Turystyka rowerowa w niecodziennej, „ultra” odsłonie

3 miesięcy temu

Sezon rowerowy trwa w Polsce cały rok, czy tylko od wiosny do jesieni? To sprawa mocno dyskusyjna: ilu rowerzystów tyle opinii. Podobnie zresztą jest z percepcją samego pojazdu jakim jest rower. Dla jednych to tylko środek lokomocji, dla innych jedynie narzędzie do okazjonalnego uprawiania rekreacji czy turystyki, choć oczywiście są osoby, które łączą obie wymienione funkcje. Niniejszy artykuł zaprezentuje tą ostatnią stronę rowerowego medalu, i to w nie byle jakim świetle, bo jubileuszowym.


Jubileuszowa niespodzianka – X Kórnicki Maraton Turystyczny

W sierpniu 2024 roku nadarza się niebywała okazja do wzięcia udziału w X Kórnickim Maratonie Turystycznym. Grzechem byłoby przemilczeć organizację tak fantastycznej imprezy o charakterze krajoznawczym, która dzieje się corocznie tuż za miedzą. Wydarzenie o charakterze ultramaratonu rowerowego już po raz dziesiąty będzie organizowane przez Kórnickie Bractwo Rowerowe. Do tej pory zwyczajowo impreza polegała na pokonaniu pętli ze startem i metą w Kórniku, przy czym trasa corocznie była zmieniana, by uczestnicy mogli podczas przejazdu każdorazowo podziwiać inne krajobrazy. Do wyboru były też różne dystanse, przy czym koronnym był ten liczący 500 kilometrów, pokonywany jednym ciągiem.

Organizatorzy w tegorocznej edycji postanowili zaskoczyć uczestników. Jubileusz imprezy to jedno, a drugie to chęć uczczenia 100. rocznicy śmierci hrabiego Władysława Zamojskiego. Warto wspomnieć, iż Senat Rzeczypospolitej Polskiej oraz Rada Miasta i Gminy w Kórniku ustanowiły rok 2024 Rokiem Władysława Zamoyskiego. Trasa ultramaratonu będzie zatem wieść z Kórnika do Bukowiny Tatrzańskiej, co stanowić będzie symboliczne połączenie miejsc, gdzie znajdowały się dawne majątki hrabiego, które ten przekazał Narodowi Polskiemu.

Ultramaraton, czyli z czym to się je

Dla osób nieobeznanych z tematem na pierwszy rzut oka sprawa może wydawać się kuriozalna. Jak? Rowerem 550 kilometrów? Non stop? Bez noclegu? To pewnie zabawa dla zawodowców. Nic z tych rzeczy!

Owszem, udział bez wątpienia wymaga dobrego przygotowania kondycyjnego, którego nie da się zbudować w miesiąc czy dwa. Ale przez cały czas jest to maraton przeznaczony dla amatorów.

Limit czasu w przejechanie wyznaczonej trasy wynosi 30 godzin, a sama trasa to odrębna opowieść. Uczestnicy już na południu Wielkopolski zaczną zmagać się z pierwszymi wzniesieniami, dalej na trasie znajdzie się Jura Krakowsko-Częstochowska, później Beskidy, by finiszować na Podhalu. Suma przewyższeń wyniesie ponad 5000 metrów. Jazda odbywa się w normalnym ruchu ulicznym, z zachowaniem obowiązujących przepisów prawa, przy czym sama trasa zwykle prowadzi mniej uczęszczanymi drogami. Bez wątpienia jest to interesująca forma poznawania Ojczyzny zza rowerowej kierownicy. Zmieniające się krajobrazy, mijane wsie i miasteczka, kryzysy fizyczne oraz psychiczne na trasie i triumfy nad nimi pozostaną na długo w pamięci każdego uczestnika.

Maraton to też ludzie, a może przede wszystkim ludzie. To wspaniali organizatorzy, sympatyczni uczestnicy, a także przypadkowe napotkane osoby na trasie zagadujące, gdzie jedziesz i robiące wielkie oczy, iż jesteś w trasie, która liczy sobie 500 kilometrów.

Jedyna taka szansa

Zatem drogi Czytelniku, jeżeli jeździsz od wielu lat rowerem, pokonałeś już w swojej karierze trasy + 200 kilometrów na raz, posiadasz sprawny rower z dobrym oświetleniem, chcesz podnieść sobie życiową poprzeczkę, poznać ciekawych ludzi, zobaczyć ładny kawał Polski, oglądać zachód słońca na Jurze, a wschód w Beskidach, to odpowiedź jest jedna: X Kórnicki Maraton Turystyczny to najlepszy moment na Twój debiut. Szczegóły na stronie internetowej: kbrkornik.com.

Piotr Sternal

Trasa zwykle omija główne drogi, prowadząc tymi mniejszymi, bardziej malowniczymi. Fot. P. Sternal

Być może właśnie taki wschód słońca w górach czeka Cię podczas najbliższego KMT. Zdjęcie z ultramaratonu MRDP Góry 2023. Fot. P. Sternal

Logo Kórnickiego Bractwa Rowerowego.

Post Turystyka rowerowa w niecodziennej, „ultra” odsłonie pojawił się poraz pierwszy w Gazeta Mosińsko-Puszczykowska.

Idź do oryginalnego materiału