„Tylko wtedy możemy wygrać w Lesznie”. Legenda nie ma wątpliwości, co może pomóc ABRAMCZYK Polonii

22 godzin temu

Andrzej Koselski zabrał głos po remisie w pierwszym meczu finałowym Metalkas 2. Ekstraligi, pomiędzy ABRAMCZYK Polonią a Fogo Unią. – Sytuacja się skomplikowała, ale mam o chłopcach dobre zdanie. Pokazali charakter – mówi legendarny trener i zawodnik bydgoskiego klubu w rozmowie z MetropoliaBydgoska.PL.

Przed finałem zaplecza najlepszej żużlowej ligi świata Andrzej Koselski pozostawał optymistą i przewidywał, iż ABRAMCZYK Polonia awansuje do PGE Ekstraligi. Choć po remisie przy Sportowej legenda przez cały czas nie traci wiary, zwraca uwagę na ogromne trudności, które czekają bydgoski zespół.

– Wiele wskazuje na to, iż bezpośredni awans do elity wywalczy Fogo Unia. Wcześniej twierdziłem inaczej. Niemniej leszczynianie mnie pozytywnie zaskoczyli. Pomijając Josha Pickeringa, próżno było doszukiwać się luk w ich składzie. Początek zawodów napawał optymizmem, ale obawiałem się drugiej części zawodów z jednego konkretnego powodu – mówi MetropoliaBydgoska.PL Andrzej Koselski.

Dlatego Fogo Unia zaczęła lepiej jechać

Po zakończeniu spotkania wielu kibiców zwracało uwagę na ich zdaniem przelany tor, zarzucając zbyt intensywne roszenie nawierzchni po dziesiątym wyścigu.

– To nie jest prawda. Ja od początku obawiałem się tego, iż nawierzchnia mówiąc żużlowym żargonem, zacznie się wyślizgiwać. Po prostu tor był bardzo twardy. Gdy został polany wodą, co i tak należało zrobić, zrobiło się ślisko. Ścieżka pod płotem przestała chodzić. Wtedy najistotniejszą rolę zaczął odgrywać sprzęt – podkreśla ekspert.

I dodaje, iż to jego zdaniem zgubiło bydgoską drużynę. – Zwyczajnie Fogo Unia była lepiej przygotowana do tego spotkania pod względem zaplecza technicznego. Wydaje mi się, iż leszczynianie dysponowali mocniejszymi jednostkami. Gdy tor był bardziej przyczepny, a aspekty rzemiosła żużlowego odgrywały ważniejszą rolę, mecz toczył się po naszej myśli. Później zrobiło się bardzo twardo, a wtedy sprzęt zapewnia ogromny handicap – przyznaje Andrzej Koselski.

Był cieniem samego siebie

W niedzielę zupełnie zawiódł Tom Brennan. Brytyjczyk w ostatnim czasie rozgrzewał bydgoską publiczność i wielokrotnie kończył spotkania jako najskuteczniejszy zawodnik ABRAMCZYK Polonii. Przeciwko Fogo Unii zdobył raptem 3 punkty z bonusem.

– Na pewno nie zapomniał jak się jeździ. Myślę, iż nie trafił ze sprzętem. To było widać. Za to na pochwały zasłużył Krzysztof Buczkowski. Oglądając jego niektóre manewry, łapałem się za głowę. Wykorzystywał takie luki, iż niekiedy przeszywał mnie dreszcz. W tym miejscu chciałbym podkreślić jedną rzecz. Wszyscy pokazali charakter. To było spotkanie na bardzo wysokim poziomie. Pozytywnie zaskoczyli mnie też młodzieżowcy. Niestety taki jest sport. Nie zawsze można wygrać – ubolewa Koselski.

Legenda nie traci wiary w awans

By awansować do PGE Ekstraligi bez konieczności udziału w barażu, ABRAMCZYK Polonia będzie musiała wygrać w Lesznie. Fogo Unia jest w tym sezonie niepokonana na własnym torze.

– Widzę jeden czynnik, który może zapewnić końcowy sukces. jeżeli rywale przygotowując nawierzchnię przekombinują i zrobią tor pod nas… Tylko wtedy możemy wygrać w Lesznie. Oczywiście chciałbym się mylić. Niemniej po tym, co zobaczyłem, jestem pełen obaw – zauważa Koselski.

W ewentualnym barażu przegrany finału zmierzy się najpewniej z Gezet Stalą. Trudno oczekiwać, iż gorzowianie roztrwonią 12 punktów zaliczki, które wywieźli z Rybnika, po pokonaniu miejscowego Innpro ROW-u.

– Tam też bydgoski zespół czeka bardzo wymagające zadanie. Stal pozytywnie zaskoczyła mnie w Rybniku. Ponadto obawiam się, iż gorzowianie mogą być również lepiej przygotowani do rywalizacji pod względem sprzętowym. Nie zmienia to faktu, iż jestem daleki od odbierania szans bydgoskiej drużynie. Obawiam się za to meczu w Gorzowie. Tam tor jest bardzo wymagający i stanowi duży handicap dla gospodarzy – podsumowuje Andrzej Koselski.

Idź do oryginalnego materiału