Nowe przepisy mogą zaboleć bardziej niż myślisz. Wystarczy chwila nieuwagi, by narazić się na mandat liczony w tysiącach złotych. Służby zapowiadają kontrole i zero pobłażania dla łamiących zasady.

fot. Warszawa w Pigułce
Coraz surowsze przepisy dla użytkowników hulajnóg elektrycznych
Elektryczne hulajnogi stały się nieodłącznym elementem miejskich ulic. Szybkie, ciche, wygodne – ale też obwarowane konkretnymi przepisami. I coraz częściej – karami.
Jeśli jeździsz po chodniku albo zbyt gwałtownie przecinasz przejście dla pieszych – możesz zapłacić nawet kilka tysięcy złotych. Policja i straże miejskie zapowiadają kontrole, a taryfikator mandatów nie zostawia złudzeń.
Gdzie wolno jeździć hulajnogą?
Przepisy są jasne: hulajnogą elektryczną należy poruszać się po drodze dla rowerów, z prędkością nie większą niż 20 km/h. Tylko w wyjątkowych przypadkach można zjechać na chodnik – wtedy, gdy:
- nie ma ścieżki rowerowej,
- a na jezdni obowiązuje prędkość powyżej 30 km/h.
Ale uwaga! Na chodniku musisz dostosować tempo do pieszych i zachować szczególną ostrożność.
Mandaty, które bolą
Oto niektóre wykroczenia i kary, jakie mogą spotkać użytkowników hulajnóg:
- jazda jedną ręką – 50 zł,
- przewożenie drugiej osoby – 300 zł,
- jazda po chodniku z nadmierną prędkością – 300 zł,
- niekorzystanie z dostępnej ścieżki rowerowej – 100 zł,
- nieprawidłowe parkowanie – 100 zł,
- jazda osoby niepełnoletniej bez wymaganych uprawnień – 1500 zł,
- jazda pod wpływem alkoholu – od 1000 do 2500 zł.
W niektórych przypadkach może skończyć się to choćby sprawą w sądzie. Bezpieczeństwo i przepisy to nie opcja – to obowiązek.
Kto może jeździć hulajnogą?
- Dzieci do 10. roku życia mogą korzystać z hulajnóg wyłącznie w strefie zamieszkania i pod opieką dorosłych.
- Młodzież od 10 do 18 lat potrzebuje karty rowerowej lub prawa jazdy kat. AM, A1, B1 albo T.
- Dorośli mogą poruszać się bez dodatkowych uprawnień – ale zgodnie z przepisami.
Podsumowanie? Proste: hulajnoga to nie zabawka
Coraz częściej staje się narzędziem codziennego transportu. Ale tak samo jak samochód czy rower – wymaga znajomości zasad i zdrowego rozsądku.
Bo mandat może boleć, ale konsekwencje wypadku są znacznie poważniejsze.