Właściciele domów ogrzewanych drewnem stoją przed poważnym wyzwaniem w rozpoczynającym się sezonie grzewczym. W 14 z 16 województw obowiązują surowe przepisy dotyczące jakości opału, a za ich naruszenie grożą kary sięgające choćby 5000 złotych. Kontrolerzy intensyfikują działania sprawdzające, co niepokoi wielu mieszkańców.
Fot. DALL·E 3 / Warszawa w Pigułce
Rygorystyczne wymogi prawne
Kluczowym parametrem jest wilgotność drewna, która nie może przekraczać 20 procent. To oznacza, iż świeżo ścięte drewno nie nadaje się do spalania – wymaga minimum dwuletniego sezonowania. Przepisy zabraniają również używania mułu, flotokoncentratów i węgla brunatnego, a także paliw z wysoką zawartością drobnego węgla.
Kontrole i konsekwencje
Straż miejska, policja i lokalni urzędnicy otrzymali szerokie uprawnienia do kontroli palenisk domowych. Odmowa wpuszczenia kontrolerów może skutkować dodatkowymi sankcjami, a podstawowa grzywna za naruszenie przepisów wynosi 500 złotych. W przypadkach rażących naruszeń kara może wzrosnąć dziesięciokrotnie.
Potencjalne skutki społeczne
Wpływ na budżety domowe
Nowe regulacje mogą znacząco obciążyć finansowo rodziny ogrzewające domy drewnem. Konieczność zakupu odpowiednio sezonowanego drewna, które jest droższe od świeżego, w połączeniu z ryzykiem wysokich kar, może prowadzić do pogłębienia ubóstwa energetycznego, szczególnie w obszarach wiejskich.
Zmiany na rynku opału
Można spodziewać się rozwoju profesjonalnych suszarni drewna i wzrostu cen certyfikowanego opału. Mali dostawcy drewna mogą zostać wyparci z rynku przez większe firmy posiadające odpowiednią infrastrukturę do sezonowania. To może prowadzić do monopolizacji rynku i dalszego wzrostu cen.
Napięcia społeczne
Intensyfikacja kontroli domowych palenisk może prowadzić do konfliktów między mieszkańcami a służbami kontrolnymi. Szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie tradycyjne metody ogrzewania są głęboko zakorzenione, nowe przepisy mogą być postrzegane jako nadmierna ingerencja państwa w życie prywatne.