Unia Europejska zakazuje tych urządzeń. Polacy będą musieli z nich zrezygnować!

9 godzin temu

Miliony urządzeń elektrycznych i elektronicznych w domach Europejczyków pobierają energię, choćby gdy z nich nie korzystamy. Teraz Unia Europejska postanowiła rozprawić się z tym niewidocznym, ale kosztownym problemem. Nowe rozporządzenie Komisji Europejskiej dotyczące ekoprojektu, które wejdzie w życie w maju 2025 roku, wprowadza surowe limity zużycia energii w trybach czuwania i wyłączenia dla szerokiej gamy produktów. Ta pozornie drobna zmiana może przynieść rewolucyjne skutki zarówno dla producentów, jak i konsumentów, jednocześnie przybliżając Europę do ambitnych celów klimatycznych.

Fot. Warszawa w Pigułce

Rozporządzenie skupia się przede wszystkim na ograniczeniu tak zwanego „cichego zużycia energii” – zjawiska, które występuje, gdy urządzenia pobierają prąd mimo braku aktywnego użytkowania. Dotyczy to trzech głównych trybów pracy urządzeń: wyłączenia, czuwania oraz czuwania z dostępem do sieci. Ten ostatni tryb stał się szczególnie istotny w erze inteligentnych domów, gdzie coraz więcej sprzętów pozostaje w stałej łączności z internetem, oczekując na zdalną aktywację lub zbierając dane.

Lista urządzeń objętych nowymi wymogami jest imponująco długa i obejmuje praktycznie wszystkie elektroniczne sprzęty domowe i biurowe. Znajdziemy na niej telewizory, monitory, laptopy, drukarki, skanery, ekspresy do kawy, konsole do gier, urządzenia sieciowe, zestawy audio i multimedialne, a także niektóre sprzęty AGD w zakresie, w jakim pracują w trybie czuwania z podłączeniem do sieci. Praktycznie każdy dom w Europie posiada co najmniej kilka, jeżeli nie kilkanaście takich urządzeń, co pokazuje skalę potencjalnych oszczędności energii.

Nowe przepisy nie oznaczają, na szczęście dla konsumentów, zakazu używania już posiadanych urządzeń. Nie będzie obowiązku wymiany starszych modeli ani żadnych kar za ich wykorzystywanie. Zmiany dotyczą wyłącznie producentów i importerów, którzy od maja 2025 roku będą mogli wprowadzać na unijny rynek jedynie sprzęty spełniające zaostrzone normy energetyczne. Jest to standardowe podejście Unii Europejskiej do regulacji produktowych – stopniowa transformacja rynku bez nakładania bezpośrednich obciążeń na obywateli.

Choć konkretne limity zużycia energii różnią się w zależności od kategorii produktu, ogólna tendencja jest jednoznaczna – urządzenia będą musiały zużywać znacznie mniej energii w trybach nieaktywnych niż ich poprzednicy. Dla przykładu, sprzęty pracujące w trybie czuwania z podłączeniem do sieci będą musiały zmieścić się w jeszcze bardziej rygorystycznych limitach zużycia energii, co wymusi na producentach zastosowanie nowocześniejszych układów elektronicznych i bardziej zaawansowanego zarządzania energią.

Dla przeciętnego konsumenta zmiany te mogą wydawać się niewielkie lub wręcz niezauważalne. W końcu nie patrzymy na licznik energii, gdy nasze urządzenia są w trybie czuwania. Jednak w dłuższej perspektywie efekty będą odczuwalne przede wszystkim w rachunkach za energię elektryczną. Szacuje się, iż typowe gospodarstwo domowe może zaoszczędzić od kilkudziesięciu do choćby kilkuset złotych rocznie, w zależności od liczby posiadanych urządzeń i intensywności ich użytkowania.

Co istotne, nowe regulacje to część znacznie szerszej strategii Unii Europejskiej zmierzającej do transformacji energetycznej i realizacji ambitnych celów klimatycznych. Unia zobowiązała się do redukcji emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55% do 2030 roku (w porównaniu z poziomem z 1990 roku) oraz osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. Aby zrealizować te zobowiązania, konieczne są działania w każdym sektorze gospodarki, także w obszarze urządzeń domowych i biurowych.

Warto zauważyć, iż aktualne rozporządzenie nie jest pierwszą próbą regulacji zużycia energii przez urządzenia elektroniczne. Unia Europejska od lat stopniowo zaostrza wymogi dotyczące efektywności energetycznej, początkowo koncentrując się na największych konsumentach energii, takich jak lodówki, pralki czy klimatyzatory. Z czasem regulacje objęły również mniejsze urządzenia, a każda kolejna rewizja przepisów wprowadza coraz bardziej rygorystyczne normy.

Efekty tych działań są już widoczne – przeciętna lodówka sprzedawana dzisiaj zużywa o ponad 60% mniej energii niż jej odpowiednik z lat 90-tych, podczas gdy telewizory stały się o ponad 50% bardziej energooszczędne, mimo znaczącego wzrostu przekątnej ekranu. Podobnych postępów można oczekiwać w przypadku urządzeń objętych najnowszym rozporządzeniem, co w skali całej Unii Europejskiej przełoży się na ogromne oszczędności energii.

