i obecności wszystkich spadkobierców. jeżeli jeden z kuzynów przebywa za granicą lub w rodzinie jest konflikt – ta droga jest zamknięta. Pozostaje sąd. A sądy w 2025 i 2026 roku są wciąż obłożone sprawami. Na prawomocne postanowienie można czekać pół roku, rok, a w skomplikowanych przypadkach choćby dłużej. Przez ten cały czas pieniądze leżą na koncie w banku, tracąc na wartości przez inflację, a rodzina musi radzić sobie sama, często zaciągając chwilówki na pokrycie kosztów pogrzebu czy życia.

Pełnomocnictwo wygasa w chwili śmierci

Kolejnym dramatycznym nieporozumieniem jest kwestia pełnomocnictwa. Wielu seniorów, chcąc zabezpieczyć dzieci, ustanawia je pełnomocnikami do swojego konta. „Syn ma dostęp, ma kartę, więc w razie czego wypłaci” – myślą. To gigantyczny błąd logiczny i prawny.

Zgodnie z Kodeksem Cywilnym i Prawem Bankowym, pełnomocnictwo wygasa z chwilą śmierci mocodawcy. W momencie zgonu właściciela konta, pełnomocnik traci prawo do dysponowania środkami. jeżeli po śmierci (a przed poinformowaniem banku) syn wypłaci pieniądze z bankomatu, używając karty zmarłego ojca, popełnia przestępstwo (często kwalifikowane jako kradzież z włamaniem lub przywłaszczenie), a także naraża się na odpowiedzialność cywilną wobec innych spadkobierców i Urzędu Skarbowego. Bankowe systemy antyfraudowe coraz skuteczniej wyłapują takie transakcje „pośmiertne”, korelując daty księgowania z datą zgonu w bazie PESEL.

Ratunek z Art. 56 Prawa Bankowego

Istnieje jednak legalny, prosty i darmowy (lub bardzo tani) sposób, by ominąć skomplikowane procedury spadkowe i zapewnić bliskim natychmiastowy dostęp do gotówki. To rozwiązanie, o którym bankowcy rzadko wspominają sami z siebie podczas zakładania konta. Mowa o dyspozycji wkładem na wypadek śmierci.

To specjalny zapis w umowie rachunku, który pozwala wskazać konkretne osoby (małżonka, dzieci, wnuki, rodzeństwo lub rodziców), które po Twojej śmierci otrzymają pieniądze z pominięciem postępowania spadkowego. Środki te nie wchodzą do masy spadkowej. Są wypłacane „od ręki”, po okazaniu aktu zgonu i dowodu tożsamości osoby uposażonej.

Dlaczego to takie ważne? Bo pozwala rodzinie na płynność finansową w pierwszych dniach po tragedii. Nie trzeba czekać na notariusza, nie trzeba biegać po sądach. Pieniądze są wypłacane niemal natychmiast, co pozwala opłacić pogrzeb, stypę czy uregulować pilne zobowiązania zmarłego.

Limity, o których musisz wiedzieć

Dyspozycja na wypadek śmierci nie jest jednak bezgraniczna. Ustawodawca wprowadził limit kwotowy, aby chronić interesy pozostałych spadkobierców. Limit ten jest uzależniony od przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw.

Na przełomie 2025 i 2026 roku kwota ta jest już bardzo znacząca. Przepisy mówią o równowartości 20-krotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. Biorąc pod uwagę dynamiczny wzrost płac w ostatnich latach, mówimy tu o kwocie rzędu 160 000 – 180 000 złotych (w zależności od dokładnych wskaźników GUS w danym kwartale). Dla absolutnej większości polskich rodzin jest to kwota wystarczająca do zabezpieczenia bytu na wiele miesięcy.

Warto pamiętać, iż dyspozycję można podzielić na kilka osób (np. po 50 tys. zł dla żony i każdego z dzieci), byle suma nie przekroczyła ustawowego limitu.

Koszty pogrzebu – to bank musi wypłacić

Jeśli nie złożyłeś dyspozycji na wypadek śmierci, a Twoja rodzina potrzebuje pieniędzy na pochówek, istnieje jeszcze jedna furtka. Zgodnie z prawem bankowym (Art. 55), bank ma obowiązek wypłacić z rachunku zmarłego kwotę na pokrycie kosztów pogrzebu osobie, która przedstawi rachunki za te koszty.

