W Łańcucie potrzeba już cudu (WIDEO, ZDJĘCIA)

5 miesięcy temu
Na trzy kolejki przed końcem sezonu tylko cud może uratować zespół z Łańcuta przed degradacją (Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

Po niezwykle emocjonującym meczu Muszynianka Domelo Sokół przegrał z Krajową Grupą Spożywczą Arką. W tej sytuacji na trzy kolejki przed końcem sezonu tylko cud może uratować zespół z Łańcuta przed degradacją. Ekipa trenera Marka Łukomskiego musi wygrać wszystkie mecze, a TAURON GTK Gliwice lub Enea Stelmet Zastal Zielona Góra wszystko przegrać.

KOSZYKÓWKA. ORLEN BASKET LIGA

– Druga i trzecia kwarta bardzo słaba w naszym wykonaniu, co było dużym zaskoczeniem dla mnie, bo mecz zaczęliśmy bardzo dobrze od 29 punktów w pierwszej kwarcie. Później stanęliśmy i zaczęliśmy grać rzeczy, których nie ćwiczymy. Wszyscy sobie zdają sprawę jak istotny był ten mecz. Na pewno po raz kolejny kibicem dopingiem ponieśli nas do tej pogoni, pościgu. Niestety my się nie wywiązaliśmy z tego, żeby trafić w końcówce rzuty. Nie trafiliśmy za dużo osobistych (11 na 23 – przyp. red.) – mówi Marek Łukomski, trener Muszynianki Domelo Sokoła Łańcut.

Twardej walki w niedzielnym meczu nie brakowało. (Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

Mecz z zespołem z Gdyni był o być albo nie dal ekipy z Podkarpacia. Niestety powielił się nieco scenariusz sprzed tygodnia, gdzie łańcucianie mieli wygraną na wyciągnięcie ręki ale nie skorzystali z okazji. Emocji jednak nie brakowało niczym w pierwszym spotkaniu w Gdyni, gdzie Muszynianka Domelo Sokół wygrał 118:115. Tym razem aż tak ofensywnie jednak oba zespoły nie zagrały. Gospodarze dobrze zaczęli mecz i po serii dwunastu „oczek” z rzędu wygrywali 23:17. Rywale mocno ograniczyli poczynania najlepszego strzelca Orlen Basket Ligi, Tylera Cheesa, a to spowodowało, iż otwierała się szansa dla innych. Punktowali Artur Łabinowicz i Milivoje Mijović. Po „trójce” Serba na początku II kwarty gospodarze wygrywali różnicą 12 pkt (33:21). Goście gwałtownie jednak wrócili do gry za sprawą rzutów za linii 6,75. Trafiali Artur Bogucki i Andrzej Pluta. Gdy przy stanie 35:31 do ww. podłączył się równie skuteczny Grzegorz Kamiński przyjezdni zdobyli z rzędu 13 pkt i wyszli na prowadzenie (44:35). Po przerwie ekipa z Gdyni rozkręciła się na dobre i po sześciu minutach powiększyła przewagę do 20 „oczek” (62:42). Gospodarze byli wyraźnie zagubieni, popełniali błędy. – Anatomia tej złej gry zaczęła się tak naprawdę w II kwarcie. o ile zdobywamy w pierwszej 29 punktów, a w dwóch kolejnych 18 to jest to bardzo słaby wynik i w takim meczu zostało to niestety ukarane. Później szukaliśmy tej piątki graczy, którzy dadzą ten pozytywny impuls. Agresywna obrona na całym boisku, zastosowaliśmy pułapki i to wprowadziło zamieszanie trochę w szeregi rywali, natomiast to już było zbyt późno – mówi trener Łukomski.