Komisja Europejska szacuje, iż do 2030 roku ograniczenie „cichego zużycia energii” zgodnie z nowymi wymogami pozwoli zaoszczędzić około 35 TWh energii elektrycznej rocznie w całej Unii. Dla porównania, to więcej niż roczne zużycie energii elektrycznej w takim kraju jak Portugalia. W przełożeniu na emisje gazów cieplarnianych oznacza to redukcję o około 10 milionów ton CO2 rocznie, co odpowiada rocznym emisjom ponad 2 milionów samochodów osobowych.

Producenci sprzętu elektronicznego mają mieszane odczucia wobec nowych regulacji. Z jednej strony, konieczność dostosowania produktów do zaostrzonych norm wiąże się z dodatkowymi kosztami badań, rozwoju i certyfikacji. Z drugiej jednak strony, energooszczędność staje się coraz ważniejszym czynnikiem wpływającym na decyzje zakupowe konsumentów, więc firmy mogą wykorzystać zgodność z rygorystycznymi normami jako argument marketingowy.

Największe koncerny elektroniczne już rozpoczęły proces dostosowywania swoich produktów do nadchodzących wymogów. Wiodący producenci telewizorów, laptopów czy sprzętu AGD inwestują w bardziej energooszczędne komponenty, optymalizują oprogramowanie zarządzające zużyciem energii oraz wprowadzają inteligentne rozwiązania automatycznie minimalizujące pobór prądu w okresach bezczynności.

Dla konsumentów planujących zakup nowych urządzeń elektronicznych w najbliższym czasie, warto zwrócić uwagę na etykiety energetyczne, które dostarczają przejrzystych informacji o efektywności energetycznej produktów. Unijny system etykietowania energetycznego został niedawno zreformowany, powracając do prostszej skali od A do G (zamiast wcześniejszych mylących oznaczeń A+++). Wybierając urządzenia z najwyższymi klasami efektywności (A lub B), konsumenci mogą mieć pewność, iż spełniają one nie tylko obecne, ale również przyszłe wymogi dotyczące zużycia energii.

Oprócz oficjalnych etykiet energetycznych, warto też zwracać uwagę na dodatkowe certyfikaty, takie jak Energy Star czy TCO, które często stawiają jeszcze wyższe wymagania niż obowiązkowe normy unijne. Producenci chętnie umieszczają te oznaczenia na swoich produktach, co ułatwia konsumentom identyfikację najbardziej energooszczędnych opcji na rynku.

Nowe rozporządzenie wywołało też pewne kontrowersje i nieporozumienia, szczególnie w mediach społecznościowych, gdzie pojawiły się błędne informacje o rzekomym zakazie sprzedaży pewnych kategorii urządzeń. Warto podkreślić, iż nowe przepisy nie zakazują żadnych popularnych typów produktów, a jedynie wymagają, by były one bardziej energooszczędne. Jest to kolejny przykład dezinformacji towarzyszącej unijnym regulacjom środowiskowym, podobnie jak w przypadku wcześniejszych mitów o „zakazie samochodów spalinowych” czy „zakazie żarówek”.

Unia Europejska nie jest odosobniona w swoich wysiłkach na rzecz poprawy efektywności energetycznej urządzeń. Podobne regulacje wprowadzają również inne duże gospodarki, takie jak Stany Zjednoczone, Japonia czy Korea Południowa. Dzięki globalnemu charakterowi rynku elektroniki konsumenckiej, standardy wprowadzane w jednym regionie często wpływają na produkty sprzedawane na całym świecie, co potęguje pozytywny wpływ na środowisko.

W przyszłości można spodziewać się dalszego zaostrzania norm efektywności energetycznej, wraz z rozwojem technologii umożliwiających coraz bardziej oszczędne zarządzanie energią. Komisja Europejska już zapowiedziała, iż rozporządzenie będzie poddawane regularnym przeglądom, aby dostosować wymogi do postępu technologicznego i ambitniejszych celów klimatycznych.

Wprowadzenie nowych norm efektywności energetycznej dla urządzeń elektronicznych to przykład, jak polityka klimatyczna może iść w parze z korzyściami ekonomicznymi dla konsumentów. Choć pojedyncze oszczędności energii w trybie czuwania mogą wydawać się niewielkie, ich łączny efekt w skali całej Unii Europejskiej będzie znaczący zarówno dla redukcji emisji gazów cieplarnianych, jak i dla portfeli europejskich rodzin.

Dla konsumentów najważniejsza informacja jest taka, iż nie muszą podejmować żadnych natychmiastowych działań w związku z nowymi przepisami. Posiadane urządzenia można używać tak długo, jak pozostają sprawne. Jednak przy okazji kolejnych zakupów warto świadomie wybierać sprzęt z najwyższymi klasami efektywności energetycznej, który nie tylko spełnia najnowsze normy unijne, ale także przyniesie największe oszczędności w rachunkach za energię elektryczną. W ten sposób każdy konsument może przyczynić się do realizacji ambitnych celów klimatycznych, jednocześnie dbając o własny budżet domowy.

Idź do oryginalnego materiału