Unia Europejska stoi u progu wprowadzenia jednej z najbardziej przełomowych regulacji środowiskowych ostatnich dziesięcioleci, która może fundamentalnie zmienić skład tysięcy produktów znajdujących się w naszych domach. Bruksela finalizuje prace nad kompleksowym zakazem stosowania substancji perfluoroalkilowych i polifluoroalkilowych, powszechnie znanych jako PFAS, w produktach konsumenckich dostępnych na europejskim rynku. Te wszechobecne związki chemiczne zyskały złowieszczą nazwę „wiecznych chemikaliów” nie bez powodu – ich wyjątkowa trwałość w środowisku, sięgająca setek lat, stanowi coraz poważniejsze zagrożenie zarówno dla naturalnych ekosystemów, jak i zdrowia ludzkiego.

fot. Warszawa w Pigułce
Choć nazwa PFAS może brzmieć obco dla przeciętnego konsumenta, to same substancje są zadziwiająco powszechne w naszym codziennym życiu. Grupa ta obejmuje ponad 9000 różnych syntetycznych związków chemicznych, które zyskały ogromną popularność w przemyśle dzięki swoim niezwykłym adekwatnościom. Odporne na działanie wody, tłuszczu, wysokich temperatur oraz wielu agresywnych czynników chemicznych, znalazły zastosowanie w produkcji niezliczonych artykułów, z których korzystamy każdego dnia, często nie zdając sobie sprawy z ich obecności.
W typowym europejskim gospodarstwie domowym można znaleźć dziesiątki, jeżeli nie setki produktów zawierających PFAS. Nieprzywierające patelnie z powłoką teflonową, które ułatwiają codzienne gotowanie i zmniejszają zużycie tłuszczu, zawdzięczają swoje adekwatności właśnie tym związkom. Wodoodporne kurtki, które chronią nas przed deszczem podczas górskich wędrówek, są impregnowane PFAS. Papierowe opakowania do żywności na wynos, które zapobiegają przeciekaniu tłuszczu, również zawierają te substancje. Lista jest zdumiewająco długa i obejmuje produkty z niemal każdej sfery naszego życia.
PFAS można znaleźć w farbach ściennych i klejach, gdzie zwiększają trwałość i odporność na warunki atmosferyczne. Pełnią kluczową rolę w izolacjach przewodów elektrycznych, zapewniając bezpieczeństwo i niezawodność instalacji elektrycznych. Występują w detergentach i środkach czyszczących, gdzie pomagają usuwać trudne zabrudzenia. Przemysł tekstylny wykorzystuje je do produkcji nie tylko kurtek przeciwdeszczowych, ale także namiotów, butów outdoorowych i innych wodoodpornych tkanin. PFAS znajdują zastosowanie również w materiałach ognioodpornych, które chronią budynki i ludzi przed pożarami. Co może być zaskakujące, choćby w kosmetykach – od szminek po kremy do twarzy – można znaleźć śladowe ilości tych związków, gdzie pełnią funkcję stabilizatorów i poprawiają konsystencję produktów.
To właśnie ta wszechobecność PFAS w codziennym życiu sprawia, iż planowany zakaz UE jest posunięciem o tak ogromnej skali oddziaływania. Paradoksalnie, cechy, które czynią te substancje tak użytecznymi w przemyśle – ich niezwykła trwałość i odporność – stanowią również główny powód do niepokoju z perspektywy środowiskowej i zdrowotnej. W przeciwieństwie do wielu innych zanieczyszczeń, które z czasem ulegają biodegradacji, PFAS praktycznie nie rozkładają się w środowisku naturalnym. Mogą pozostawać w glebie, wodzie i organizmach żywych przez dziesiątki, a choćby setki lat, co sprawia, iż ich stężenie w ekosystemach stale rośnie, kumulując się z każdym rokiem.
Najnowsze badania naukowe, w tym przełomowe publikacje z 2023 roku, rzuciły alarmujące światło na skalę problemów zdrowotnych związanych z długotrwałą ekspozycją na PFAS. Wykazano, iż substancje te mogą prowadzić do poważnych uszkodzeń wątroby, znacząco zwiększać ryzyko rozwoju niektórych typów nowotworów, a także negatywnie wpływać na układ odpornościowy i hormonalny. Szczególnie niepokojące są doniesienia o zdolności PFAS do przenikania przez barierę łożyskową, co oznacza, iż mogą one bezpośrednio wpływać na rozwój płodu. U dzieci narażonych na działanie tych substancji zaobserwowano opóźnienia rozwojowe i zaburzenia funkcji poznawczych, co rodzi pytania o długoterminowe skutki obecności PFAS w środowisku dla przyszłych pokoleń.