(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

Do walki próbował poderwać zespół indywidualnymi akcjami Ike Nwamu. Wydawało się, iż jest już po emocjach tym bardziej, iż na początku IV kwarty po „trójce” Andrzeja Pluty, który grał w masce ze względu na złamany nos, goście wygrywali 65:47. Znów sygnał do odrabiania strat dął Ike Nwamu i przewaga przyjezdnych zaczęła topnieć. Pod koszem dwoił się i troił niezawodny Adam Kemp. Przy stanie 60:71 miejscowi zdobyli dziewięć punktów z rzędu. Tym razem to gdynianie zupełnie się pogubili i nie mogli złapać rytmu sprzed kilku minut. – Trochę podaliśmy rywalom rękę. Parę rzutów nam nie wpadło, ale tez robiliśmy troszkę głupot w ataku. W tej gorącej atmosferze rywale byli tuż, tuż. To jest sport, emocje. Nie wychodziło nam w ataku, chcieliśmy się przełamać, a Sokół złapał bardzo dobrym moment w ofensywie Najważniejsze jednak, iż w kluczowych momentach dobrze się ten mecz dla nas ułożył nie panikowaliśmy i wygraliśmy – mówi Andrzej Pluta, rozgrywający zespołu z Gdynii, który jednak do samego końca drżał o wynik.

Na niespełna dwie minuty przed końcową syreną po „trójce” Terrella Gomeza strata do zespołu trenera Wojciecha Bychawskiego wynosiła jus tylko punkt (72:73). Była szansa na wyjście na prowadzenie ale błąd kroków popełnił… lider gospodarzy Tyler Cheese. W odpowiedzi trafił Stefan Kenić (72:75). Łańcucianie nie dawali za wygraną. Piłkę kosztem Grzegorza Kaminskiego przechwycił Tyle Cheese, a akcję zakończył wsadem Ike Nwamu. Do końca pozostawały 63 sekundy. Faulowany Adrian Boguski wytrzymał wojnę nerwów i trafił oba osobiste (74:77). Za chwilę niemal nie doszło do bijatyki pomiędzy Sethem LeDay’em (jego brat Zach gra od trzech sezonów w Partizanie Belgrad), a Tylerem Cheese’m. Arbitrzy po naradzie uznali, iż nie było to przewinie kwalifikowane jako techniczne, a tylko faul Amerykanina z Gdynii.

Starcie w parterze pomiędzy Sethem LeDay’em (jego brat Zach gra od trzech sezonów w Partizanie Belgrad), a Tylerem Cheese’m. (Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

Najlepszy strzelec Orlen Basket Ligii jednak na linii rzutów wolnych zawiódł nie trafiając ani razu. Rywale też spudłowali, a na 9 sek przed końcową syreną próbował do dogrywki doprowadzić Tyler Cheese ale to nie był jego dzień (trafił tylko 2 na 12 z gry). Jeszcze Ike Nwamu rzutem rozpaczy chciał zmienić wynik meczu, ale został zablokowany. Już po końcowej syrenie, gdy gdynianie cieszyli się z wygranej, mocno sfrustrowany kolejny mecz, Tyler Cheese uderzył piłką Stefana Kenicia, za co ukarany został przewinieniem technicznym.

– Dużo aspektów się nałożyło na to, iż przegraliśmy. Mieliśmy w końcówce swoje szanse i bardzo szkoda tego spotkania. Wiemy jaka jest sytuacja, ale nie zwieszamy głów. Mam nadzieję, iż wszyscy to rozumieją, jak ważne jest to dla całej tej społeczności, która chodzi na mecze. To było super wydarzenie przez te dwa sezony chodzić w Łańcucie na ekstraklasę. Mam nadzieję, iż podejdą wszyscy do tych trzech ostatnich spotkań z myślą, żeby utrzymać ta ligę – mówi Filip Struski, skrzydłowy Muszynianki Domelo Sokoła, a trener Marek Łukomski dodaje. – Nie pozostaje nam nic innego jak wygrać wszystkie mecze do końca i liczyć na porażki rywali walczących o utrzymanie. Zobaczymy jak sytuacja będzie się układała z naszym składem, bo Artur Łabinowicz miał wstępnie umówiony zabieg na poniedziałek, dlatego dziś jeszcze mógł nam pomóc. Będziemy się przygotowywać do kolejnych meczów tak aby walczyć o zwycięstwo, a do czego nas to zaprowadzi zobaczymy. Sytuacja jest bardzo zła, ale trzeba wierzyć do końca. Dopóki mamy te matematyczne szanse to musimy spróbować coś zrobić i zobaczymy od tego meczu w Dąbrowie Górniczej – stwierdza Marek Łukomski, który w swojej trenerskiej karierze jeszcze nie spadł z żadnym zespołem z ekstraklasy.