Ważne zastrzeżenie: bank wypłaci tylko tyle, ile wynoszą udokumentowane koszty, i tylko do wysokości środków na koncie. Co więcej, kwota ta nie może przekraczać „kosztów urządzenia pogrzebu zgodnie ze zwyczajami przyjętymi w danym środowisku”. To dość nieostre pojęcie, które czasem bywa polem do sporów. Jednak jest to procedura awaryjna, wymagająca zbierania faktur i wizyt w oddziale, znacznie mniej wygodna niż wspomniana wcześniej dyspozycja.

Wspólne konto – pułapka czy wybawienie?

Wiele par decyduje się na wspólne konto (rachunek wspólny), wierząc, iż to rozwiązuje problem. I tak, i nie. W przypadku śmierci jednego ze współposiadaczy, drugi zwykle zachowuje dostęp do rachunku i może dysponować środkami. Konto nie jest blokowane całkowicie.

Jednak diabeł tkwi w szczegółach umowy. W niektórych bankach po śmierci jednego współwłaściciela konto ulega przekształceniu w rachunek indywidualny osoby żyjącej, ale… połowa środków może zostać zablokowana do czasu zakończenia postępowania spadkowego (jako udział zmarłego). Wszystko zależy od zapisów w regulaminie danego banku. Warto to sprawdzić „za życia”, bo w 2026 roku banki coraz rygorystyczniej podchodzą do kwestii podziału środków na rachunkach wspólnych w kontekście roszczeń innych spadkobierców (np. dzieci z poprzedniego małżeństwa).

Zapomniane miliony na uśpionych kontach

Problem dziedziczenia to nie tylko kwestia blokady, ale też niewiedzy. Często rodzina nie ma pojęcia, w ilu bankach zmarły miał konta, lokaty czy oszczędności. W Polsce funkcjonuje Centralna informacja o rachunkach. Każdy spadkobierca (posiadający już tytuł prawny, czyli akt notarialny lub wyrok sądu) może udać się do dowolnego banku lub SKOK-u i złożyć wniosek o udzielenie zbiorczej informacji o rachunkach osoby zmarłej we wszystkich instytucjach w Polsce.

To potężne narzędzie, które pozwala odnaleźć „zapomniane” pieniądze. Warto o nim pamiętać, bo oszczędności życia często są rozproszone po różnych lokatach internetowych, o których istnieniu papierowe dokumenty w szufladzie milczą.

Co to oznacza dla Ciebie?

Nie zostawiaj rodziny z problemami prawnymi w czasie żałoby. Sprawy finansowe najlepiej uporządkować, gdy wszyscy są zdrowi i pełni sił. Oto Twoja lista zadań na początek roku:

  • Udaj się do banku (lub zaloguj do serwisu): Sprawdź, czy masz ustanowioną „Dyspozycję wkładem na wypadek śmierci”. jeżeli nie – złóż ją. To zwykle trwa 10 minut i kosztuje grosze lub jest darmowe. Wskaż żonę, męża, dzieci lub rodziców.
  • Zweryfikuj limity: jeżeli składałeś taką dyspozycję 10 lat temu, kwoty mogły być inne. Upewnij się, iż podział procentowy lub kwotowy jest przez cały czas zgodny z Twoją wolą.
  • Sprawdź rodzaj konta: jeżeli masz konto wspólne, dopytaj w banku, co dokładnie stanie się po śmierci jednego ze współwłaścicieli. Czy druga osoba będzie mogła wypłacić całość środków, czy tylko połowę?
  • Uświadom pełnomocników: jeżeli ustanowiłeś kogoś pełnomocnikiem, poinformuj go wyraźnie: „W razie mojej śmierci Twoje uprawnienia wygasają. Nie wypłacaj pieniędzy kartą po moim odejściu, bo narobisz sobie kłopotów prawnych”.
  • Zrób „mapę” finansów: Spisz na kartce nazwy banków, w których masz środki. Nie musisz podawać haseł i PIN-ów (to niebezpieczne!), ale sama informacja „Mam konto w Banku X i lokatę w Banku Y” zaoszczędzi Twoim bliskim tygodni poszukiwań.

Jeden podpis w banku dziś może oszczędzić Twoim bliskim miesięcy stresu i biegania po sądach w przyszłości. To najlepszy akt dbałości o rodzinę, jaki możesz wykonać.

Idź do oryginalnego materiału