Te alarmujące odkrycia naukowe skłoniły grupę państw członkowskich UE do podjęcia zdecydowanych działań regulacyjnych. Kraje skandynawskie, wraz z Niemcami i Holandią, od dawna wykazują szczególną wrażliwość na kwestie ekologiczne i już wcześniej wyrażały mocne poparcie dla wprowadzenia ogólnoeuropejskiego zakazu stosowania PFAS. Dania, Szwecja, Norwegia, Niemcy i Niderlandy przeprowadziły własne, niezależne badania, które potwierdziły powszechną obecność tych substancji w wodzie pitnej, glebie rolniczej, a choćby w organizmach mieszkańców obszarów pozornie odległych od źródeł przemysłowych. Wyniki tych badań wzmocniły argumenty za koniecznością systemowego, paneuropejskiego podejścia do problemu.
Komisarz UE ds. środowiska, Jessika Roswall, w swoim oficjalnym stanowisku podkreśliła, iż planowany zakaz nie zostanie wprowadzony nagle, z dnia na dzień. Bruksela rozumie, iż całkowita eliminacja PFAS z gospodarki europejskiej wymaga czasu i starannego planowania, uwzględniającego złożoność łańcuchów dostaw i procesów produkcyjnych. Dlatego zakaz najprawdopodobniej nie wejdzie w życie przed przyszłym rokiem, co ma dać przemysłowi niezbędny czas na dostosowanie się do nowych wymagań i opracowanie alternatywnych rozwiązań, które nie będą zawierały szkodliwych substancji.
Kluczowym i najbardziej kontrowersyjnym elementem przygotowywanego rozporządzenia jest precyzyjne określenie wyjątków od generalnego zakazu. Unia Europejska zdaje sobie sprawę, iż w niektórych zastosowaniach PFAS są w tej chwili praktycznie niemożliwe do zastąpienia, a ich eliminacja mogłaby mieć negatywne konsekwencje dla zdrowia publicznego lub strategicznych sektorów gospodarki. Dyskusje na temat zakresu tych wyjątków toczą się w tej chwili na forum Europejskiej Agencji Chemikaliów, gdzie przedstawiciele przemysłu, organizacji ekologicznych i środowisk naukowych ścierają się, próbując wypracować rozwiązania kompromisowe.
Wśród potencjalnych obszarów wyłączonych z zakazu wymienia się przede wszystkim zastosowania medyczne. Przykładem są inhalatory stosowane w leczeniu astmy, gdzie specyficzne adekwatności PFAS zapewniają skuteczność i bezpieczeństwo terapii ratującej życie. Podobnie w przypadku półprzewodników używanych w elektronice – alternatywy dla PFAS są przez cały czas w fazie eksperymentalnej i mogą nie zapewniać tej samej wydajności, co mogłoby zagrozić konkurencyjności europejskiego przemysłu elektronicznego.
Szczególnie aktywny w negocjacjach dotyczących wyjątków jest sektor motoryzacyjny, który argumentuje, iż PFAS są niezbędne w systemach hamulcowych i układach klimatyzacji, gdzie zapewniają bezpieczeństwo i długotrwałą niezawodność. Podobne stanowisko prezentuje rozwijający się dynamicznie przemysł energii odnawialnej. Producenci paneli słonecznych i turbin wiatrowych wykorzystują PFAS do produkcji komponentów odpornych na ekstremalne warunki atmosferyczne, argumentując, iż ograniczenie stosowania tych substancji mogłoby spowolnić transformację energetyczną Europy, która jest jednym z priorytetów politycznych UE.
Balansowanie między ochroną środowiska i zdrowia publicznego a zapewnieniem konkurencyjności europejskiego przemysłu stanowi jedno z największych wyzwań dla unijnych regulatorów. Sektor produkcyjny UE już teraz mierzy się z wieloma problemami strukturalnymi, takimi jak wysokie ceny energii, rosnące koszty pracy i ostra globalna konkurencja, zwłaszcza ze strony Chin i innych państw azjatyckich. Dodanie kolejnego wymagającego obciążenia regulacyjnego musi być dobrze przemyślane i rozłożone w czasie, aby nie doprowadzić do odpływu produkcji poza granice Unii, co mogłoby mieć paradoksalnie negatywny wpływ na globalną ochronę środowiska.