(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

– Nie jest tajemnicą, iż to był ciężki sezon i znów mecz na styku – mówi Adam Kemp, środkowy Muszynianki Domelo Sokoła Łańcut. – Mecz rozpoczęliśmy dobrze. Druga i trzecia kwarta wyglądały źle. W momencie kiedy przegrywaliśmy już 20 punktami, to znów zaczęliśmy lepiej grać. W takiej sytuacji już prawie nie jest możliwe, żeby wyciągnąć taki mecz, zwłaszcza kiedy pudłujesz rzuty wolne i nie robisz tego co powinieneś. Powtarza się po raz kolejny to samo, nie znaleźliśmy sposobu by wygrać to spotkanie i kolejne spotkanie na styku, które przytrafiają się nam cały rok. Tak długo jednak, jak matematyka dalej jest w jakiś sposób po naszej stronie, tak długo będziemy walczyć. Nie poddamy się od ostatniej chwili i spróbujemy ocalić ten sezon. o ile potrzebujemy trzech zwycięstw, to znaczy tyle, iż przez cały czas jest nadzieja i zobaczymy, co uda nam się zrobić – stwierdza Amerykanin.

(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

Muszynianka Domelo Sokół Łańcut – Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 74:77 (29:21, 8:23, 10:18, 27:15)

Muszynianka Domelo Sokół: Gomez 11 (3×3, 4 s.), Cheese 7 (7 a.), Nwamu 17 (3×3), Struski 2 (6 zb.), Kemp 13 (7 zb.) oraz Łabinowicz 13 (1×3, 6 zb.), Mijović 8 (2×3), Kroczak 3, Nowakowski 0.

Trener Marek Łukomski.

Krajowa Grupa Spożywcza Arka: Pluta 22 (4×3, 3 p.), Alford 12 (4×3, 8 a., 10 zb., 3 s., 4 p.), Kamiński 14 (2×3), Leday 6 (9 zb.), Hrycaniuk 2 oraz Marchewka 0, Matczak 0, Bogucki 14 (2×3, 6 zb.), Kenić 7, Szubert 0.

Trener Wojciech Bychawski.

Sędziowali: T. Trawicki, M. Sosin, M. Nawrocki. Widzów 966.

(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)

PRZECZYTAJ TEŻ: Cenne zwycięstwo OPTeam Resovii w Pruszkowie

.

SYTUACJA W DOLE TABELI ORLEN BASKET LIGI

13 miejsce – Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia (bilans 9 zwycięstw – 18 porażek) 27 meczów, 36 punktów

Mecz do rozegrania: Dziki Warszawa (dom), MKS Dąbrowa Górnicza (wyjazd), Icon Sea Czarni Słupsk (wyjazd)

Bilanse bezpośrednie: 2-0 GTK, 2-0 Zastal, 1-1 Sokół (-3 w dwumeczu, mniej punktów zdobytych)

.

14 miejsce – Tauron GTK Gliwice (9-19) 27 meczów, 35 punktów

Mecz do rozegrania: Trefl Sopot (dom), Muszynianka Domelo Sokół Łańcut (wyjazd), MKS Dąbrowa Górnicza (dom)

Bilanse bezpośrednie: 0-2 Arka, 1-1 (+3 w dwumeczu) Zastal, z Sokołem porażka w pierwszym meczu 87:100.

.

15 miejsce – Enea Stelmet Zastal Zielona Góra (7-20) 27 meczów, 34 punkty

Mecz do rozegrania: Icon SeaCzarni Słupsk (dom), PGE Spójnia (wyjazd), Arged BM Stal Ostrów Wlkp. (wyjazd)

Bilanse bezpośrednie: 2-0 Sokół,0-2 Arka, 1-1 (-3 w dwumeczu) GTK.

.

16 miejsce – Muszynianka Domelo Sokół Łańcut (5-22) 27 meczów, 32 punkty

Mecz do rozegrania: MKS Dąbrowa Górnicza (wyjazd), TAURON GTK Gliwice (dom), Śląsk Wrocław (wyjazd)

Bilanse bezpośrednie: 0-2 Zastal, 1-1 Arka (+3 w dwumeczu więcej zdobytych punktów), +13 z GTK po pierwszym meczu.

.

(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
(Fot. Izabela Kwiecień-Szpunar)
Idź do oryginalnego materiału