Ułańska fantazja, czy efekt cichego przyzwolenia?

12 godzin temu

Przepisy w Polsce zabraniają jazdy wzdłuż po chodniku. Ale kto by się tym przejmował. Przecież w stolicy powiatu lwóweckiego choćby ponad połowa samochodów może być zaparkowana niewłaściwie, więc i przejazd kawałkiem chodnika nie powinien nikomu przeszkadzać.

Nie od dziś wiadomo, iż chodniki w Lwówku Śląskim często mylone są z parkingami. Zdarzają się samochody stojące niemal w drzwiach sklepów, pojazdy z maską w kwiatach albo blokujące przejścia dla pieszych. Tym razem padło na prawie terenówkę i jej kierowcę, który jak widać miał sporo refleksji, ale żadnej na temat przepisów ruchu drogowego.

Tu warto wspomnieć, iż zgodnie z obowiązującymi przepisami, parkowanie na chodniku jest dozwolone wyłącznie w wyraźnie oznaczonych miejscach i pod warunkiem pozostawienia minimum 1,5 metra wolnego przejścia dla pieszych. W tym przypadku żaden z tych warunków nie został spełniony.

W środę, 30 kwietnia, około godziny 10:30 w centrum Lwówka Śląskiego doszło do sytuacji, która choć nie zakończyła się wypadkiem, mogła mieć poważne konsekwencje. Kierowca samochodu o marki Dacia wjechał na chodnik przy Alei Wojska Polskiego, blokując przestrzeń przeznaczoną dla pieszych, po czym – według relacji świadka – ruszył bez upewnienia się, czy manewr nie zagrozi innym uczestnikom ruchu.

– Podjechał, żeby przeczytać nekrologi. Następnie włączył się do ruchu nie patrząc do tyłu i o mało nie spowodował tragedii – relacjonuje czytelnik portalu lwowecki.info, który przesłała także zdjęcie dokumentujące zdarzenie.

Gdyby był to odosobniony przypadek, można by mówić o chwili nieuwagi. Niestety, w Lwówku Śląskim łamanie przepisów dotyczących parkowania jest nagminne. „Ja tylko na moment”, „przecież nikomu nie przeszkadzam”, „straż miejska i tak nie widzi”, … Tłumaczeń kierowców jest co najmniej tyle, co mistrzów parkowania.

Tu warto podkreślić, iż Ustawa Prawo o Ruchu Drogowym w art. 26 ust. 3 pkt 3 jasno określa, iż kierującemu pojazdem zabrania się jazdy wzdłuż po chodniku lub przejściu dla pieszych. Za stworzenie zagrożenia dla pieszych w takiej sytuacji kierujący pojazdem podlega karze grzywny nie niższej niż 1500 zł. Natomiast gdy sprawa trafi na wokandę sądową, sąd może ukarać kierującego grzywną w wysokości do 30.000 zł a w skrajnych przypadkach choćby zatrzymać prawo jazdy.

W całym tym zajściu najbardziej żal, iż pieszy w stolicy powiatu wciąż traktowany jest jak zawalidroga. Do czasu. Bo jak pokazują statystyki, nieuważne włączanie się do ruchu i parkowanie w niedozwolonych miejscach to wcale nie drobiazgi, tylko jedne z najczęstszych przyczyn potrąceń w miastach. W całym kraju tylko w 2024 roku doszło do ponad 5 tysięcy takich zdarzeń, z czego kilkaset zakończyło się tragicznie.

Czy problem można rozwiązać? Na pewno nie poprzez przyzwolenie.

Idź do oryginalnego materiału