Pomimo tych wątpliwości i obaw, długoterminowe korzyści z eliminacji PFAS mogą znacząco przewyższać krótkoterminowe koszty dostosowawcze. Według wstępnych analiz przeprowadzonych przez Komisję Europejską, całkowity roczny koszt opieki zdrowotnej związanej z chorobami wywołanymi przez PFAS w Unii Europejskiej szacuje się w tej chwili na astronomiczną kwotę 52-84 miliardów euro. Do tego dochodzą wielomiliardowe koszty oczyszczania skażonych terenów i wód, które w wielu przypadkach są ponoszone przez podatników. W porównaniu z tymi liczbami, szacowany koszt przestawienia się przemysłu na alternatywne substancje, wynoszący około 10-15 miliardów euro w okresie przejściowym, jawi się jako rozsądna inwestycja w zdrowszą przyszłość.
Co więcej, doświadczenia z wcześniejszych regulacji środowiskowych pokazują, iż restrykcyjne przepisy często stają się katalizatorem innowacji i przełomów technologicznych. Zakaz PFAS może stać się silnym impulsem do rozwoju nowych, bezpieczniejszych rozwiązań w wielu gałęziach przemysłu. Niektóre firmy już teraz, wyprzedzając legislację, inwestują w badania nad alternatywnymi substancjami, które mogłyby skutecznie zastąpić PFAS.
Przykładowo, szwedzka firma tekstylna Fjällräven oraz amerykański producent odzieży outdoorowej Patagonia już oferują kolekcje w pełni wodoodpornych ubrań wykonanych bez użycia PFAS, wykorzystując zamiast nich innowacyjne impregnaty na bazie naturalnych wosków. Podobnie, część producentów naczyń kuchennych wprowadziła na rynek patelnie z powłokami ceramicznymi zamiast tradycyjnych teflonowych, które zawierają PFAS. Te pionierskie rozwiązania pokazują, iż przemysł jest w stanie dostosować się do nowych wymogów, jeżeli otrzyma odpowiednie sygnały regulacyjne i czas na transformację.
Paradoksalnie, surowsze regulacje środowiskowe mogą w dłuższej perspektywie wzmocnić, a nie osłabić, konkurencyjność europejskiego przemysłu na arenie globalnej. Firmy, które jako pierwsze opracują skuteczne i bezpieczne zamienniki PFAS, zdobędą istotną przewagę nie tylko na rynku europejskim, ale również światowym. Historia pokazuje, iż podobne regulacje prędzej czy później pojawiają się również w innych regionach świata, a przedsiębiorstwa, które już wcześniej dostosowały swoje procesy produkcyjne, mogą czerpać korzyści ze swojego pionierskiego podejścia.
Planowany zakaz PFAS nie jest odosobnionym przypadkiem, ale wpisuje się w szerszą strategię Unii Europejskiej zmierzającą do stworzenia gospodarki o obiegu zamkniętym, w której substancje szkodliwe dla środowiska są systematycznie eliminowane i zastępowane bezpieczniejszymi alternatywami. Wcześniejsze inicjatywy unijne, takie jak zakaz plastikowych słomek i sztućców jednorazowych czy ograniczenia dotyczące mikroplastiku w kosmetykach, również spotkały się początkowo z oporem przemysłu, ale ostatecznie doprowadziły do rozwoju innowacyjnych rozwiązań, które w tej chwili są szeroko stosowane i akceptowane przez konsumentów.
Z perspektywy zwykłych mieszkańców Unii Europejskiej, skutki wprowadzenia zakazu PFAS będą prawdopodobnie odczuwalne stopniowo, a nie natychmiastowo. Większość produktów zawierających te substancje, które już znajdują się w obrocie handlowym, będzie mogła być sprzedawana do wyczerpania zapasów. Z czasem jednak konsumenci będą mogli zauważyć subtelne różnice w niektórych produktach codziennego użytku.
Na przykład, nowe powłoki nieprzywierające w naczyniach kuchennych mogą wymagać nieco innej pielęgnacji niż te zawierające PFAS. Odzież outdoorowa może potrzebować częstszej impregnacji, aby zachować wodoodporność. Jednak producenci intensywnie pracują nad tym, aby te różnice były jak najmniejsze, a korzyści zdrowotne i środowiskowe znacząco przewyższały ewentualne drobne niedogodności.
