Unia zatrzymała Wartę. Hit kolejki przy Drodze Dębińskiej rozstrzygnięty na korzyść lidera

50 minut temu

Atmosfera na stadionie przy Drodze Dębińskiej od pierwszych minut przypominała finałowe starcie — kompletne trybuny, głośny doping i oczekiwanie, iż mecz dwóch najlepszych drużyn ligi przyniesie widowisko na wysokim poziomie. Warta gwałtownie weszła w rytm i do 30. minuty to właśnie gospodarze kreowali groźniejsze sytuacje. Po stałym fragmencie gry tylko znakomita parada bramkarza Unii uchroniła gości przed stratą gola, a kilka minut później piłka minęła słupek dosłownie o włos.

Unia nie potrafiła na początku uporządkować swoich akcji, ale gdy w końcu dopadła przestrzeni — uderzyła bez litości. W 36. minucie Kamil Sabiłło wykorzystał błąd Warty przy wyprowadzeniu piłki, przyjął podanie na klatkę i z pierwszej piłki huknął tak, iż Leo Przybylak nie miał szans na obronę. Goście objęli prowadzenie mimo iż jeszcze chwilę wcześniej to Warta sprawiała wrażenie drużyny zdecydowanie bliższej gola.

W doliczonym czasie pierwszej połowy Zieloni mieli doskonałą okazję na wyrównanie – piłka kilkakrotnie odbijała się w polu karnym Unii, jednak ostatecznie trafiła w ręce czujnego bramkarza.

Po zmianie stron obraz gry uległ zmianie. Tempo spadło, a mecz stał się bardziej fizyczny i pełen przestojów. Obie drużyny miały problemy z kreowaniem klarownych sytuacji, choć Unia wyróżniała się agresywnym pressingiem i dynamicznymi fazami przejściowymi. Warta próbowała odpowiadać szybkim, krótkim rozegraniem, ale w starciach fizycznych częściej przegrywała pojedynki, a narastający pressing gości wymuszał błędy.

Mimo wszystko Zieloni potrafili momentami przejąć inicjatywę i spychać rywali w okolice pola karnego, ale defensywa Unii pozostawała szczelna — zwarta, kompaktowa, dobrze reagująca na każdą próbę ataku.

Decydujące sytuacje przyszły w końcówce. W 77. minucie arbiter podyktował rzut karny dla Unii po zagraniu ręką Kacpra Rycherta. Decyzja była szeroko dyskutowana — wielu obserwatorów zaznaczało, iż w podobnych przypadkach sędziowie często odpuszczają. Jedenastkę pewnie wykorzystał Stępień, podwyższając prowadzenie lidera.

Kilka minut później role mogły się odwrócić, bo to goście powinni otrzymać kolejny rzut karny. Powtórki pokazały faul w polu karnym Warty, jednak tym razem gwizdek milczał, co wywołało frustrację wśród zawodników ze Skierniewic.

Warta walczyła do ostatnich minut, próbowała nękać defensywę Unii wrzutkami i szybkimi akcjami, ale tego dnia determinacja nie przełożyła się na skuteczność. To dopiero drugi mecz w całym sezonie, w którym Zieloni nie zdobyli bramki.

Choć porażka 0:2 zatrzymała znakomitą serię Zielonych, nie zmienia całego obrazu ich rundy – stabilnej, dojrzałej i dającej realną nadzieję na walkę o najwyższe cele. Unia Skierniewice potwierdziła natomiast, iż jej obecność na pierwszym miejscu nie jest przypadkiem. Drużyna gra konsekwentnie, agresywnie i dojrzale, a w kluczowych momentach potrafi wykorzystać każdy błąd przeciwnika.

Dla Warty to bolesna, ale cenna lekcja przed ostatnim tegorocznym meczem. Przegrana w hicie kolejki nie przekreśla ambicji Zielonych — pokazuje jedynie, jak wymagająca jest walka o awans i jak ważna będzie pełna koncentracja w decydujących spotkaniach.

W Poznaniu pozostaje przekonanie, iż ta drużyna jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa.

Idź do oryginalnego materiału