Prawo do produktów, które nie zagrażają zdrowiu ani środowisku, jest jednym z fundamentalnych praw konsumenckich, które Unia Europejska stara się chronić i wzmacniać. Zakaz PFAS można postrzegać jako istotny krok w kierunku przywrócenia tego podstawowego prawa. Przez dziesięciolecia europejscy konsumenci byli nieświadomie narażani na działanie tych potencjalnie niebezpiecznych substancji, których długoterminowe skutki zdrowotne mogą ujawnić się dopiero po latach lub choćby dekadach. Eliminacja PFAS z produktów konsumenckich może być postrzegana jako forma naprawienia tej historycznej niesprawiedliwości.
Środowiska naukowe generalnie zdecydowanie popierają inicjatywę UE, wskazując na stale rosnący zasób dowodów na szkodliwość PFAS. Wiele autorytetów naukowych podkreśla, iż w przypadku substancji o tak długotrwałym oddziaływaniu na środowisko, zasada ostrożności nakazuje zdecydowane działanie choćby w obliczu niepełnej wiedzy. Gdy potencjalne szkody są poważne i praktycznie nieodwracalne – jak w przypadku zanieczyszczenia PFAS – lepiej jest zapobiegać, niż później próbować naprawiać skutki.
Planowany europejski zakaz PFAS może mieć również daleko idące konsekwencje dla globalnego handlu i standardów produkcyjnych. Produkty importowane na ogromny, liczący ponad 400 milionów konsumentów rynek europejski, będą musiały spełniać te same, surowe normy co wyroby produkowane w UE. To może skłonić producentów z państw trzecich, szczególnie z Azji, do dostosowania swoich procesów produkcyjnych do europejskich wymogów, choćby jeżeli ich rodzime rynki nie wprowadzą podobnych regulacji.
Ten fenomen, znany jako „efekt brukselski” (Brussels effect), był już wielokrotnie obserwowany w przypadku innych unijnych regulacji, od przepisów dotyczących ochrony danych osobowych (RODO) po normy bezpieczeństwa zabawek i urządzeń elektronicznych. Unijne standardy, ze względu na wielkość i znaczenie europejskiego rynku, często stają się de facto globalnymi standardami, co zwiększa ich faktyczne oddziaływanie daleko poza granice Wspólnoty.
Ostateczny kształt rozporządzenia w sprawie PFAS jest przez cały czas przedmiotem intensywnych konsultacji i negocjacji na różnych szczeblach unijnej administracji. Komisja Europejska zapowiada publikację projektu finalnego rozporządzenia w najbliższych miesiącach, po czym nastąpi okres konsultacji publicznych. W tym czasie wszyscy zainteresowani – od firm i organizacji pozarządowych po zwykłych obywateli – będą mogli wyrazić swoje opinie i zgłosić uwagi. Dopiero po zakończeniu tego procesu i uwzględnieniu zgłoszonych komentarzy, rozporządzenie trafi pod głosowanie w Parlamencie Europejskim i Radzie UE.
Dyskusja na temat PFAS ilustruje szerszy dylemat, przed którym stoi współczesne społeczeństwo: jak zrównoważyć korzyści płynące z postępu technologicznego z jego potencjalnymi długoterminowymi kosztami środowiskowymi i zdrowotnymi. Przez dekady korzystaliśmy z niezwykłych adekwatności „wiecznych chemikaliów”, które ułatwiały nam codzienne życie i umożliwiały produkcję innowacyjnych materiałów. Teraz, gdy lepiej rozumiemy ich prawdziwy koszt, stoimy przed trudnym, ale koniecznym zadaniem znalezienia bezpieczniejszych alternatyw.
Niezależnie od ostatecznego kształtu unijnych regulacji, jedno jest niemal pewne – era „wiecznych chemikaliów” w Europie zbliża się ku końcowi. Dla środowiska naturalnego, przyszłych pokoleń i zdrowia publicznego może to być jedna z najważniejszych decyzji regulacyjnych podjętych przez Unię Europejską w ostatnich latach. Jak pokazuje historia, choćby najbardziej ambitne transformacje przemysłowe są możliwe, gdy istnieje jasna wizja przyszłości i determinacja, by ją zrealizować.